Norweskie ministerstwo obrony podjęło decyzję o przekazaniu Ukrainie pakietu części zamiennych do śmigłowców SH-3 Sea King. Tym sposobem Oslo chce zabezpieczyć eksploatację maszyn, które trafiły do Ukrainy z Niemiec. O przekazaniu kompletnych śmigłowców z Norwegii niestety nie może być mowy – maszyny te wyczerpały już resursy i nie nadają się do służby.
Przypomnijmy, że służba śmigłowców Westland Sea King Mk. 43B w norweskich wojskach lotniczych dobiegła końca w grudniu ubiegłego roku. Pierwszą partię dziesięciu Sea Kingów dostarczono Norwegii w latach 1972–1973. Były to pierwsze wyspecjalizowane śmigłowce ratownicze w historii Kraju Fiordów, jeśli nie liczyć pary S-61 wydzierżawionych do czasu wprowadzenia do służby docelowych maszyn.
Sea Kingi rozpoczęły dyżury ratownicze 1 maja roku 1973. Od tego czasu wykonały łącznie ponad 45 tysięcy lotów. Pierwszą dużą akcją było uratowanie trzynastu marynarzy z trawlera Longvabakk w kwietniu 1974 roku. Po raz pierwszy Norwegowie rozglądali się za następcami Sea Kingów już pod koniec lat 90. Początkowo faworytem był NH90, ale wstępną decyzję o zakupie tych śmigłowców szybko anulowano. A drugie podejście Norwegów do NH90 ostatecznie zakończyło się straszną klapą.
Ostatecznie w listopadzie 2013 Oslo zdecydowało się pozostać przy sprawdzonym dostawcy i zamówić szesnaście śmigłowców AW101 w konfiguracji poszukiwawczo-ratowniczej produkowanych w Yeovil przez AgustaWestland. W Kraju Fiordów otrzymał rozkoszną nazwę SAR Queen. Pierwszy AW101 (numer 50268) został dostarczony Ministerstwu Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Publicznego Norwegii w listopadzie 2017 roku. W pierwszej kolejności AW101 osiągnęły gotowość operacyjną w Soli – we wrześniu 2020 roku.
– Jako współprzewodnicząca Koalicji do spraw Zdolności Morskich Norwegia uważa za istotne zapewnienie Ukrainie możliwości zbudowania straży wybrzeża i jak najszybszego zwiększania swoich zdolności morskich – powiedział minister obrony Bjørn Arild Gram.
Niemcy zobowiązały się w styczniu tego roku do przekazania Ukrainie sześciu śmigłowców Sea King z myślą o wykorzystaniu ich do zadań zwiadowczych i transportowych. Niemcy zapewnią również szkolenie i pakiet części zamiennych, ale smutna prawda jest taka, że Sea Kingi to maszyny stare i wysłużone, co z jednej strony wymusza duży nakład pracy, aby zachować ich sprawność, z drugiej zaś sprawia, że trudno pozyskać części zamienne. Dlatego też norweski dar, choć na pierwszy rzut oka mało imponujący, może się okazać kluczowy dla ukraińskich śmigłowców.
Niemieckie Sea Kingi Mk. 41 zostały dostarczone w latach 1972–1975. Spośród dwudziestu dwóch odebranych maszyn jedna uległa katastrofie, a reszta floty byłą sukcesywnie redukowana w miarę zużywania się płatowców. Kanibalizacja pozwoliła utrzymać w służbie sześć najmniej zużytych i najsprawniejszych egzemplarzy, które niebawem trafią do Ukrainy.
Obecnie nasi sąsiedzi zza Odry są w trakcie wprowadzania do służby operacyjnej śmigłowców Sea Lion, czyli morskiej wersji NH90. Berlin zamówił osiemnaście Sea Lionów w czerwcu 2015 roku. Ostatnie Sea Kingi odpowiadają teraz niemal wyłącznie za zadania SAR, ale wykonują też zadania transportowe pomiędzy bazami lądowymi a okrętami.
Niemiecki dar oznacza, że ukraińska flota Sea Kingów rozrośnie się do dziewięciu egzemplarzy. Już w listopadzie 2022 roku sekretarz obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace poinformował, że otrzyma między innymi trzy śmigłowce tego typu. Sea Kingi stały się tym sposobem pierwszymi zachodnimi śmigłowcami przekazanymi walczącej Ukrainie. Egzemplarz o rejestracji XZ920 w wersji HAS.5U przekazano niedługo potem. ZA166 (HAS.5) trafił nad Dniepr w grudniu 2022 roku, a ZA134 (HU.5) – w maju roku 2023.
– Morze Czarne i szeroko rozumiana domena morska mają strategiczne znaczenie dla Ukrainy i są kluczowe dla zdolności tego kraju do eksportowania towarów – podkreślił norweski minister spraw zagranicznych Espen Barth Eide. – Koalicja do spraw Zdolności Morskich działa na rzecz całościowych ukraińskich sił morskich i obejmuje pełen wachlarz zdolności morskich, w tym także straż wybrzeża. Cieszę się, że części zamienne z naszych wycofanych Sea Kingów pomogą Ukrainie i wesprą działania na rzecz powołania do życia ukraińskiej straży wybrzeża.
Łącznie Sea Kingi były produkowane w pięciu krajach: poza Stanami Zjednoczonymi (Sikorsky) i Wielką Brytanią (Westland) linie produkcyjne istniały także we Włoszech (Agusta), Kanadzie (United Aircraft of Canada) i Japonii (Mitsubishi). Globalna flota Sea Kingów, licząca około 1500 egzemplarzy, w tym 136 cywilnych S-61L/N, wylatała według informacji producenta ponad 24 miliony godzin.
Wyższe tempo w Nammo
Odnotujmy również w tym miejscu, że norweska agencja zamówień wojskowych Forsvarsmateriell zawarła porozumienie o wartości ponad miliarda koron ze spółką Nammo w sprawie znacznego zwiększenia skali produkcji na okres co najmniej piętnastu lat. Obejmuje to między innymi produkcję amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów i silników rakietowych na paliwo stałe do pocisków takich jak AMRAAM (wykorzystywanych między innymi w systemie NASAMS).
– Ukraina ma ogromne i pilne zapotrzebowanie na amunicję i broń – podkreślił premier Norwegii Jonas Gahr Støre. – Rząd podjął szereg działań mających zwiększyć skalę produkcji norweskiego przemysłu zbrojeniowego.
Dzięki tej inwestycji Nammo otworzy nowe linie produkcyjne. W przypadku amunicji artyleryjskiej tempo produkcji docelowo ma wzrosnąć dziesięciokrotnie. Mamy tu potwierdzenie w praktyce, że europejskie koncerny zbrojeniowe chętnie przejdą do produkcji wielkoskalowej, o ile tylko będą miały gwarancję, iż inwestycja się zwróci. Dla przypomnienia: w zeszłym roku prezes KMW Ralf Ketzel zadeklarował gotowość uruchomienia dwóch, a nawet pięciu nowych linii produkcyjnych czołgów Leopard 2. Musi zostać spełniony tylko jeden warunek – odpowiednio duże, trzycyfrowe zamówienia.
Inge Wallumrød / Pexels.com via Wikimedia Commons
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS