Ten ostatni został otwarty dla publiczności 27 maja 1727 roku i od razu stał się ulubionym miejscem przechadzek. „Główna aleja była miejscem ekscytującym dla gości z zewnątrz – szlachty i zamożniejszych mieszczan („przepustką” był odpowiednio kosztowny strój) – dając możliwość podziwiania z bliska celebry życia dworskiego. Nie ma pewności co do przyczyn tak niesłychanego otwarcia monarszego zacisza na masowo uczęszczającą publiczność, zdaniem jednak jednego z autorów zadecydowała potrzeba propagowania iluzorycznej przecież równości stanu szlacheckiego (…) w sytuacji ciągłych zabiegów króla o sukcesję tronu na rzecz syna”.
Plac Piłsudskiego niesie wiele znaczeń
W XVII wieku wejście do ogrodu prowadziło przez wielką sień pałacową i przez Żelazną Bramę. „Wprawdzie niedostatek drzew doskwierał podczas upałów, ale cień i ochłodę można było znaleźć w licznych pawilonach, serwujących zimne napoje i lody”. Jak pisze Jarosław Zieliński, pod koniec epoki saskiej ogród stał się najważniejszym miejscem w Warszawie.
Co ciekawe, w epoce Stanisława Augusta Ogród Saski był jednym z dwóch parków publicznych. Ówczesna stolica musiała być więc nieznośnym miejscem do życia.
Zieliński pieczołowicie przygląda się dziejom placu. Z zakamarków historii wyciąga na przykład plan bazaru w postaci szeregu powtarzalnych kamienic z magazynowym parterem i mieszkaniowym piętrem. Targ miał powstać w miejscu muru chroniącego ogród od ulicy Królewskiej. A także msze katolickie odprawiane w czasie zaborów z udziałem Księcia Namiestnika, gubernatora wojennego miasta Warszawy, po której młodzież gimnazjalna śpiewała hymn „Boże chroń cara”. Czy pogrzeb ofiar manifestacji patriotycznej, w którym wzięło w 1861 roku udział 100 tys. warszawiaków. Autor wspomina też o tym, że skwer przed Hotelem Europejskim był miejscem spotkań pijaków, bezrobotnych i wałkoniów grających w karty „nie krępując się tym, że patrzą na nich burżuje z okien hotelu”.
W końcu Zieliński pisze o wielkim soborze, wybudowanym na placu za niebagatelną sumę 3,1 mln rubli. Oddana do użytku w 1912 roku cerkiew dominowała złotymi kopułami nad całym miastem i wysyłała jasny komunikat: w tym mieście rządzi car. Rok później świętowano tam 300-lecie panowania Romanowów. Nic nie zapowiadało rychłego upadku ówczesnego świata.
Cerkiew została rozebrana w latach 20., na placu pojawił się pomnik Nieznanego Żołnierza, wokół rozgościła się Polska ze swoimi przewrotami majowymi, sanacją, powstaniem warszawskim, komunistami, mszą papieską i III RP. Zieliński referuje też współczesną odsłonę na temat przyszłości placu Piłsudskiego i stawia pytanie, które rozgrzewa warszawiaków do dziś: odbudować Pałac Saski czy nie? W książce nie zabrakło również opisu ostatnich batalii związanych z wrogim przejęciem placu przez aparat władzy rządowej, dostawienia dwóch pomników czy dołączenia dwóch tablic na pomniku Nieznanego Żołnierza.
Plac Piłsudskiego to miejsce, które niesie ze sobą wiele znaczeń. Każda grupa społeczna, polityczna czy światopoglądowa znajdzie coś tam dla siebie. Katolicy spotykają się tam na mszach beatyfikacyjnych, rodzina smoleńska pod swoim pomnikiem, wyznawcy Marszałka składają kwiaty pod swoim pomnikiem, rodziny żołnierzy i miłośnicy historii pod Grobem Nieznanego Żołnierza, a zakochani siedzą po prostu na ławkach w parku. Plac stał się też bohaterem filmu Yael Bartany, żydowskiej artystki, która ustami Sławomira Sierakowskiego wzywała Żydów do powrotu do Polski. A żołnierze strzegący pomników są często bohaterami gejowskich powieści. Na placu spotyka się więc cały kraj.
Książka jest nominowana do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.
Jarosław Zieliński, „Plac. Warszawski plac Piłsudskiego jako zwierciadło losów i duchowej kondycji narodu”, wyd. EKBIN
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS