A A+ A++

My, Niemcy, powinniśmy podchodzić do Polski ze szczególną wrażliwością historyczną. Dotyczy to także mnie – mówi nowy ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven

Czy Polska powinna otrzymać reparacje wojenne od Niemiec, co z dziełami sztuki zrabowanymi w Polsce przez Niemców w czasie II wojny światowej, czy w Berlinie powstanie pomnik polskich ofiar wojny, dlaczego Niemcy zaangażowali się w budowę Nord Stream 2, czy w Niemczech jest antypolonizm, czy w Niemczech wraca antysemityzm? Na te pytania odpowiada w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Arndt Freytag von Loringhoven, ambasador RFN w Polsce. 

Jakie stawia Pan przed sobą cele, aby trudna historia naszych narodów nie była przeszkodą we wzajemnych relacjach? 

My, Niemcy, powinniśmy podchodzić do Polski ze szczególną wrażliwością historyczną. Dotyczy to także mnie. Rany, które pozostawili tu nasi przodkowie, są do dziś żywe. Chciałbym angażować się na rzecz tego, aby w Niemczech wiedza o tych czynach także pozostała żywa. Ostatni świadkowie historii koniecznie powinni dalej zabierać głos. A na przyszłość musimy znaleźć nowe sposoby zachowania żywej pamięci. Najważniejsza lekcja dla całego świata brzmi bowiem: Nigdy więcej!

Cele mojej kadencji skrystalizują się jeszcze w szczegółach, przede wszystkim w ramach rozmów z tymi wszystkimi, którzy po obu stronach Odry codziennie działają na rzecz dobrych stosunków między naszymi krajami: z przedstawicielami świata polityki, gospodarki, nauki i społeczeństwa obywatelskiego. Bycie otwartym na ich głos jest dla mnie bardzo ważne.

Widzę przed sobą trójdźwięk, który tworzą wyżej wspomniane kwestie, to znaczy: wrażliwe podejście do naszej przeszłości, zidentyfikowanie szans na przyszłość i po trzecie – odnosi się to w szczególności do naszej prezydencji w Radzie UE – ścisły dialog z Polską dotyczący przyszłości UE i jej podstawowych wartości. 

Budynek ambasady Niemiec w Warszawie. Fot. Wikimedia.

Polska do dziś nie otrzymała reparacji, a przecież podczas wojny wywołanej przez Niemcy ucierpiała najbardziej. Jak wg. Pana RFN powinna rozwiązać tę kwestię, która niewątpliwie wróci po opublikowaniu przez Polskę raportu ws. odszkodowania od Niemiec za zniszczenia podczas II wojny światowej? 

Polska i Polacy doświadczyli niewyobrażalnych cierpień. Po wojnie Niemcy wypłaciły w ramach umów międzynarodowych reparacje, a także odszkodowania dla ofiar. Świadczenia te – także dla Polski – wypłacane były aż po minioną dekadę. 

Tym barbarzyńskim zbrodniom nie można zadośćuczynić. Dlatego mój kraj poczuwa się do swojej moralnej odpowiedzialności. Chcemy dołożyć wszelkich starań, aby umacniać i chronić pokój na świecie, tolerancję, demokrację i prawa człowieka. 

W trakcie II wojny światowej zrabowano wiele majątków i dzieł sztuki. Do dziś znacznej części nie zwrócono. W bazie polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego znajduję się ok. 63 tysiące obiektów, których Polska wciąż poszukuje. Co Niemcy, jako państwo odpowiedzialne za te rabunki, robi dziś, by pomóc Polsce w odzyskaniu dzieł sztuki? 

Rozliczenie kwestii zrabowanych w czasie nazizmu dóbr kultury jest ważną dla nas sprawą. Chcemy zrealizować tzw. zasady waszyngtońskie z roku 1998. Odnośnie do restytucji dóbr kultury prowadzony jest dialog polsko-niemiecki na różnych szczeblach, także w sferze kościelnej i prywatnej. Po podpisaniu polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, miały miejsce liczne przypadki restytucji dóbr: na przykład w marcu 2014 r. ówczesny federalny minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier przekazał na ręce ówczesnego polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego obraz Francesco Guardiego “Schody Pałacowe” ze Staatsgalerie Baden-Württemberg. W marcu tego roku parafia ewangelicka Berlin Tiergarten zwróciła Bazylice Mariackiej w Gdańsku nastawę ołtarzową i predellę. Z zadowoleniem przyjąłbym, gdybyśmy w oparciu o polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy wznowili te rozmowy. 

Obraz “Schody pałacowe” w 2014 roku wrócił do Polski, fot. PAP/Tomasz Gzell.

Nie boi się Pan mówić o Niemcach jako państwie odpowiedzialnym za zbrodnie II wojny światowej. To rzadkość. Bo wielu Niemców i polityków RFN wybiela odpowiedzialność narodu niemieckiego za zbrodnie wojenne, zastępując je słowem „naziści”. Czy nie uważa Pan, że tego typu sformułowania mogą być szkodliwe dla obiektywnej prawdy historycznej? 

Nie jest prawdą, że to rzadkość. Nie tylko moi poprzednicy wypowiadali się bardzo wyraźnie na temat naszej odpowiedzialności. Także wszystkie głowy państwa, kanclerze i prezydenci federalni, zawsze to podkreślali. Wszyscy oni nazywali sprawców po imieniu: to byli Niemcy. Wyraźnie pokazują to wypowiedzi, poczynając od kanclerza Willy’ego Brandta, prezydentów – Richarda von Weizsäckera, Romana Herzoga i Joachima Gaucka poprzez wiele poruszających słów kanclerz Angeli Merkel aż po wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, jak ta z ubiegłego roku w Warszawie (z okazji 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w dniu 1 sierpnia) oraz w Auschwitz, a także prezydenta federalnego Franka-Waltera Steinmeiera w Wieluniu i w Warszawie. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł#koronawirus. 11 zakażeń wśród mieszkańców powiatu starachowickiego oraz dwa zgony
Następny artykułTomiczek niespodzianką etapu