I nie chodzi o graciarnię z miniaturki. Ona jest, bo musi być. Chodzi o coś o wiele bardziej cennego!
Bugatti Type 57S Atalante o numerze fabrycznym 57502 został został wyprodukowany w zakładach Bugatti w dniu 5 maja 1937 r. i z taśmy zszedł jako jeden z 43 Bugatti Type 57 i jedna z zaledwie 17 sztuk 57S Atalante. Samochód został zamówiony w fabryce przez Francisa Curzona, który był zapalonym entuzjastą wyścigów samochodowych. Samochód został odebrany 9 czerwca 1937 r. w firmie Sorel z Londynu, brytyjskiego przedstawiciela Bugatti.
Potem wiadomo, że samochód miał przez krótki czas trzech właścicieli, aż w 1955 roku kupił go dr Harold Carr. Człowiek ten kochał samochody, samoloty i przygody, niestety cierpiał na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które w późniejszym życiu spowodowały, że stał się samotnikiem i rozwinął nawyk gromadzenia zapasów.
Wróćmy do samego Bugatti. Dlaczego był on tak fascynujący? Choćby ze względu na osiąganą prędkość maksymalną. Wynosiła ona około 210 km/h. Dziś to nie robi wrażenia, ale w 1937 roku przeciętny samochód osiągał prędkość maksymalną wynoszącą 80 km/h. Wtedy wiele osób zastanawiało się, dlaczego ktoś zbudował samochód, który osiągał prędkość maksymalną ponad dwukrotnie przekraczającą największą dozwoloną prędkość. Ludzie uważali taki samochód za pozbawiony sensu. I pioruńsko drogi. W zasadzie to takie samochody przyciągały dwa typy osób. Albo były to osoby z organów ścigania, albo osoby, które chciały takim organom uciec.
Pozostałe ważne parametry auta: moc maksymalna samochodu to 210 KM, przyspieszenie 0-100 km/h wynosiło 10,2 s. Silnik 8-cylindrowy, rzędowy, o pojemności 3257 cm³.
W chwili odkrycia samochód miał przebieg około 42 000 kilometrów i był zachowany w dobrym stanie. Jako jedyny z 43 wyprodukowanych type 57 był uważany za zaginiony i jego współczesne dzieje nie były znane. Nie wiadomo było gdzie się znajduje, więc jego odkrycie wywołało nie lada sensację wśród kolekcjonerów. Samochód został sprzedany podczas wystawy samochodów Rétromobile w Paryżu za kwotę 4 408 575 dolarów.
Ale na początku zaznaczyłem, że prócz Bugatti znaleziono dwa inne samochody. Były to Jaguar E-type oraz Aston Martin (niekreślony model). Co się z nimi stało? Jaguar nie miał szczęścia. Ze względu na mocno posuniętą korozję nadwozia i skorodowanie silnika (miał wykręcone świece) pojazd musiał być zezłomowany. Natomiast Aston Martin przetrwał próbę czasu bardzo dobrze i został sprzedany na jednej z aukcji. O cenie jak i o modelu nic nie wiadomo, rodzina chciała zachować to w tajemnicy.
I tak oto samochód, który spędził 48 lat w garażu, został w końcu odnaleziony i przyniósł spadkobiercy małą fortunę. Kto wie, może i Ty masz takiego wujka z podobnym garażem z wypasionymi furami? Tego Ci życzę!
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS