A A+ A++

Serwis Breaking Defense, powołując się na informacje pochodzące z dowództwa norweskich wojsk lądowych, poinformował, że Norwegia zdecydowała się nie korzystać z opcji zakupu osiemnastu czołgów podstawowych Leopard 2A8NOR. Zamiast tego zainwestuje w obronę powietrzną i rozbudowę potencjału prowadzenia ognia dalekiego zasięgu.

Generał dywizji Lars Sivert Lervik, szef sztabu Hæren (wojsk lądowych), uznał, że wszystkie pięćdziesiąt cztery czołgi pozyskiwane w ramach programu Prosjekt 9360 wystarczą, aby Oslo mogło się wywiązać z obowiązków wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego. W szczególności chodzi o uzbrojenie ciężkiej brygady zmechanizowanej, zgodnej z wymogami NATO i wpisującą się w narodowe „plany wojenne”.

Według Lervika wszystkie dostawy nowych czołgów mają zakończyć się „do połowy 2027 roku”. Jest to istotną zmianą w harmonogramie, który do niedawna zakładał odbiór wszystkich wozów cztery lata później.

Norwegia zamierzała początkowo przeznaczyć na czołgi budżet w wysokości 12-15 miliardów koron (około 4,7-5,9 miliarda złotych). W budżecie wyasygnowano jednak wyższą kwotę, która sięgnęła ostatecznie 19,7 miliarda. Przypomnijmy, że według planów z ubiegłego roku – gdy jeszcze na poligonach toczyła się rywalizacja z południowokoreańskim K2NO – według nieoficjalnych informacji Oslo chciało kupić od 72 do 84 czołgów.

Norweskie Leopardy 2A4NO.
(Soldatnytt, Creative Commons Attribution 2.0)

Zupełnie między bajki można było włożyć podnoszone głosy, że Hæren może pozyskać nawet 200 pojazdów. W ubiegłym roku Lervik twierdził, że 72 czołgi będą absolutnym minimum niezbędnym do realizowania zobowiązań i spełnienia wymagań operacyjnych. Dowódca norweskich sił zbrojnych, generał Eirik Kristoffersen, prosił polityków, aby zadbali o długofalowe potrzeby wojsk lądowych, które miałyby otrzymać 84 wozy.

Obecnie Norwegia dysponuje pięćdziesięcioma dwoma czołgami Leopard 2A4. Ocenia się, że trzydzieści sześć jest gotowych do służby liniowej. Potencjał zostanie jednak osłabiony po przekazaniu ośmiu sztuk ukraińskim pancerniakom.

Nowe Leopardy trafią na wyposażenie Brygady Nord (Brygada Północna) z kwaterą główną w Bardufoss. Docelowo w 2025 roku będzie ona liczyć osiem pełnych batalionów i jedną kompanię żandarmerii wojskowej. Wśród batalionów bojowych są dwa zmechanizowane i jeden pancerny (Panserbataljonen) z koszarami w Setermoen. Uzupełnienie stanowić będą batalion obrony powietrznej i artylerii rakietowej dalekiego zasięgu, łączności, inżynieryjny, medyczny i szkolenia bojowego.

Decyzja o nierozbudowywaniu floty czołgów wydaje się tylko częściowo racjonalna, przynajmniej w krótkim okresie. Norwegia nie ma długiej granicy z Rosją. Obszar graniczny znajduje się daleko na północy, gdzie czołgi są w zasadzie bezużyteczne. Spory z Moskwą odnośnie do Arktyki nie będą rozstrzygane w bezpośredniej walce pojazdów opancerzonych. Ale spór o tę kwestię między zwolennikami czołgów a ich przeciwnikami trwa od dawna. Ci pierwsi twierdzą, że jeśli doszłoby do zajęcia części obszaru Finnmark przez Rosjan, nie można byłoby przeprowadzić kontrataku. Obywatele Norwegii musieliby czekać na przybycie ciężkich jednostek sojuszniczych.

K2 na próbach w Norwegii.
(Ministerstwo obrony Norwegii)

Norwegia nadal zamierza wzmacniać swój potencjał wojskowy w Arktyce. W lutym opublikowano raport Fokus 2023, którego ogólny wydźwięk wskazuje, że Rosja – mimo działań wojennych w Ukrainie – nie zamierza ograniczać obecności na Morzu Barentsa i Morzu Norweskim.

Artyleria i obrona powietrzna

Wzmocnienie artylerii, w tym rakietowej dalekiego zasięgu, i obrony powietrznej stanie się oczkiem w głowie rządzących. W listopadzie 2022 roku norweska agencja wyposażenia wojskowego Forsvarsmateriell podpisała z południowokoreańskim koncernem Hanwha Defense aneks do umowy w sprawie nabycia dodatkowych czterech armatohaubic samobieżnych K9 Vidar (Versatile Indirect Artillery, ale także nawiązanie do norweskiego boga Víðarra) w wersji K9A1 i ośmiu wozów amunicyjnych/zaopatrzenia K10. Zakup będzie możliwy jedynie po uruchomieniu dodatkowych środków finansowych. Nie zakłada się zakupu innych haubic.

Żołnierz norweskiego Batalionu Telemark podczas ćwiczeń „Noble Jump” w 2015 roku na poligonie w Żaganiu.
(Erik Morren, 1GNC Münster via Wikimedia Commons)

W sprawie odbudowy artylerii rakietowej dalekiego zasięgu Forsvaret pierwsze kroki ma już za sobą. Program ma wychodzić z wstępnej fazy badania rynku i analizy kosztów. Generał Lervik zapowiedział, że niedługo wystartuje przetarg. Oslo chce utrzymać deklaracje z końca 2022 roku, zgodnie z którymi zaproszenie do składania ofert może zostać wystosowane pod koniec bieżącego lub na początku następnego roku. O ile dotrzyma się wstępnego harmonogramu, nowe jednostki artyleryjskie będzie można wprowadzić do służby dopiero w 2029 roku. Jednym z naturalnych kandydatów jest południowokoreański system wieloprowadnicowych wyrzutni pocisków rakietowych K239 Chunmoo.

Generał Kristoffersen wzywał rząd do przydzielania kolejnych 8 miliardów koron (około 3,14 miliarda złotych) rocznie do budżetu obronnego na lata 2025–2031. Dzięki temu miałby powstać dywizjon artylerii rakietowej w Tromsø. Ponadto Hæren zamierza utworzyć nowy, wyspecjalizowany dywizjon artylerii dalekiego zasięgu w ramach Dowództwa Lądowego Finnmark. Powstałby on w Porsangermoen, 200 kilometrów na zachód od Kirkenesu.

Nie tylko artyleria wymaga doinwestowania. Lervik podkreślił, że jednym z jego priorytetów jest wzmocnienie obrony powietrznej. Aby zrealizować te plany, zamierzał wykorzystać wystawę AUSA w Waszyngtonie i rozmawiać z producentami systemów przeciwlotniczych, które można zintegrować z warstwowym systemem obrony powietrznej. Potrzebę utworzenia wielowarstwowego systemu obrony powietrznej dla wojsk lądowych, w tym dla Brygady Północ i Dowództwa Lądowego Finnmark, zauważył również generał Kristoffersen.

– Siły zbrojne nie są w stanie zapewnić ochrony przed pociskami balistycznymi. Zdolność do ochrony przed mniejszymi systemami bezzałogowymi i dronami jest marginalna – czytamy w raporcie Bezpieczeństwo w niepewnych czasach wraz z zaleceniami wojskowymi Szefa Obrony.

Lervik wyraził również zaniepokojenie niedoborami amunicji w Europie, zmuszającymi kraje na całym kontynencie do uzupełnienia zapasów, których brakowało po dostawach dla sił zbrojnych Ukrainy (o tych problemach w wydaniu francuskim pisaliśmy tutaj). W ubiegłym roku Norwegowie rozważali zmniejszenie zapasów amunicji poniżej wymaganego poziomu, akceptując dość niekomfortowy stan w perspektywie krótkoterminowej.

Wówczas traktowano to jako cenę, którą północnoeuropejski jest skłonny zapłacić za utrzymanie dostaw do Ukrainy. Lervik powiedział, że nie może komentować podjętych decyzji ani podawać konkretnych liczb, ponieważ szczegóły dotyczące zapasów amunicji są poufne. Podkreślił, że „nie ma szybkich rozwiązań” problemu amunicji i możliwe jest zawieranie długoterminowych kontraktów produkcyjnych z przedsiębiorstwami, w tym norweskim krajowym producentem amunicji Nammo.

Zobacz też: Rośnie zagrożenie terroryzmem w Szwecji

Forsvaret

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBadanie to potwierdza: CHOROBY SKÓRY mogą powodować problemy natury psychicznej
Następny artykułOd przyszłego roku nowe auta będą bezpieczniejsze, ale jeszcze droższe