Instagram Inny Grynovej, szefowej działu wsparcia Revolut (brytyjski start-up świadczący usługi finansowe), przypomina konto podróżniczki. Zdjęcie na tle jednego z lizbońskich mostów, fotografia z plaży w Irlandii, ujęcie z wrocławskiego rynku. Na jednej z fotografii Inna pozuje w tradycyjnym stroju i wianku na głowie podczas narodowego ukraińskiego święta nazywanego Dniem Wyszywanki.
Skończyła 33 lata i jak na tak młodą osobę ma już duże doświadczenie zawodowe. Na Ukrainie ukończyła z wyróżnieniem sześcioletnie studia ekonomiczne na Kijowskim Państwowym Uniwersytecie im. Tarasa Szewczenki. Już jako 14-latka sprzedawała kosmetyki, w wieku 18 lat marzyła o pracy w McDonaldzie – ale po dwóch miesiącach w tej firmie doszła do wniosku, że szuka większych wyzwań. Jako studentka dorywczo w weekendy była mystery shopperem, badając jakość obsługi klienta. Po studiach zaczęła pracę w branży ubezpieczeniowej, a później w bankowości.
Jednocześnie na uniwersytecie prowadziła badania naukowe, a przy okazji jednego z nich zaoferowano jej staż w parlamencie ukraińskim, w komitecie regulacyjnym podatków i ceł. Nie było jej stać na studia doktoranckie, więc znalazła pracę w Państwowym Instytucie Naukowym ds. Ceł. Po miesiącu odezwała się do niej firma Google.
– Zapytali, czy nie byłabym zainteresowana dołączeniem do zespołu we Wrocławiu. Miałam silne przekonanie, że nie chcę wyjeżdżać z kraju, wcześniej odrzucałam już tego typu oferty. Tym razem jednak doszłam do wniosku, że być może to jest właściwy moment, by podjąć ryzyko – opowiada. – Cztery miesiące później po wielu etapach i rozmowach rekrutacyjnych otrzymałam finalną ofertę. Google płacił za moją relokację, ale przenosiny do innego kraju były dla mnie i tak dużą życiową zmianą. Pracę we Wrocławiu zaczęłam od działu wsparcia klienta w usłudze AdWords – wspomina Inna Grynova.
Do Polski przeniosła się 1 kwietnia 2011 roku. W Google przepracowała sześć lat, docierając do stanowiska program menedżera. Po odejściu zrobiła sobie kilkumiesięczne wakacje, podróżowała po Azji Południowo-Wschodniej. To wtedy po raz pierwszy zetknęła się z usługą Revolut, zachwycając się jej możliwościami, ale też dostrzegając w niej błędy, które można byłoby usprawnić. Zajrzała na stronę internetową start-upu, by przesłać im swoje wnioski.
– Po powrocie zauważyłam, że na stronie internetowej firmy pojawiło się ogłoszenie o pracę na stanowisku szefa wsparcia klienta. Wszystko potoczyło się dość szybko, bo dwa tygodnie później rozpoczęłam pracę w nowej firmie, jednocześnie przenosząc się z Wrocławia do Krakowa. Na samym początku mój zespół liczył 50-60 osób. Teraz kieruję działem ponad 500 osób, a oprócz krakowskiej siedziby mamy biura w Porto w Portugalii, Wilnie na Litwie i w Londynie. W ciągu ostatnich dwóch lat w Revolut awansowałam na stanowisko dyrektora, obecnie skupiam się na powiększaniu naszego zespołu i otwieraniu kolejnych biur na całym świecie – mówi Grynova.
W Polsce Ukrainka czuje się już jak u siebie. – Jest tu naprawdę wiele możliwości dla osób, które są gotowe zainwestować swoją energię i pasję w rozwój zawodowy – mówi. I dodaje, że nie warto ograniczać poszukiwań do miasta, w którym się mieszka, bo przenosiny do innego mogą się okazać bezcenną życiową przygodą.
W styczniu 2020 roku Urząd do spraw Cudzoziemców informował, że niemal 423 tysiące cudzoziemców miało na początku tego roku ważne zezwolenia na pobyt w Polsce, a w ciągu ubiegłego roku liczba ta wzrosła o nieco ponad 50 tysięcy, głównie za sprawą obywateli Ukrainy (o 35,6 tys.). Według szacunków urzędu ważne dokumenty pobytowe posiada obecnie 214,7 tys. Ukraińców. Dane te nie uwzględniają jednak osób przebywających w Polsce tymczasowo w ramach ruchu bezwizowego lub na podstawie wiz. Żaden polski urząd do dziś nie potrafi precyzyjnie określić, jak wielu Ukraińców w Polsce przebywa. Tę liczbę starała się oszacować w minionym roku firma Selectivv, specjalizująca się w pozyskiwaniu i analizie danych o telefonach komórkowych. Według jej szacunków w Polsce mieszka obecnie ponad 1,25 mln obywateli Ukrainy. Tyle osób posiada kartę SIM polskiego operatora, a w telefonie mają ustawiony język rosyjski lub ukraiński i przynajmniej raz w 2018 roku były na Ukrainie lub zmieniły w tym czasie kartę SIM na operatora ukraińskiego.
Coraz częściej ci, którzy zdecydowali się na życie w Polsce tak jak Grynova, burzą mit nisko wykwalifikowanych pracowników wykonujących prace niewymagające kompetencji.
– Masowa fala migracyjna z Ukrainy rozpoczęła się w 2014 roku i wywarła duży wpływ na gospodarkę Polski. Pracownikom z Ukrainy zależy na długofalowym zatrudnieniu, co potwierdzają liczby składanych wniosków o wydanie zezwolenia na pobyt czasowy – mówi Mariya Kuzenko, Head of Legalization z EWL Group, firmy rekrutującej najwyższej klasy specjalistów z rynków wschodnich.
Z badania „Ukraińcy na polskim rynku pracy” – przeprowadzonego przez Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego oraz Fundację na rzecz Wspierania Migrantów na Rynku Pracy EWL – wynika, że z roku na rok rośnie liczba osób, które chciałyby przeprowadzić się do Polski na stałe – w 2018 roku było to 22 proc., w 2019 – 32,7 proc. badanych Ukraińców. Jako powody wskazują przede wszystkim: wyższą jakość życia, wyższe niż na Ukrainie zarobki i lepsze perspektywy, jeśli chodzi o wychowywanie i kształcenie dzieci.
Czytaj więcej: Goście ze Wschodu. Jak Ukraińcy budują polską gospodarkę
Uśmiechnięci ludzie, wyremontowane ulice
Tatiana Babtsova, 26-latka, która kończy studia prawnicze na Uczelni Łazarskiego w Warszawie, ma już dyplom brytyjskiego Coventry University oraz Kijowskiego Uniwersytetu Prawa.
– Przyjechałam tu w październiku 2016 roku po uzyskaniu licencjatu na uniwersytecie w Kijowie. Nigdy wcześniej nie byłam w Polsce, miałam wrażenie, że jest tu jak w Kijowie, nieco szaro i ponuro. Po pierwszych dwóch tygodniach zaczęłam odkrywać, że Warszawa jest kompletnie inna. Ludzie na ulicy byli uśmiechnięci, ulice wyremontowane, miasto miało świetną energię. Od razu poczułam się tu dobrze – wspomina.
Chcąc zdobyć praktykę zawodową, szukała stażu. Najpierw trafiła do polskiego oddziału pozarządowej organizacji działającej na rzecz dzieci Unicef. Potem był staż w warszawskim biurze jednej z największych międzynarodowych kancelarii prawnych specjalizujących się w prawie gospodarczym – Baker McKenzie. Możliwości zdobycia doświadczenia szukała poprzez portal LinkedIn, jej profil zainteresował jednego z prawników kancelarii. Dziś jest młodszym prawnikiem w międzynarodowej firmie Japan Tobacco International w jej warszawskim biurze. Koncern tworzy w Warszawie globalne centrum usług biznesowych, a pracownicy centrum zajmują się m.in. wsparciem i zarządzaniem procesami w całej grupie w obszarze finansów, marketingu, badań i rozwoju, spraw prawnych i regulacyjnych.
– Po doświadczeniach w kancelarii prawnej, w której zajmowałam się prawem energetycznym, taka praca bardziej mi odpowiada, jest więcej zmiennych. Przygotowuję umowy, swoim doświadczeniem będę wspierać także rynek amerykański i Kanadę – mówi Tatiana Babtsova.
Ma talent do języków. Zna polski, angielski, rosyjski, ukraiński i francuski. – Może to śmiesznie zabrzmi, ale ukraiński jest językiem, który najszybciej wylatuje mi z głowy, bo używam go najmniej. Zdarza się, że zapominam słów. Mocno związałam się z Polską, jestem jedynaczką i to moi rodzice częściej odwiedzają mnie w Warszawie niż ja ich w Kijowie – mówi.
Ułatwienia dla biznesu
Do Warszawy przeprowadziła się też Tetiana Iakovenko, menedżerka w ukraińskiej restauracji U Sióstr, serwującej dania tradycyjnej kuchni ukraińskiej. Przeniosła się pięć lat temu w wieku 30 lat za namową właścicieli sieci o tej samej nazwie (na Ukrainie mają pięć restauracji). W firmie pracuje już 16 lat, zaczynała od stanowiska księgowej. Przed przeprowadzką do Polski zarządzała lokalami na Ukrainie.
– Niedawno otworzyliśmy drugą restaurację w Warszawie – mówi Iakovenko. Koordynuje tu, na miejscu, pracę kilkunastu osób w obu lokalach. Zajmuje się właściwie wszystkim, od delegowania zadań, poprzez logistykę zamówień, po sprawy księgowe. – Spędzam też sporo czasu na sali, dbam o to, by goście czuli się u nas jak podczas wizyty u rodziny. Bardzo zależy nam na tym, by zarówno atmosfera, jak i smaki przypominały te, jakie można spotkać na Ukrainie – mówi Tetiana.
Na warszawskiej Ochocie mieszka już kilka lat. – Na początku było ciężko, nie znałam języka, byłam daleko od rodziny. Z czasem wszystko się unormowało – opowiada. – Prowadzenie biznesu w Polsce jest dużo łatwiejsze niż u nas. Urzędy dotrzymują terminów odesłania pisma bądź wydania decyzji – mówi Tetiana.
Według ZUS wzrasta liczba obcokrajowców, którzy prowadzą własny biznes. Z 19,4 tys. cudzoziemców prowadzących własną działalność gospodarczą w Polsce prym wiodą obywatele Ukrainy – 4,7 tys. firm (dane z grudnia 2019 roku).
Zobacz też: 10 najbogatszych kobiet na świecie. Ich fortuny przyprawiają o zawrót głowy
Bliskość obyczajów
Możliwość założenia własnego biznesu w Polsce wykorzystała Iryna Skoroplias, która na co dzień używa pseudonimu Chudak. Studio fotograficzne założyła w 2018 roku we Wrocławiu. – Pracuję jak każdy przedsiębiorca, czyli 24 godziny na dobę – śmieje się Iryna. – Ale tak naprawdę nie liczę godzin, bo uwielbiam to, czym się zajmuję. Mam przy tym czas na rodzinę, dzieci, przyjaciół. Nie myślałam, że tak to wszystko się ułoży.
Do Polski z mężem przyjechała w 2012 roku, kraj wydał im się bliski ze względu na tradycję i obyczaje. Miejsce zamieszkania wybierali przez internet, oglądając zdjęcia. Padło na Wrocław, bo jak mówią, najbardziej im się podobała architektura, roślinność i czystość miasta. – Decyzja o wyjeździe była trudna, ale chcieliśmy być niezależni i zapewnić przyszłość naszym dzieciom, które wówczas dopiero planowaliśmy. Na Ukrainie jeszcze na studiach wychowania fizycznego zaczęłam pracować w szkole sportowej jako trener snowboardu. Pracowałam tak osiem lat, aż do czasu wyjazdu do Polski. Tymczasem pomagałam mężowi z obróbką materiałów wideo, bo zajmował się m.in. filmowaniem wesel. Zawsze namawiał mnie do tego, żebym wzięła aparat do ręki – wspomina Iryna.
Pierwszy aparat od męża dostała po narodzinach pierwszej córki, dziś mają już dwie i wychowują je w kupionym za zarobione pieniądze mieszkaniu. – Działalność zaczęła się rozwijać bardzo szybko. Wystarczyło założyć fanpage na Facebooku i wstawić swoje zdjęcia. Ludzie zaczęli sami pisać, pojawiały się kolejne zlecenia. Pracowałam tak przez rok, by rozbudować swoje portfolio, a później starałam się o dotację w urzędzie. Za trzecim podejściem się udało i wtedy założyłam działalność. Myślę o rozwoju firmy, ale już teraz czuję się spełniona, mogłabym to robić za darmo, bo tak mnie to wciągnęło – śmieje się Iryna.
Jej prace można znaleźć na facebookowym profilu Irena Chudak Fotografia i stronie internetowej chudakphotography.pl. Są wśród nich sesje noworodków, ciążowe, ślubne, narzeczeńskie, świąteczne i biznesowe. Pakiet 30 zdjęć kosztuje 1,4 tys. złotych.
Coraz więcej stałych zezwoleń
Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pokazują, że rośnie liczba stałych zezwoleń na pracę i że imigracja zmienia charakter z krótkoterminowej na długoterminową. Jednocześnie eksperci Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej i agencji pracy Foreign Personnel Service prognozują, że w 2020 r. po raz pierwszy od początku imigracyjnej fali do Polski przyjedzie i podejmie legalne zatrudnienie mniej obywateli Ukrainy niż w roku poprzednim.
Nie do przecenienia jest jednak wpływ, jaki emigracja osób z Ukrainy wywierała na polską gospodarkę. Jak wskazują badania przeprowadzone przez NBP, praca imigrantów przyczyniła się do utrzymania wysokiego i dodatniego wkładu pracy do wzrostu polskiego PKB w latach 2014-2018 pomimo kurczących się zasobów rodzimej pracy i obniżającego się współczynnika aktywności zawodowej. Ekonomiści NBP i Szkoły Głównej Handlowej wyliczyli w raporcie opisującym wpływ Ukraińców na rozwój polskiej gospodarki, że pracują oni więcej godzin tygodniowo niż Polacy, ale zarabiają mniej. Polacy w zdecydowanej większości pracują 40 godzin, a Ukraińcy nawet do 60.
Słowa te potwierdza Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO Banku Polskiego. – Wpływ pracowników zagranicznych, a przede wszystkim tych z Ukrainy, przyczynił się do wzrostu gospodarczego, stabilności makroekonomicznej i utrzymania inflacji w ryzach przez dłuższy czas. To dzięki obywatelom Ukrainy przez wiele lat mieliśmy jeden z najniższych wskaźników inflacji w Europie. Przez ostatnie lata byliśmy bardziej konkurencyjni niż Czechy, Rumunia, a nawet Niemcy. Ograniczana była presja płacowa, ceny rosły wolniej niż w pozostałej części naszego regionu, mieliśmy też spektakularną poprawę w finansach publicznych. Imigracja z Ukrainy miała wielowymiarowy wpływ. Należy też pamiętać o tym, że ponad 600 tys. ukraińskich obywateli opłaca w Polsce składki społeczne i płaci podatki. To olbrzymi wpływ nie do przecenienia i oby trwał jak najdłużej – mówi Bujak z PKO Banku Polskiego.
– Polska jest coraz bardziej otwartym i rozwiniętym krajem. Coraz więcej moich znajomych decyduje się na karierę lub prowadzenie firmy właśnie w Polsce – mówi Iryna Nizhynska, starszy analityk w polskim oddziale amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs. – Niektóre firmy oferują profesjonalne szkolenia menedżerskie w Europie lub Stanach Zjednoczonych, przygotowujące do pracy w polskich biurach. Dużo osób przyjeżdża do Polski od razu z pomysłem na biznes. W ubiegłym roku został utworzony Infinity Club – forum networkingowe dla osób rosyjskojęzycznych, w którym przedsiębiorcy mogą wymieniać się doświadczeniem i kontaktami – opowiada Nizhynska.
Ona sama decyzję o emigracji podjęła w 2013 roku; zależało jej, by rozpocząć studia w Polsce. Ma licencjat Collegium Civitas i studia magisterskie na SGH, na kierunku Global Business, Finance and Governance.
– Na tym etapie jestem przekonana, że w Polsce zostanę na dłużej. W niecałe trzy lata udało mi się kilka razy awansować. Dzięki pracy w Warszawie miałam możliwość zmiany ścieżki kariery. Firmy, w których pracowałam, zapewniały mi duże wsparcie, kursy językowe czy mentoring bardziej doświadczonych osób w branży – mówi Nizhynska.
Ze swojego rozwoju zawodowego zadowolona jest także Mariia Dubyna. W Polsce mieszka już 10 lat i od początku związała się z Krakowem. – W moim przypadku najważniejszym argumentem przemawiającym za emigracją była miłość. Na Ukrainie poznałam Polaka, który po skończonym projekcie wrócił do Polski – opowiada Dubyna. – Wzięłam udział w rekrutacji i dostałam ofertę pracy w dziale HR krakowskiego oddziału koncernu Philip Morris International. Rzuciłam studia magisterskie na Ukrainie i wyjechałam. Już w Polsce zaczęłam studia MBA w Kijowie, by uzyskać kolejny dyplom – dodaje.
Mariia Dubyna pracuje od trzech lat w IBM, obecnie jako konsultant do spraw optymalizacji i robotyzacji procesów administracyjnych. – Spotykam się z klientami w ich biurach, obserwuję procesy ich działań, by później zaproponować ewentualną optymalizację. Zarządzam projektami, kieruję zespołem. Jestem takim dyrygentem, który dba o to, by wszystko dobrze działało i było zrobione na czas – wyjaśnia Dubyna.
Czytaj także: Marzyła o pracy w laboratorium, a zarządza Facebookiem w Polsce. Agnieszka Kosik: „CV to nie wszystko”
Mała stabilizacja
Wraz z otwarciem niemieckiego rynku pracy w Polsce rosły obawy o to, że znaczna część Ukraińców zacznie szukać pracy u naszych zachodnich sąsiadów (rynek pracy w Niemczech dla pracowników spoza Unii Europejskiej dostępny jest od 1 marca 2020 roku). Jak zaznacza Andrzej Kubisiak, ekspert ds. rynku pracy i kierownik Zespołu Komunikacji w Polskim Instytucie Ekonomicznym, nie należy spodziewać się masowych wyjazdów. – Prawo okazało się bardziej restrykcyjne, niż się spodziewano. Ułatwienia w ubieganiu się o pracę w Niemczech dotyczą pracowników wykwalifikowanych, posiadających co najmniej dwuletnie kwalifikacje zawodowe potwierdzone certyfikatem, np. pracowników technicznych, czyli inżynierów i elektryków, albo osób zajmujących się opieką nad osobami starszymi. Osoby te powinny też wykazać się komunikatywną znajomością języka. Obawy, jakie mieliśmy, nie do końca się spełniają – mówi Kubisiak.
Według badań przeprowadzonych przez firmę Personnel Service, zajmującą się rekrutacją pracowników z zagranicy na potrzeby polskich firm, Ukraińcy przyjeżdżają do Polski nie tylko po to, aby zarobić – aż 8 na 10 z nich chce poprawić swoje życie, zmieniając miejsce zamieszkania, a spora część myśli o tym, by w przyszłości założyć w Polsce nawet mały biznes, taki jak kawiarnia czy restauracja. Z Ukrainy często wyjeżdżają ci najbardziej przedsiębiorczy, którzy mieli już do czynienia z biznesem. Zamiast inwestować siły, czas i pieniądze w rozwój firmy u siebie w kraju, często woleliby zostać w Polsce, korzystając z większego spokoju gospodarczo-społecznego.
Eksperci Personnel Service w październiku 2019 roku informowali, że liczba Ukraińców zatrudnianych na specjalistycznych stanowiskach wzrosła o 33 proc. w ciągu roku do 2,2 tys. Natomiast wśród pracowników biurowych ten skok wyniósł 31 proc. – 6,3 tys. zezwoleń uzyskali oni w pierwszym półroczu 2019 roku.
– Największą grupę stanowią osoby z wykształceniem wyższym i niepełnym wyższym. Wśród przyjeżdżających dominują mężczyźni, jednak udział kobiet co roku wzrasta. Osoby te szukają pracy, która będzie odpowiadać ich wykształceniu. Warto podkreślić, że wiele z nich świetnie odnajduje się na stanowiskach menedżerskich i dyrektorskich – podsumowuje Mariya Kuzenko z EWL Group, firmy rekrutującej osoby do pracy, m.in. z Ukrainy.
– Kiedy wracam do domu, rodzina i znajomi pytają, dlaczego mieszkamy w Polsce, a nie w jakimś bogatszym kraju. Uważam, że w Polsce można się rozwijać, odnieść sukces i uzyskać stabilizację finansową – mówi fotografka Iryna Skoroplias.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS