Niczym kolejna fala pandemii, na polskich portalach ogłoszeniowych po raz nie wiadomo który pojawia się kolejna odsłona przekrętu nigeryjskiego. Wydawać by się mogło, że temat został już opisany i przeanalizowany przez chyba wszystkie media, łącznie z magazynem “Mój Pies” – ale nie. Na kilku motocyklowych grupach FB zauważyłem ostatnio informacje o aktywności oszustów. Kilka osób sprzedających motocykle, informowało o podejrzanych nabywcach.
Pamiętam dokładnie jak wygląda taki nigeryjski przekręt. Kilka lat temu próbowano w ten sposób wkręcić także mnie. Wówczas, z dziennikarskiej ciekawości, pociągnąłem temat tak daleko, jak było to możliwe. Na szczęście obyło się bez strat.
Pokryję wszelkie koszty
Scenariusz przekrętu jest zawsze niemal identyczny. W odpowiedzi na zamieszczone przez nas na OLX, Otomoto lub gdziekolwiek indziej ogłoszenie dostajesz wiadomość od potencjalnego kupca. Tutaj nic nie budzi wątpliwości, oszust działa ostrożnie, aby cię zmiękczyć, zdobyć zaufanie.
“Witam czy motocykl nadal aktualny?”.
Jak widać nic tutaj nie wzbudza podejrzeń, odpisujesz i już wkrótce pojawia się kolejna wiadomość:
“Jestem zainteresowany kupić motocykl. Zależy mi na czasie, więc napisz do mnie na mail [email protected] aby iść dalej transakcja”.
Tu zaczyna się robić ciekawie – po pierwsze pojawia się łamana polszczyzna, co nie musi być problemem, w końcu nie tylko Polacy kupują motocykle. Po drugie jednak następuje próba wyprowadzenia konwersacji poza komunikator platformy sprzedażowej, a to może być niebezpieczne – w ten sposób pozbawiasz się zabezpieczeń oferowanych przez portal.
Jeśli zdecydujesz się kontynuować kontakt mailowo, oszust poinformuje cię, że kupi motocykl za cenę, która widnieje w ogłoszeniu, bez targowania. Mało tego – pokryje wszelkie koszty transportu. Dodajmy – za granicę, to jeden z kluczowych elementów przekrętu nigeryjskiego. Jeśli w mailu pojawi się zatem informacja o takich planach, miej się na baczności:
“Kupię ten motocykl za 20 000 zł, zapłacę też wszystkie koszt transportu, ponieważ jestem zainteresowana natychmiastowym zakupem. Chciałam aby był to prezent dla mojego chłopaka i będę wykorzystywać firmę przewozową, aby odebrać to od ciebie i dostarczyć to do mojego chłopaka. Dalsze uzgodnienia zostaną dokonane z tobą w odniesieniu do odbioru po zapłaceniu ci. Zorganizuję odbiór wraz z kwestią moich danych, przeniesienie nazwy własności i podpisanie wszystkich dokumentów zostanie wykonane przez agenta odbioru, dzięki czemu nie musisz się o to martwić”.
Wspaniale! Nie tylko znalazłeś klienta na motocykl, ale także nie musisz martwić się o to, że będzie chciał się targować! A tak poważnie – coraz mocniej czuć, że coś tutaj śmierdzi. “Kupujący” będzie chciał od ciebie dane – nie tylko osobowe, ale także numer konta bankowego, nazwę banku, telefon, a czasem też i adres.
No dobrze, podajemy mu co chce, w końcu to potencjalny klient. Gdzie tutaj oszustwo? Spokojnie, właściwy szwindel dopiero się zaczyna.
Przeczytaj również: oszust próbował sprzedać motocykl właścicielowi
Bank gwarantuje
Ponieważ to transakcja na odległość, a nabywca nie może sam odebrać motocykla (pamiętaj – płaci za wszystkie koszty transportu!), proponuje finalizację transakcji przez bank. W Polsce najczęściej spotykałem “nabywców” z Wielkiej Brytanii i wówczas bankiem był Lloyds Bank – jeden z najpopularniejszych na Wyspach.
“Nabywca” proponuje skorzystać z mechanizmu gwarancji zakupów – bank przyjmie od niego przelew na umówioną kwotę, ale nie przekaże go tobie od razu, wstrzyma go do czasu gdy “nabywca” potwierdzi otrzymanie towaru. Kiedy towar zostanie odebrany, pieniądze trafią do ciebie. Proste i logiczne, prawda?
Nieprawda! Z tego, co udało mi się ustalić, banki nie oferują takiej usługi, przynajmniej jeśli chodzi o klientów indywidualnych. “Nabywca” przysyła ci następnie fikcyjne potwierdzenie przelewu, czasem nawet dość wiarygodne. Jego autentyczność łatwo jednak zweryfikować tym, że Lloyds Bank, jak już wyżej wspomniałem, nie świadczy takiej usługi, poza tym adres mailowy w takim “dokumencie” nie jest przypisany do domeny macierzystej banku:
[email protected]
Jeśli na tym etapie popełnisz błąd i wyślesz motocykl lub jakikolwiek inny towar, z całą pewnością go stracisz. W ten sposób swój sprzęt straciło wielu muzyków i fotografów, teraz, jak widać nadszedł czas na motocyklistów.
Bye bye moto
Z własnego doświadczenia powiem, że udział w nigeryjskim przekręcie jest dobrze pomyślany od strony psychologicznej. Ma w sobie coś z ekscytacji, przygody i, choć od początku zdawałem sobie sprawę że jestem wkręcany, cały czas musiałem sobie uświadamiać, że nie biorę udziału w prawdziwym procesie sprzedaży. Wcale mnie nie dziwi, że ludzie potrafią wysyłać drogie sprzęty, jak aparaty fotograficzne, czy laptopy bez cienia refleksji.
Co się stanie, jeśli uwierzysz w nigeryjski przekręt i wyślesz motocykl w świat? Najprawdopodobniej na zawsze go stracisz. W końcu wszystkie dane, które dostałeś od “nabywcy”, są fałszywe. Nawet jeśli sprawa zostanie zgłoszona na policję, ta niewiele będzie mogła zrobić – adres który pojawia się na “potwierdzeniu” bankowym jest fikcyjny, numer telefonu to prepaid, a email.. no cóż, ten sfałszować najprościej.
Pamiętaj – jeśli coś wydaje się zbyt piękne by było prawdziwe, zapewne prawdziwe nie jest.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS