Przed meczem za zdecydowanego faworyta uchodzili gospodarze. Nic w tym dziwnego, bo oba zespoły spotkały się w tym sezonie już cztery razy i wszystkie mecze wygrał Arged BMSlam Stal. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym, który odbył się w środę, zespół z Wielkopolski ograł lublinian różnicą aż 25 punktów. W zwycięskiej drużynie świetne spotkanie rozegrał Jakub Garbacz, na powstrzymanie którego ekipa trenera Davida Dedka nie mogła znaleźć skutecznej recepty. Na pozostałych graczy zresztą też. Niemniej jednak czerwono-czarni nie zamierzali poddać się bez walki. Chcieli za wszelką cenę przełamać tę wielką niemoc w potyczkach z tym zespołem, co, jak widać, im się w pełni udało.
Początek był w wykonaniu drużyny lubelskiej dość dobry, bo po czterech minutach gry i dwóch z rzędu trafieniach Romana Szymańskiego Pszczółka Start prowadziła 9:3. W połowie kwarty, po jednym celnym rzucie osobistym Garbacza, przewaga lublinian stopniała do trzech punktów (14:11). Czerwono-czarni nie pozwalali się jednak dogonić, a wręcz przeciwnie, znowu odskoczyli. Po trójce Dustina Ware wygrywali 21:13. W końcówce gospodarze jednak przycisnęli, a rzut Chrisa Smitha dał im remis (22:22), a po chwili dwukrotnie rzuty wolne wykonywał Mark Ogden. Wykorzystał trzy z nich i po pierwszej kwarcie ostrowianie wygrywali 25:22.
Na początku drugiej odsłony Arged BMSlam Stal zaczął wicemistrzom Polski odjeżdżać. Trafienie zza linii 675 cm skutecznego w tym meczu Ogdena dało ostrowianom prowadzenie 45:36. Błyskawicznie jednak w ten sam sposób zrewanżował się Kamil Łączyński, trafiał również Martins Laksa. Różnica zaczęła topnieć. Z kolei w zespole gospodarzy nie mógł się wstrzelić Garbacz. Po trójce Ware Pszczółka Start miała do odrobienia tylko cztery punkty (44:48). Lublinianie poszli za ciosem i na 50 sekund przed końcem pierwszej połowy celny rzut Sherrona Dorsey-Walkera sprawił, że na tablicy wyników widniał remis 51:51. W samej końcówce gospodarze okazali się jednak minimalnie lepsi i do przerwy prowadzili 54:53.
Więcej zimnej krwi wykazała Pszczółka Start Lublin
W pierwszych minutach po zmianie stron prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, a wynik oscylował najczęściej wokół remisu. Potem niewielką zaczął zyskiwać zespół z Ostrowa Wlkp. W 28. minucie, po trójce Denzela Anderrsona, prowadził 75:69. Czerwono-czarni jednak nie odpuszczali i rzucili się do odrabiania strat. Zza linii 675 cm trafił Ware i dystans stopniał do trzech punktów. Ostatecznie przed czwartą kwartą gospodarze prowadzili zaledwie 79:77 i wszystko jeszcze mogło się zdarzyć .
Walka nadal była bardzo wyrównana. W połowie ostatniej części gry dobrą zmianę dał Devin Searcy. Po ośmiu z rzędu punktach tego gracza Pszczółka Start objęła prowadzenie 90:87. Teraz gospodarze zostali zmuszeni do odrabiania strat i po celnym rzucie Smitha doprowadzili do kolejnego w tym meczu remisu. Końcówki nie powstydziłby się chyba sam Alfred Hitchcock. To był horror, ale więcej w nim zimnej krwi wykazali lublinianie, którzy wygrali 100:94.
Kolejny mecz tych zespołów odbędzie się 6 kwietnia o godz. 20 w Lublinie. Gra się do trzech zwycięstw.
Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 94
Pszczółka Start Lublin 100
Kwarty: 25:22, 29:31, 25:24, 15:23.
Arged BMSlam Stal: Kell 12, Sobin 12, Garbacz 7 (1), Smith 6, Mokros 5 i Ogden 18 (2), Andersson 17 (2), Florence 17 (1), Kucharek.
Pszczółka Start: Laksa 22 (4), Dorsey-Walker 16 (3), Łączyński 9 (2), Szymański 6, Borowski 5 i Searcy 20, Ware 9 (3), Davis 8, Dziemba 3 (1), Jeszke 2.
Stan rywalizacji 1-1.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS