Garmin Edge 1040 to najlepszy komputerek rowerowy lub licznik rowerowy z GPS na rynku, prawda? Już nie! Garmin wypuścił na rynek następcę króla liczników, czyli model Edge 1050. Co oferować ma nowy, lepszy, droższy sprzęt?
Dla kogo został stworzony Garmin Edge 1050?
Nowy topowy model to sprzęt dla kolarzy szosowych – oczywiście można założyć go na rower gravelowy czy MTB (tego nikt nie sprawdza), ale z dobrodziejst dużego ekranu skorzystają najbardziej szosowcy, otrzymując mnóstwo informacji do wglądu. No dobra, gravelowcom spodoba się to również, zwłaszcza tym wyprawowym, bo nawigacja na dużym ekranie to coś pięknego.
Co potrafi Garmin Egde 1050?
Wspomnijmy o tym, co wyróżnia nowy topowy licznik. Mamy tu duży dotykowy ekran – przekątna to 3,5 cala, a rozdzielczość 480 na 800 pikseli, co w świecie tego typu urządzeń robi doskonałe wrażenie. Nie jest to może panel AMOLED, ale nikt raczej takowego nie oczekiwał. Do listy zalet doliczyć trzeba płatności zbliżeniowe Garmin Pay, wbudowany głośnik, który zadba o przekazywanie wskazówek nawigacyjnych i porad treningowych, a nawet posłuży za dzwonek (to by mi się przydało!), do 60 godzin pracy na jednym ładowaniu w trybie oszczędzania energii i do 20 godzin w trybie “full wypas”.
Kolejne funkcje to już smaczki dla zaprawionych kolarzy, a wśród nich znajdziemy m.in:
- tworzenie tras bezpośrednio na urządzeniu, gdzie przydaje się dotykowy ekran;
- informowanie o typie nawierzchni: kolorami oznaczane są segmenty wytyczonych tras o różnych nawierzchniach; urządzenie informuje też o zbliżających się nieutwardzonych odcinkach trasy;
- zarządzanie mapami bezpośrednio z poziomu licznika połączonego z siecią Wi-Fi.
Rzecz jasna to nie koniec nowości i tu wspomnę o dwóch super istotnych zmianach. Pierwszą, w mojej ocenie, zapowiadającą się doskonale jest możliwość informowania o zagrożeniach drogowych, o wybojach czy powalonych drzewach. Garmin stawia tu na społeczność – każdy użytkownik będzie mógł poinformować innych kolarzy i odebrać od nich ostrzeżenie o stanie dróg. Brzmi super, taki Yanosik dla kolarzy.
Drugą jest usprawniona funkcja GroupRide, lubiana przez osoby śmigające na ustawkach. Rzecz pozwala na udostępnianie naszej lokalizacji na żywo, przesyłanie alertów o wykrytych incydentach, a nawet wskazywanie osoby, która może potencjalnie potrzebować pomocy. Mamy tu też wymiar rywalizacyjny, sportowy, bo Garmin podliczy teraz wyniki poszczególnych uczestników jazdy grupowej, jak szybkość pokonania danego podjazdu czy czas spędzony na pedałowaniu i wręczy zabawne nagrody, jak np. tytuł Gaduły – dla gościa, który najczęściej korzysta z funkcji przesyłania wiadomości w GroupRide.
Lepsze wrogiem dobrego?
Garmin Edge 1050 zastępuje Edge 1040, z którym miałem przyjemność trochę pojeździć, choćby podczas Garmin BootCamp. Poprzedni flagowy licznik był doskonałym urządzeniem, zdecydowanie najlepszym na rynku, choć też niezupełnie trafiającym w moje potrzeby – głównie ze względu na cenę. Czy 1050 będzie lepszy niż poprzednik? Wszystko wskazuje na to, że tak. Wszystko wskazuje też na to, że będzie droższy, więc może w końcu zamienię Wahoo na topowego Garmina, tylko nieco starszego? W końcu, na logikę, Edge 1040 powinien nieco stanieć po premierze modelu Edge 1050, co nie?
A! Cena! Garmin Edge 1050 wpadł mi w oko za 3229 zł. Tanio nie jest i Edge 1050 nie będzie konkurował choćby z takim Corosem Dura, ale jak ma być dobrze, to nie może być za tanio, co nie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS