Są tacy, którzy Football Managera ledwo liznęli. Włączyli, zagrali sezon ulubionym klubem, popatrzyli jak kuleczki ruszają się po zielonym boisku, ale jakoś nie wsiąknęli. Ale i są tacy, którzy przez FM-a zawalili studia, obudzeni o trzeciej w nocy są w stanie wyrecytować ich skład Botewu Płodiw z sezonu 2023/24 i pałają niewytłumaczalną sympatią do pewnego amerykańskiego pomocnika. Football Manager się zmienia z roku na rok, a środowisko graczy FM-a wciąż się powiększa. Co twórcy gry przygotowali dla nas w tym roku?
Kto jest z tym piłkarskim menagerem od lat, ten sam przeszedł życiową ewolucję nie mniejszą niż sama gra. Niektórzy chodzili jeszcze do liceum, gdy budowali europejską potęgę z Bragi, a dziś usypiają dzieci ustawiając na boku taktykę GKS-u Jastrzębie na mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ale tak jak zmieniali się ludzie w FM-a grający, tak też zmieniał się sam Football Manager.
Bodaj najpoważniejszą zmianą w ostatnich latach było zaimplementowanie silnika 3D. Piłkarze nie byli już kulkami rozpłaszczonymi między liniami, a dostali realnych kształtów. Z kulek wyrosły ręce, nogi i głowy. Nagle strzał nie był magicznym odbiciem się piłki od kuleczki, a efektem machnięcia nogą.
Że gra dostępna jest w pudełkach w limitowanej edycji z kartami taktyk zespołów Ekstraklasy
Zmieniał się trening. Panel taktyczny przeszedł rewolucję – klasyczne suwaki zastąpiły zadania, dzisiaj właściwie modelujemy swoją grę przymotnikami, a nie cyferkami. Kiedyś po prostu ustawaliśmy formację, teraz ustawiając pomocnika w środku pola nadajemy mu jedną z kilkunastu ról – engache, pomocnik długodystansowiec, mezzala, cofnięty rozgrywający, a do każdego z nich jeszcze rolę wsparcia, ataku czy defensywy. Nawet bramkarzowi możemy zasugerować trzymanie się linii bramkowej albo udawanie Manuela Neuera na przedpolu.
A w którą stronę idzie FM 2021?
Mamy za sobą kilkadziesiąt godzin przegranych już w FM-ie i o jakieś kluczowe obserwacje możemy się już pokusić. I nie mamy tu na myśli wonderkidów, których możemy wam polecić do Dukli Praga, ale wnioski na temat nowej edycji.
Przede wszystkim w oczy rzuca się to, że silnik meczowy jest mądrzejszy. To znaczy bardziej realny. W ostatnich latach poważnie irytować mogły kuriozalne decyzje podejmowane przez naszych piłkarzy już pod bramką rywala. Skrzydłowy wbiega w pole karne i ma kolegę ustawionego na dalszym słupku, wystarczy mu tylko dograć do pustaka? E tam, lepiej załadować z całej siły w boczną siatkę. Klasyka ostatnich FM-ów. Ale teraz jest tego mniej. Zdecydowanie mniej.
Już abstrahując od tego, że silnik jest po prostu płynniejszy i lepiej się to ogląda, to trudno odnieść inne wrażenie niż to, że piłkarze zachowują się realistyczniej. Tak jak w prawdziwym życiu. I – jak mawiał Adam Nawałka – zarówno w ofensywnie, jak i defensywie. Nawet na poziomie niższych lig widzimy, że ruchy zawodników są po prostu lepiej odwzorowane. No i na duży plus w tej edycji trzeba też zaliczyć podejmowanie decyzji przez graczy.
Rozbudowa systemu interakcji
[Asertywnie] Zażądaj więcej.
Klasyk, prawda? System rozmów w poprzednich wersjach FM-a dawał sporo możliwości, ale był dość schematyczny. Albo byliśmy neutralni, albo gnoiliśmy piłkarzy/dziennikarzy/rywali. W FM-ie 2021 system interakcji został znacznie rozwinięty. Momentami pachnie nam to wręcz Simsami. Głównie z uwagi na to, że wszystko, co mówimy, możemy teraz poprzeć sygnałami niewerbalnymi. Czyli nie tylko wybieramy CO powiedzieć, ale i JAK powiedzieć. Pokręcić głową, rozłożyć ręce, pomachać palcem czy zrobić demolkę w szatni. Kto nigdy w przerwie po 0:2 z outsiderem nie chciał urządzić w szatni suszarki a’la Alex Ferguson, niech pierwszy rzuci kamieniem. A dzisiaj niech sobie rzuci butelką wybierając tę opcję z systemu interakcji.
Z nowym systemem komunikacji możemy wręcz budować swoją osobowość jako menadżera. Nie musimy już sobie wyobrażać tego, jak odpowiadamy dziennikarzowi na kolejne durne pytanie z konferencji prasowej. Albo będziesz jak Jurgen Klopp, który życzliwie rozpościera ramiona i brata się z dziennikarzami. No albo jak Jose Mourinho usiądziesz jak mruk i niechętnie rzucisz, że niech się wszyscy od ciebie odwalą.
Do tego w nowym FM-ie mamy też dodaną opcję szybkich rozmówek. Na zasadzie „pytanie – odpowiedź” albo zwrócenia uwagi piłkarzowi/trenerowi na coś, co uważamy za istotne. Bez ceregieli, odhaczona gadka, lecimy dalej. Oczywiście wciąż znajdą się tacy, którzy na konferencję będą wysyłać asystenta, a do rozmów motywacyjnych oddelegują kogoś ze sztabu. Natomiast dla tych, którzy lubią budować nie tylko swoją karierę menadżerską, ale i osobowość trenera, nowe opcje wydają się całkiem sympatyczne.
Dzień meczowy – dzień święty
Umówmy się – całe te ceregiele z treningiem, oknem transferowym, rozmowami, negocjacjami, żalami wylewanymi na ucho prezesa… To wszystko jest tylko grą wstępną przed meczem. A dzień meczowy w FM 2021 jest o tyle fajny, że faktycznie można poczuć, że danego dnia dzieje się coś istotnego. Cały interfejs został rozbudowany, graficznie wygląda to lepiej niż w poprzednich edycjach, estetyka prezentacji składów czy sam myk wyjścia na boisko wygląda po prostu ładniej.
Ale przed meczem od analityka dostajemy konkretniejszą analizę naszej gry i gry rywala. Jeszcze chwilę przed meczem dostajemy wskazówki na temat tego, jakim ustawieniem wychodzi rywal i już w szatni przed spotkaniem możemy jeszcze zmodyfikować nasz plan na mecz.
Lepiej konsumuje się też samo spotkanie. Dostaliśmy wreszcie swój tablet – oprócz samego 2D/3D możemy w przystępniejszych sposób obserwować to, co dzieje się na boisku. Uproszczony został też panel okrzyków z ławki czy szybkich roszad taktycznych. Nie musimy teraz wychodzić z boiska, by zrobić z naszego bocznego defensora cofniętego odwróconego skrzydłowego. Dwa kliknięcia, jesteśmy w domu, Michal Siplak już wie co ma grać. A propos Siplaka – nowy FM ma oczywiście licencję PKO BP Ekstraklasy i licencje na wiele lig europejskich oraz światowych.
Poza tym – po tych meczach, które rozegraliśmy – mamy też wrażenie, że dość mocno wydawca gry popracował nad algorytmem wystawiania not. W poprzednich wersjach FM-a często mieliśmy wrażenie, że oceny piłkarzy są nieco z czapy. A teraz to wszystko wydaje się lepiej wykalkulowane. Nie znamy dokładnego algorytmu szacowania not, natomiast jeśli obrońca nie daje się przeskoczyć w walce o górną piłkę, ma osiem odbiorów, jest nieomylny przy wyprowadzaniu piłki, to może dostać wysoką notę nawet mimo porażki po golach zawalonych przez bramkarza. Słowem – większą uwagę gra przykłada faktycznie do gry piłkarza, a nie tylko do wyniku całej drużyny.
Analiza na wyższy poziomie
Prawdziwą gratką dla tych, którzy lubią dogłębnie analizować swojego managerowe mecze, jest implementacja w grze algorytmów „goli oczekiwanych”. Expected goals wchodzą do mainstreamu już po całości, kluby przyglądają się temu aspektowi, dziennikarze cytują w poczytnych tekstach. Wciśnięcie xG do FM-a było zatem naturalną drogą.
I za to duży plus dla Sports Interactive. Od producenta dostaliśmy nie tylko suche xG, ale i głębszą analizę szans strzeleckich. Dzisiaj już wiemy, czy brak goli napastnika wynika z tego, że koledzy nie kreują mu szans, czy po prostu marnuje setkę za setkę. Ponadto widzimy też skąd oddajemy najgroźniejsze strzały, na co pozwoliliśmy rywalom. Generalnie łatwiej skonsumować taki mecz z xG na stole – wiemy, czy mieliśmy farta ogrywając lidera, czy jednak po prostu mieliśmy przewagę i stąd wyniknął dobry wynik.
Wzrost roli dyrektora sportowego
Konkretnej rozbudowie uległ też proces pozyskiwania piłkarzy. W nowym FM-ie poznajemy spotkania transferowe. Siadamy przy stole z prezesem, dyrektorem sportowym i asystentem, by obgadać sobie – gdzie mamy luki w składzie, które pozycje mogą być słabo obsadzone w przyszłości (bo np. dwóm stoperom kończy się kontrakt), w jakich formacjach głębia naszego składu jest za mała. Generalnie wzrasta rola dyrektora sportowego, który ma nam sugerować długofalową wizję na obecne i kolejne okienka transferowe. Jeśli widzi, że gramy na dwóch napastników, a w kadrze jest tylko trzech snajperów, to zaraz przyniesie nam raport skautingowy na temat kilku możliwych opcji na wzmocnienie pierwszej linii.
Ponadto mamy wrażenie, że uszczegółowiono sam proces dokonywania transferów. Negocjacje są płynniejsze, kluby nie okopują się na swoich żądaniach, możemy nawiązać relacje z agentem, który podpowie nam czego oczekuje jego klient.
Wpływ Covidu, ale nie sam Covid
Z innych rzeczy, które dostaniemy w nowym Football Managerze – pandemia. Przypuszczamy, że producentowi trudno było znaleźć złoty środek na implementacje koronawirusa w grze. Zresztą samo studio przyznawało, że szukało sposób na to, by dodać covid do gry w sposób, który oddawałby realizm, ale tez nie rujnowałby rozgrywki.
Zatem samego koronawirusa w grze nie uświadczymy. Nie będzie tak, że nagle na kolejny mecz mamy zdziesiątkowaną kadrę. Natomiast – i to też widać po samym graniu – kluby zachowują się ostrożniej na rynku transferowym, nie szastają setkami milionów w pierwszym okienku, prezesi dają nam mniejsze budżety transferowe. Ponadto zmianie uległy też m.in. daty rozpoczęcia rozgrywek, inaczej wygląda też system zmian, który z czasem wraca do tego znanego nam z przed pandemii.
I chyba trzeba przyznać, że SI wyszło z twarzą z ogrania pandemii w Football Managerze. Gdybyśmy mieli to jakoś ująć słowami – grając czujemy, że koronawirus jest w świecie futbolu, ale sam wirus nie bije nas obuchem w twarz wypaczając los rozgrywki.
KUP FOOTBALL MANAGERA 2021 – TERAZ ZA 189 ZŁOTYCH
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS