Jutro zostaną przesłuchani rodzice miesięcznego chłopca, który zmarł wczoraj w szpitalu w Katowicach. Lekarze stwierdzili, że dziecko miało obrażenia głowy i liczne złamania.
Tragedia w Bielszowicach
Przypomnijmy, że do tego tragicznego zdarzenia doszło w środę 22 lipca w Bielszowicach. Z ustaleń policji, z miesięcznym chłopcem był w domu tylko 30-letni ojciec. 29-letnia matka wyszła ze starszą, 14-miesięczną córka do sklepu.
– Mężczyzna zadzwonił do kobiety, że syn nie oddycha. Matka od razu wróciła do domu, po drodze zadzwoniła na pogotowie – mówi Arkadiusz Ciozak, rzecznik policji w Rudzie Śląskiej.
Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego niemowlę zostało przetransportowane do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Jak powiedział na dzisiejszym briefingu Andrzej Bulandra, chirurg dziecięcy, koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Katowicach, niemowlę było reanimowane już w trakcie transportu do szpitala. Dziecko miało obrażenia głowy i liczne złamania. Wszystko wskazuje na to, że chłopiec był maltretowany. Mimo że lekarzom udało się przywrócić krążenie, dziecko po kilku godzinach zmarło.
– Dziecko trafiło w bardzo ciężkim stanie, z zatrzymaniem akcji serca. Zostały wdrożone czynności resuscytacyjne, które umożliwiły powrót spontanicznego krążenia, a następnie po około 40 minutach reanimacji dziecko zostało przekazane na Oddział Intensywnej Terapii naszego szpitala. Tam po wykonaniu niezbędnej diagnostyki ujawniono obrażenia mogące świadczyć o tym, że to dziecko było maltretowane. Dziecko miało liczne złamania i obrażenia głowy. Niestety, mimo usilnych starań lekarzy intensywnej terapii po kilku godzinach dziecko zmarło – mówił chirurg dziecięcy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, Andrzej Bulandra.
“Dziecko mogło być maltretowane już kilka dni po urodzeniu”
Przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca spowodowane urazem. Jak rozległe były obrażenia i które bezpośrednio przyczyniły się do zgonu, wykaże sekcja zwłok. Ślady na ciele chłopczyka wskazywały na to, że dziecko mogło być maltretowane już kilka dni po urodzeniu.
– Teoretycznie jest możliwość, żeby takie obrażenia powstały w wyniku upadku z wysokości, natomiast sekwencja zdarzeń – czyli nakładanie się urazów występujących w różnym czasie w ciągu tego miesiąca – świadczy o tym, że były to regularne urazy, co przemawia za maltretowaniem – mówił dr Andrzej Bulandra. – Prawdopodobnie pierwsze takie urazy miały miejsce już bezpośrednio po urodzeniu dziecka – dodał.
Do szpitala wczoraj przewieziono też siostrę nieżyjącego chłopca. Dziewczynka ma 14 miesięcy i jej stan, na szczęście, okazał się na tyle dobry, że po badaniach została ona wypisana ze szpitala. U dziewczynki wstępnie nie stwierdzono śladów pobicia, ale ponieważ jej rodzice są zatrzymani, dziecko na razie trafiło do rodziny zastępczej.
Rodzina jest znana policji i ma założoną niebieską kartę
Rodzina jest znana policji i ma założoną niebieską kartę oraz jest objęta nadzorem kuratora. 30-letni ojciec dzieci ma na swoim koncie przeszłość kryminalną. Jak przekazał dzisiaj st. asp. Arkadiusz Ciozak, starsze dziecko pary zostało im odebrane, ale pod koniec zeszłego roku odzyskali prawa rodzicielskie. Rzecznik dodał, że toczyło się wobec nich postępowanie za “uszkodzenie ciała” dziewczynki.
– Zostało umorzone, ale na wniosek kuratora na początku lipca zostało wznowione – mówi rzecznik.
W tej chwili policja w Rudzie Śląskiej zbiera dowody w sprawie. Najprawdopodobniej jutro rodzice dzieci zostaną przesłuchani.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS