rozwiń ›
BMW 550e – test
Niemal każda premiera BMW wygląda tak samo. Nowy model debiutuje, wzbudza spore kontrowersje, a gdy kurz internetowych zamieszek już opada, wyłania się z niego całkiem dopracowany i dobrze jeżdżący samochód. Czy z nową piątką jest tak samo?
W zweryfikowaniu tego schematu pomoże nam BMW 550e, a więc hybrydowa i najmocniejsza z “cywilnych” wersji nowej piątki. To już ostatni przystanek przed topową odmianą M5. Kierowcy, którzy nie palą się, by dać nura w świat sportu i absurdalnie dużych wartości momentu obrotowego mogą wybrać wariant 550e, a ponadto “ubrać” go zupełnie cywilnie. Choć egzemplarz ze zdjęć prezentuje kompletne przeciwieństwo dyskrecji, warto wiedzieć, że nawet 489-konna hybryda plug-in może wyjechać z salonu na 19-calowych felgach i niemal całkowicie pozbawiona zewnętrznych wyróżników, podpowiadających, że pod maską drzemie R6 wspierane przez pokaźną moc prądu.
Hybrydowe BMW serii 5
Wspomniane na wstępie kontrowersje, w przypadku nowych modeli BMW dotyczą głównie stylu. Niektórym może się wydawać, że mówimy o czasach zupełnie współczesnych, ale wystarczy przypomnieć czasy Chrisa Bangle’a i modeli E65 i E60. Miłośnicy marki, we wczesnych latach dwutysięcznych odsądzali szefa designu od czci i wiary, ale dwóch dekadach od debiutu (tak, to już ponad 20 lat…) piątki i siódemki widać jak na dłoni, że samochody dobrze zniosły próbę czasu.
BMW 550e
/
dziennik.pl
/
Maciej Lubczyński
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS