A A+ A++

Były prezydent USA Donald Trump był bliski zwolnienia swojej córki Ivanki i zięcia Jareda Kushnera z roli doradców i spłukiwał dokumenty w toalecie Białego Domu – to jedne z wielu informacji zawartych w książce dziennikarki Maggie Haberman “Confidence Man: The Making of Donald Trump and the Breaking of America” (pol. “Pewny siebie człowiek. Powstanie Donalda Trumpa i rozpad Ameryki” – red).

Blisko 600-stronnicowa książka opisuje życie Donalda Trumpa od czasów, gdy był biznesmenem do jego życia po przegranych wyborach prezydenckich w 2020 r. Haberman, która była m.in. korespondentką dziennika “New York Times” w Białym Domu w czasach prezydentury Trumpa, oparła swoją książkę na wywiadach z ponad 200 osobami, w tym trzech długich rozmowach z samym Trumpem.

Były prezydent zaatakował Haberman na swoich mediach społecznościowych, zarzucając jej, że książka zawiera “wiele wymyślonych historii, (napisanych) bez sprawdzania faktów”.

Z książki dowiadujemy się m.in., że Trump był bliski oznajmienia na Twitterze, że zwalnia swoją córkę Ivankę Trump i jej męża Jareda Kushnera z pozycji starszych prezydenckich doradców oraz że często krytykował swojego zięcia – pisze BBC. Dodaje, że w książce można też przeczytać m.in. o kilkakrotnie podnoszonym przez Trumpa pomyśle bombardowania laboratoriów narkotykowych w Meksyku.

Pracownicy Białego Domu regularnie zauważali, że toaleta jest zapchana drukowanymi papierami i uważali, że to prezydent pozbywał się w ten sposób dokumentów – pisze też Haberman. Trump miał też drzeć dokumenty, co jest sprzeczne z obowiązującym w USA prawem nakazującym ich archiwizowanie. Te doniesienia wpisują się w szersze oskarżenia stawiane Trumpowi przez prokuraturę i archiwa narodowe, dotyczące trzymania oficjalnych zapisków w swojej prywatnej rezydencji po zakończeniu prezydentury – zaznacza BBC.

Niewątpliwie w biografii Haberman, która śledziła karierę Trumpa “bardziej wytrwale” niż jakikolwiek inny dziennikarz, jest wiele nowych faktów, ale “jest to książka bardziej godna uwagi ze względu na jakość zawartych w niej obserwacji o charakterze Trumpa, niż z powodu samych nowych informacji” – pisze “New York Times”. Według Haberman nie można naprawdę zrozumieć Trumpa bez znajomości jego złożonej, dramatycznej historii jako nowojorskiego biznesmena w skomplikowanej układance politycznej tego miasta – recenzuje dziennik.

W biografii Trumpa dokładnie opisano również czas bezpośrednio po przegranych przez niego wyborach prezydenckich w 2020 r., gdy wielokrotnie powtarzał swoim doradcom, że pozostanie w Białym Domu niezależnie od ostatecznego wyniku – zauważa stacja CNN. Dodaje, że w książce zawarto też nowe informacje na ten temat.

Haberman pisze, że Trump podobnie zachowywał się trzy dekady wcześniej, gdy wpadł w głębokie tarapaty finansowe i starał się, jak długo mógł, za wszelką cenę zachować możliwości różnych działań – zaznacza CNN.

“Uwielbiam z nią przebywać, jest jak mój psychiatra” – w ten sposób Trump miał opowiadać o Haberman swoim doradcom, gdy weszli do pokoju podczas jednego z wywiadów. Na ten fragment książki zwrócił uwagę publicysta stacji Fox News Howard Kurtz. W rzeczywistości Trump traktuje wszystkich – dziennikarzy, współpracowników, kongresmenów, przyjaciół – jak swoich psychiatrów, by przetestować na nich reakcje na swoje wypowiedzi i sprawdzić, jak odbierane są jego działania – zaznacza Kurtz. Tak samo jest z Haberman, zauważa i cytuje inny fragment jej najnowszej książki, w której opisuje, że Trump prezentował wobec niej dwie postawy, widoczne również wobec innych mediów: “nieustępliwą chęć podtrzymania uwagi” i “gniewne oświadczenia i uwagi odpowiadające na ich późniejsze relacje”. 

Zobacz również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUczniowie z „siódemki” korzystają z „Ogrodu Małych Odkrywców”
Następny artykułŁódzkie parkomaty po nowemu