A A+ A++

Od kilku miesięcy mieszkam w przepięknym alpejskim miasteczku: Annecy, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. I to ta miłość właśnie, na przekór mojej francuskiej nieudanej historii miłosnej (ciekawskich odsyłam do wpisu ) sprawiła, że postanowiłam zamieszkać tu na dłużej (może na stałe?). Mając, tak jak ja, wolny zawód i duszę nomada, nie jest łatwo zdecydować gdzie się zatrzymać. Jak bowiem wybrać jedno miejsce, gdy ma się wrażenie, że można mieszkać niemal wszędzie? Można oczywiście usiąść z kartką i spisać plusy i minusy destynacji, którą bierzemy pod uwagę. Gdybym to zrobiła, po stronie minusów pojawiłyby się wysokie koszty życia, brak znajomości języka francuskiego i problemy w komunikacji po angielsku we Francji, paskudna biurokracja przy wynajmie mieszkania, brak znajomych i jakiegokolwiek innego punktu zaczepienia. Po stronie plusów zapisałabym za to jedno zdanie: „codziennie rano, gdy idę nad jezioro, czuję sie jakbym wygrała na loterii”. No więc jak mogłam zdecydować inaczej?

To już trzeci kraj (poza Polską), w którym mieszkam. Wiedziałam więc, z jakimi problemami adaptacyjnymi będę musiała się zmierzyć. Jako, że spędziłam już we Francji wcześniej trochę czasu (o czym możecie poczytać ), wiedziałam też, co dla mnie, zwierzęcia stadnego, będzie najtrudniejsze: brak znajomych i trudności w nawiązaniu nowych przyjaźni we Francji. Z moich obserwacji wynika bowiem, że Francuzi są bardzo stali w swoich wyborach: często przyjaźnią się całe życie ze znajomymi ze szkoły, rzadko też zmieniają pracę, utrzymując kontakty wciąż z tymi samymi ludźmi. Trudno się wbić do takiego zamkniętego kółka znajomych- nawet Francuzowi, więc co mówić o osobie, która nie mówi w ich języku.

To, że coś jest trudne, nie oznacza jednak, że niemożliwe. Wiedziałam, że będę musiała się bardzo starać i wykazać dużą cierpliwością, ale że prędzej czy później uda mi się poznać ludzi, z którymi będę mogła dzielić swój wolny czas. Prawdę mówiąc chwytałam się każdego pomysłu, jaki wpadł mi do głowy i próbowałam używać w celu poznawania nowych ludzi nawet Tindera (popularnej aplikacji randkowej). Przyjaciół w ten sposób nie znalazłam, ale chociaż miałam do kogo napisać żeby zapytać, gdzie jest najlepsza pizza w mieście, albo gdzie znajdę rozkład miejskich autobusów. Teraz, po kilku miesiącach, mam już malutkie grono dalszych i bliższych znajomych, które powoli, ale systematycznie rośnie. A wielokrotnie słysząc od ekspatów mieszkających we Francji, że zmagali się (lub wciąż zmagają) z tą samą trudnością ze znalezieniem nowych przyjaciół, utwierdziłam się w przekonaniu, że to zasada, a nie mój pech. Dlatego też, postanowiłam podzielić się z Wami moimi metodami na nawiązywanie nowych znajomości za granicą, w nadziei, że pomogą one Wam szybko poczuć się na emigracji jak u siebie.



Nowi znajomi za granicą – jak ich szukać, gdzie ich znaleźć?

Spotkania ekspatów/podróżników

Najłatwiejszy punkt zaczepienia to inni obcokrajowcy mieszkający w Twojej okolicy. Dlaczego? Bo z dużym prawdopodobieństwem oni też szukają znajomych w nowym miejscu, są więc bardziej otwarci i skorzy do nawiązywania kontaktów niż osoby, które spędziły tu całe życie i mają stałe grono przyjaciół. Poza tym, już na wyjściu macie wspólne tematy do rozmowy (chociażby zmagania z obcojęzyczną biurokracją, czy lubiane przez wszystkich historie z cyklu „skąd się tu wzięłam”). Informacji o takich spotkaniach można szukać na MeetUp, czyli serwisie, na którym ogłaszane są tematyczne spotkania w danej okolicy (może to być wymiana językowa, lekcje jogi, wspólne grillowanie czy trekking), w ekspackich grupach na Facebooku i serwisie Couchsurfing.

Sporty/hobby

Choć wiele czynników musi zaistnieć jednocześnie, żeby się z kimś zaprzyjaźnić, jednym z bardzo ważnych i dość prostym do sprawdzenia są wspólne pasje i aktywności. To już drugi raz, w drugim kraju, kiedy zaczęłam uczestniczyć w zajęciach z jogi po to, aby móc poznać nowych znajomych. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, gdy znalazłam takie zajęcia prowadzone w Annecy po angielsku i to jeszcze nad jeziorem! W ten sposób moje grono znajomych powiększyło się o dziewczyny z Litwy, Anglii, Dominikany i USA. Zaczęłam też chodzić na ściankę wspinaczkową, a ostatnio zapisałam się do grupy na Facebooku organizującej w moim mieście outdoorowe mecze siatkówki. Kto wie, kogo tam spotkam, a przy okazji rozruszam trochę kości.

Wydarzenia kulturalne/muzyka

Koncerty, imprezy, kino plenerowe, festiwale, teatr uliczny- wydarzenia kulturalne i muzyczne tworzą doskonałą atmosferę do nawiązywania znajomości. A że po drinku wstyd mija i łatwiej przełamać pierwsze lody, to nie wstydźcie się, zagadujcie: o ostatniej płycie zespołu, który właśnie jest na scenie, o świetnej grze świateł, czy o najlepszym mohito w mieście.

Praca/nauka

Znalezienie pracy w nowym miejscu zamieszkania, to też doskonały sposób na poznawanie nowych ludzi. A co jeśli jak ja, pracujemy z domu, w samotności? Wtedy możemy zapisać się (jak ja) do szkoły językowej, albo na kurs grafiki komputerowej lub paralotni- cokolwiek nas interesuje. Zdobyta w ten sposób wiedza/umiejętności to jedno, nowe znajomości to drugie- wszystko niezwykle cenne!

Współlokatorzy/znajomi znajomych

Kiedy rozważałam możliwości mieszkaniowe (zarówno w Chinach jak i we Francji), szybko doszłam do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie wynającie pokoju z ludźmi w podobnym do mnie wieku, którzy mówią po angielsku. Narodowość nie miała dla mnie znaczenia. W ten sposób w Chinach wylądowałam w multikulturowym, sześcioosobowym apartamencie, a w Annecy zamieszkałam z Francuzem, z którym jak się okazało mamy dużo wspólnego i z którym dzielimy nie tylko mieszkanie, ale i wolny czas, dzięki czemu poznałam jego znajomych jeszcze zanim się wprowadziłam. A za każdym nowym znajomym ciągnie się łańcuszek jego znajomych i tak ziarnko, do ziarnka…

Polacy

Wiem, że zwykło się mówić, że „Polak Polakowi wilkiem”, albo że „gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania”, ale ja mam z Polakami na emigracji dokładnie odwrotne doświadczenia i wielokrotnie znajdywałam wśród nich świetnych znajomych, a nawet przyjaciół. Z jednej strony nie szukam klubów polonijnych, bo przyjaźnię się z ludźmi ze względu na ich osobowość, a nie narodowość, jednak gdy mi „mignie” gdzieś jakaś Polka w internecie (na przykład na jednej z facebookowych grup o Annecy) albo w realu, to zawsze zagadam- a nóż okaże się, że to doskonały materiał na koleżankę? Przecież od wypicia z drugą Polką kawy jeszcze nikt nie umarł, a nie ma nic prostszego niż zagadać zaczynając od: „ja też jestem z Polski”.

Uśmiech/otwartość

W zeszłym tygodniu na popołudniowej imprezie w ogrodzie, zaczepił mnie chłopak mówiąc, że mnie pamięta. Skąd? – zapytałam, wertując w pośpiechu kartki pamięci. Okazało się, że to kelner z pubu, w którym kilka dni wcześniej piłam piwo z dziewczyną z Rumunii (która zaczepiła mnie na Facebooku widząc moją aktywność w grupie „Ekspaci w Annecy”). Zapamiętał mnie, bo „byłam miła i dużo się uśmiechałam”. Kiedy okazało się, że jestem z Polski jak jego ojciec, przyprowadził do mojego stolika grupę swoich znajomych, z którymi skończyliśmy wieczór śpiewając przy akompaniamencie gitary piosenki z repertuaru Buena Vista Social Club. A mogłam się nie uśmiechać, mogłam olać zaczepkę i wrócić do domu bez nowych kontaktów w telefonie i kubańskich rytmów w głowie. Jak dobrze, że tego nie zrobiłam!

A Wy jak szukacie znajomych w nowym miejscu zamieszkania? Może znacie jakieś inne metody? Podzielcie się nimi proszę w komentarzach.


Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? 

Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.


Artykuł pochodzi z serwisu .

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWarzecha: Miesięcznica wyniesienia Frasyniuka
Następny artykułNajlepsza w Polsce ekologiczna technologia przetwarzania odpadów