A A+ A++

Gdyby rządowy program kredytów bez wkładu własnego działał dziś, to łatwo można by z niego korzystać w Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze czy Olsztynie, ale już mieszkańcy Szczecina, Krakowa czy Lublina musieliby obejść się smakiem – wynika z analizy HRE Investment.

Autor: housemarket.pl 12 sierpnia 2021 12:33

Co trzecie mieszkanie w mieście wojewódzkim – mniej więcej taka część lokali wystawionych dziś na sprzedaż mogłaby zakwalifikować się do rządowego programu gwarancji kredytowych – wynika z szacunków HRE Investments. Mogłaby się zakwalifikować, o ile program by dziś działał i to na zasadach, które rząd zasygnalizował w wykazie prac legislacyjnych.

CZYTAJ TEŻ: PREMIER ZA PRZYSPIESZENIEM PROJEKTU USTAWY O GWARANCJI WKŁADU WŁASNEGO 

Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Przypomnijmy – chodzi o zapowiedziany program gwarancji kredytowych, który od nowego roku pozwalać ma na zakup mieszkania bez wkładu własnego. W praktyce osoba, którą na kredyt stać przy pomocy wspomnianej gwarancji (do 100 tys. złotych) będzie mogła zaciągnąć dług nawet na 100 proc. wartości mieszkania czy domu. Do programu mają kwalifikować się małżeństwa, osoby samotnie wychowujące dzieci i część osób niepełnosprawnych. Obowiązywać ma limit wieku (do 40 lat). Z programu gwarancji mają korzystać osoby, które nie mają własnego „M”. Przy tym warto podkreślić – w ramach programu kupujący nie dostaną dofinansowania z budżetu, a jedynie mają dostać możliwość zaciągnięcia kredytu bez wkładu własnego. Dofinansowanie ma się pojawić jedynie jako dodatkowy komponent prorodzinny (nadpłata kredytu lub pomoc w zamianie małego mieszkania na większe).

Co trzecie mieszkanie nadaje się do rządowej gwarancji

Wróćmy jednak do tego jak dużo mieszkań zakwalifikuje się do programu. Wynik jest całkiem przyzwoity – przynajmniej na poziomie średniej wyliczonej dla wszystkich miast wojewódzkich. Gdyby program działał dziś, to w przypadku mieszkań od deweloperów limity cenowe spełniałoby około 35 proc. ofert publikowanych na portalach ogłoszeniowych (otodom.pl, dom.gratka.pl, morizon.pl, mieszkanie.pl).

W gronie mieszkań z drugiej ręki jest to odpowiednio niecałe 31 proc. mieszkań wystawionych dziś na sprzedaż. Dlaczego trudniej znaleźć nieruchomość w ofercie rynku wtórnego niż pierwotnego? Przecież co do zasady mieszkania używane są tańsze niż nowe. Wytłumaczeniem jest mnożnik zastosowany przy obliczaniu limitów cen. W przypadku rynku pierwotnego ma on być wyższy (1,3) niż na rynku wtórnym (1,2) – wynika z rządowego wykazu prac legislacyjnych. W praktyce może się ponadto okazać, że dostępność mieszkań będzie trochę wyższa, bo rząd zapowiada, że limity cen mają być też korygowane o rosnące koszty budowy, a te ostatnio wyraźnie przyspieszyły. Nawet to nie rozwiąże jednak wszystkich problemów.

Krakusi wykluczeni z gwarancji?

Diabeł jak zwykle tkwi bowiem w szczegółach. Okazuje się, że jeśli zasady ustalania limitów kwalifikujących do wsparcia będą takie jak w poprzednich programach rządowych (np. „Mieszkanie dla młodych” czy „Mieszkanie na start”), to efekt będzie dla wielu osób trudny do zaakceptowania. Chodzi o to, że nawet w gronie miast wojewódzkich będziemy mieli takie, w których z łatwością znajdziemy oferty kwalifikujące się do rządowego wsparcia, jak i takie, w których mieszkańcy będą mogli jedynie z zazdrością patrzeć na osoby kupujące mieszkanie na łatwo dostępny kredyt.

Do tej pierwszej grupy zaliczyć można Gorzów Wielkopolski, Zieloną Górę, Opole, Bydgoszcz i Olsztyn. W miastach tych – zarówno z grona mieszkań nowych jak i używanych – potencjalne limity cenowe spełniają od prawie połowy (Opole) do nawet niemal wszystkich ogłoszeń (Gorzów Wielkopolski).

Całkiem przyzwoicie będzie też w Rzeszowie, Kielcach czy Białymstoku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMniej światła, więcej gwiazd – 14 i 15 sierpnia spójrzcie w niebo
Następny artykułWieluń kolejnym przystankiem w ramach cyklu „Porozmawiajmy w Łódzkiem”