A A+ A++

– To nie jest prawda, że chcemy zatrudnić Michala Doleżala. Nie stać nas na zatrudnienie kogoś takiego ekstra – mówił nam Alexander Stoeckl, trener norweskich skoczków. I to był kolejny sygnał, że tamtejsza kadra ma spore kłopoty z finansami. Teraz pojawiają się nowe głosy. 

Zobacz wideo
W skokach narciarskich są równi i równiejsi!

Norweskie skoki mimo sukcesów “są w bardzo trudniej sytuacji”

Wszystko to pokłosie braku zainteresowania ze strony sponsorów. Na początku roku krajowa organizacja związków zawodowych [LO] ogłosiła, że nie przedłuży umowy, a tym samym norwescy skoczkowie stracili swojego głównego sponsora. Jak podaje teraz stacja NRK, federacji wciąż nie udało się znaleźć nowego. 

Małysz odpowiada na emocjonalny wpis Joanny Szwab. Wini sztab Kruczka

– Są w bardzo trudnej sytuacji – mówi sekretarz generalny Norweskiej Federacji Narciarskiej, Ingvild Bretten Berg. I to wszystko pomimo faktu, że w 2021 roku stwierdzono mniejszy deficyt w budżecie organizacji, niż wcześniej się spodziewano. Mimo wszystko w 2022 roku kończą się umowy z różnymi sponsorami i do maja trzeba znaleźć instytucje, dzięki którym w norweskich do maja skokach znajdzie się 10 mln koron. 

Sekretarz zapewnił, że związek robi wszystko, aby stworzyć jak najlepsze warunki skoczkom, ale menadżer reprezentacji Clas Brede Braathen nie ma wątpliwości, że ubiegłoroczne zamieszanie kadrowe w organizacji w dużym stopniu przyczyniło się do kłopotów. Przypomnijmy, że latem 2021 roku norweski związek nie chciał nadal pracować z Braathenem. Temu sprzeciwiali się zawodnicy, sztab szkoleniowy i sponsorzy, którzy zaczęli grozić zerwaniem kontraktów. 

– Nasza kultura w kadrze narodowej polega na tym, że w dobrych czasach traktujemy się i podziwiamy, a w trudnych czasach stoimy ramię w ramię, rozmawiając ze sobą, a nie o sobie. To smutne, że nie doświadczamy tego samego w zarządzaniu Norweskiej Federacji Narciarskiej – powiedział menadżer reprezentacji. 

Co zatem stanie się z norweskimi skokami, jeśli nie uda się znaleźć sponsora do maja? – Trzeba będzie zastanowić się, jakie działania należy podjąć, aby obniżyć koszty – twierdzi Bretten Berg. I dodaje, że warto myśleć pozytywnie, bo kiedy zaczęła się pandemia, związek też był w tarapatach. – Udało nam się, pomimo dużej utraty dochodów, utrzymać całą naszą działalność zarówno w drużynach klubowych, obwodowych, jak i narodowych – podkreślił działacz. 

Dla wielu kibiców problemy finansowe skoków w kraju Wikingów to zaskakująca informacja. Zwłaszcza, że od wielu lat tamtejsi zawodnicy święcą ogromne triumfy. Minionej zimy błyszczał Marius Lindvik, który podczas igrzysk w Pekinie został mistrzem olimpijskim na dużej skoczni, a potem sięgnął jeszcze po złoto mistrzostw świata w lotach narciarskich. Podczas tej ostatniej imprezy podopieczni Stoeckla wywalczyli jeszcze brąz w konkursie drużynowym. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMuzeum Czartoryskich i hotel Olimpic z certyfikatami
Następny artykułPo premierze “Widzę nic”. Co ma pod spodem Aneta?