Wczoraj, 1 marca (19:15)
Smocza Jama pod Wawelem — kresowa jaskinia, w której miał mieć swoje leże legendarny, ziejący ogniem jaszczur. Wielu podaje w wątpliwość fakt, że smok rzeczywiście ową jaskinię zamieszkiwał, okazało się jednak, że znalazła ona innego lokatora, który przez długi czas wodził za nos turystów, pracowników KTOZ i strażników zamku.
“Ów jegomość już od piątku w jamie był widziany, lecz gdy tylko ktoś do niego schodził, przepadał jak w wodę kamień” – relacjonuje na Facebooku Filip, jeden z pracowników Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które w piątek otrzymało zgłoszenie, że w jaskini pod Wawelem zamieszkał dziki lokator.
Zobacz również: Światowe media piszą o polskim kocie. Kim jest Gacek ze Szczecina?
Typowy, szary dachowiec widywany był w Smoczej Jamie już wcześniej, ale sprytnie się ukrywał, wodząc za nos zarówno turystów, jak i pracowników zamku. Po otrzymaniu zgłoszenia, pracownik KTOZ niczym rycerz na białym rumaku (czy może raczej w białym samochodzie) ruszył pod wawelskie wzgórze na pomoc czworonogowi. Choć kot rzeczywiście kręcił się w pobliżu jamy, na widok człowieka uciekł i schował się w jakimś zakamarku, wystrychnąwszy tym na dudka specjalistę z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
W obliczu nieuchwytności dzikiego lokatora wawelskiej pieczary, pracownicy zamku przez dwa dni pozostawiali otwartą bramę do jaskini, licząc, że kot z własnej woli ją opuści. Nadzieje okazały się płonne — Smocza Jama najwyraźniej przypadła do gustu jej nowemu mieszkańcowi.
W poniedziałek po raz kolejny dwaj pracownicy KTOZ: Filip … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS