A A+ A++

Wiosną 1523 roku Jakub Fugger wezwał do siebie skrybę, by podyktować list do wierzyciela. Dla człowieka, który całe życie zajmował się pieniędzmi, przypominanie dłużnikom o spłacie raty było chlebem powszednim, ale tym razem chodziło o wyjątkową osobę. Po długiej litanii wyrzutów i utyskiwań Fugger stanowczo upomniał się o swoje pieniądze wraz z należnymi odsetkami. Kończąc dyktować list, wypowiedział jednak słowa, na których dźwięk pióro skryby na moment zadrżało: „Pozwalam sobie przypomnieć Waszej Wysokości, że jest powszechnie wiadomo, jakoby bez mojego wsparcia cesarska korona przypadłaby wrogom Waszego domu…”. Adresatem impertynenckiego listu był Karol Habsburg, cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego, król Hiszpanii, Neapolu, Jerozolimy, arcyksiążę Austrii, książę Burgundii oraz posiadacz 70 innych tytułów.

Powody, dla których syn augsburskiego handlarza tkaninami i wnuk pańszczyźnianego chłopa ze Szwabii mógł zwracać się w ten sposób do najpotężniejszego władcy nowożytnej Europy, były dwa. Pierwszy – bardziej namacalny – to pieniądze. Jakub Fugger dysponował fortuną, o jakiej Karol mógł tylko marzyć. Drugi powód wiązał się z wielką transformacją, jaka trwała w Europie. Kończył się świat, w którym aby coś znaczyć, wystarczyło być szlachetnie urodzonym.

Początki wielkiej fortuny Fuggera wiązały się z handlem wełną. Jego dziad, Hans, opuścił rodzinną wieś i zamieszkał w Augsburgu, gdzie dorobił się tkalni. Handel szedł dobrze, a wełna sprzedawała się na pniu. Syn Hansa, Jakub Starszy, był już jednym z najbogatszych augsburskich mieszczan. Kiedy postanowił wysłać do Italii zaufanego przedstawiciela, aby na miejscu dbał o rodzinne interesy, padło właśnie na urodzonego w 1459 r. Jakuba.

Wenecja była wówczas tętniącą życiem handlową stolicą świata śródziemnomorskiego. Sprzedawano tam nie tylko tkaniny z północy Europy, ale przede wszystkim wschodnie przyprawy. Uwagę młodego Fuggera zwróciły jednak operacje finansowe oraz ludzie, którzy umożliwiali przepływ gotówki na rynku. Właściciele domów bankowych byli języczkiem u wagi tamtejszego handlu. Wracając do domu, Fugger wiedział już, że nie będzie wzorem ojca i dziadka zajmować się tkaninami, chciał obracać pieniędzmi.

Wstrzelił się w moment idealnie. Wieki średnie właśnie odchodziły w przeszłość, a wraz z nimi czas, kiedy pieniądz był czymś niemoralnym. Wybitny francuski historyk Jacques Le Goff pisał, że „stosunek ludzi średniowiecza do pieniądza był pełen sprzeczności”. Papieże i królowie z jednej strony publicznie głosili pogardę dla osób zajmujących się operacjami finansowymi, ale z drugiej coraz bardziej musieli polegać na ich usługach. Fugger, szczęśliwie dla siebie, trafił na monarchę o wielkim nazwisku i jeszcze większych potrzebach.

Maksymilian Habsburg był synem cesarza niemieckiego, ale nie mógł liczyć, że słynne nazwisko pomoże mu w karierze. U schyłku XV wieku tytuł cesarski oznaczał wielki prestiż i niewielką władzę. Mógł po niego sięgnąć każdy, kto dysponował odpowiednią ilością gotówki i był w stanie przekupić elektorów.

Fugger i Maksymilian byli rówieśnikami. Po raz pierwszy spotkali się podczas dorocznych targów we Frankfurcie w roku 1489. Habsburg miał wiele wad, był niecierpliwy i zdarzało mu się zmieniać zdanie w zależności od humoru. Ale Fugger, doceniając jego urok oraz umiejętność zjednywania sobie ludzi, postanowił zaryzykować. Udzielił Maksymilianowi wielkiej pożyczki, którą ten przeznaczył na odzyskanie hrabstwa Tyrolu z rąk dalekiego krewnego, Zygmunta. Ambicje Maksymiliana były jednak większe. Rozpoczął wojnę z Węgrami, na czele opłaconej z pieniędzy Fuggera armii odzyskał okupowany przez nich Wiedeń i zgłosił swoją kandydaturę do korony św. Stefana. Ostatecznie zawarto układ. Maksymilian zrezygnował ze swoich pretensji w zamian za koncesje handlowe.

Fugger zdawał sobie sprawę, że Habsburg nie będzie miał pieniędzy, by spłacić dług. Poprosił więc o oddanie mu kopalni srebra w tyrolskim Schwaz. Szybko zorganizował je w sprawnie działające przedsiębiorstwo. Jak podaje Richard Ehrenberg w swoim dziele „Kapitał i finanse w czasach Odrodzenia”, w ciągu zaledwie dekady ów region stał się „górniczą metropolią Europy zamieszkaną przez 200 tys. mieszkańców”. Do roku 1500 w Schwaz wydobyto prawie 129 ton srebra.

Fugger miał teraz więcej gotówki niż jakikolwiek inny dom bankowy w Europie. Mógł działać ostrożnie i zgodnie z rodzinną tradycją zainwestować w tekstylia. Stopa zwrotu była niewielka, a ryzyko straty minimalne. Ale bankier z Augsburga nigdy nie uchylał się przed szansą wielkiego zysku, dlatego wykorzystał układ, jaki Maksymilian zawarł z Węgrami, by zainwestować w tamtejsze złoża miedzi.

Na przełomie XV i XVI wieku ogromnie zyskała ona na wartości z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na broń palną. Odpowiedni stop miedzi i cyny wykorzystywano do odlewania dział i muszkietów. Aby opanować węgierski rynek kopalin, Fugger wszedł w porozumienie z pochodzącym z Krakowa Janem Thurzo, specjalistą od górnictwa i metalurgii. W roku 1495 założyli spółkę Ungarischer Handel (Węgierski Handel). Fugger opłacił Węgrom bajecznie wysoki czynsz dzierżawny za eksploatację złóż, ale jego udział w przedsięwzięciu miał pozostać tajemnicą. Miejscowa szlachta za właściciela swoich drogocennych kopalni wolałaby prędzej diabła niż Niemca, w dodatku wspólnika Habsburgów. Do tego potrzebny był Fuggerowi właśnie Thurzo – węgierski szlachcic z koneksjami na dworze królewskim.

Miedź z kopalń w Bańskiej Bystrzycy i Bańskiej Szczawnicy wywożono do austriackiego Arnoldstein. Tam powstało słynne Fuggerei, czyli wielki kompleks metalurgiczny składający się z huty, kuźni, odlewni brązu, fabryki armat i warownej twierdzy. Spółka Ungarische Handel zaczęła stopniowo przejmować kolejne kopalnie, m.in. w Polsce, Saksonii i na Dolnym Śląsku. W rozsianych po całej Europie kopalniach i hutach Fuggera mogło pracować nawet 50 tysięcy ludzi.

Jednym z najbardziej dochodowych oddziałów tej korporacji były kopalnie złota. Najważniejszy oddział zajmujący się wydobyciem kruszcu mieścił się w niewielkim miasteczku Reichenstein (Złoty Stok) w Kotlinie Kłodzkiej. Fugger był właścicielem połowy tutejszych kopalń, a w rynku Złotego Stoku do dziś stoi kamienica, gdzie mieściło się biuro spółki.

Ungarische Handel stał się najpotężniejszym przedsiębiorstwem górniczym na kontynencie. Fugger nie poprzestał jednak na tym. Wiedział, że najwyższe zyski przynoszą monopole. Wkrótce opanował więc inne gałęzie przemysłu bazujące na kopalinach, m.in. mennice.

Fuggerowi nic nie sprawiało większej przyjemności niż podbieranie konkurencji najlepszych klientów. Nie wystarczyło mu, że bez jego pieniędzy nie mógł obejść się cesarz, najpotężniejszy świecki władca Europy. Postanowił owinąć sobie wokół palca również papieża.

Gęsta sieć placówek i oddziałów, jaką dysponował jego dom bankowy, pozwoliła zaoferować Watykanowi wyjątkowo szybki i bezpieczny sposób przesyłania gotówki. Wkrótce świętopietrze i inne datki, jakie Kościół zbierał w Europie, docierały do Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem Fuggera. W zamian do jego kieszeni trafiało ok. 3 proc. prowizji.

Jako że rola pieniądza w gospodarce stale rosła, Watykan musiał na nowo zdefiniować swój stosunek do usług świadczonych przez domy bankowe. Doktryna Kościoła katolickiego wciąż uznawała pożyczanie pieniędzy na procent za lichwę, czyli grzech. Nieprzypadkowo w kościelnej ikonografii popularny był obraz bankiera ściąganego do piekieł przez uwieszoną u szyi sakiewkę.

Greg Steinmetz w najnowszej biografii Fuggera dowodzi, że jego bohater „w decydujący sposób wpłynął na zmianę kościelnej definicji lichwy”. Augsburski bankier sprytnie zastosował technikę znaną dziś jako lobbing. Aby zwrócić uwagę Watykanu, wykorzystał młodego niemieckiego teologa Johannesa Ecka, który głośno twierdził, że pożyczka na procent jest zgodna z moralnością chrześcijańską. Fugger przekonał go, aby wyruszył do Italii, zapłacił też za tłumacza i asystentów. Na Uniwersytecie w Bolonii zorganizował mu publiczną debatę na ten temat. Wiadomości o kampanii Ecka wkrótce dotarły do papieża.

Do Fuggera znów uśmiechnęło się szczęście. Na czele Kościoła stał wówczas Leon X, wywodzący się z obeznanego ze światem finansów rodu Medyceuszy. W końcu w 1515 r. papież wydał bullę „Inter multiplices”, w której stwierdził, że pożyczanie na procent jest co prawda grzechem, ale tylko wówczas, gdy ewentualny zysk nie wiąże się z pracą, kosztem albo ryzykiem. Przejęcie na siebie odpowiedzialności za oszczędności klientów stało się w ten sposób biznesem uprawnionym. „Tak narodziła się współczesna gospodarka” – podsumowuje Steinmetz.

Nie ma wątpliwości, że biznesowe relacje z koronowanymi głowami miały kluczowe znaczenie dla powstania fortuny Fuggera. Wiele domów bankowych w Europie – przede wszystkim Medyceusze – kredytowało monarchów, ale żaden nie uzależnił ich od swoich pieniędzy w takim stopniu, jak Fugger uczynił to z Habsburgami. Dzięki jego kapitałowi Maksymilian mógł realizować swoje ambicje, jednak z pełną świadomością, że w momencie, kiedy bankier przestanie go kredytować, stanie się władcą tylko z nazwy. W zamian za kolejne pożyczki Fugger otrzymał więc tytuł szlachecki. Habsburg bronił go też przed politycznymi wrogami w kraju i osłaniał przed konkurencją z zagranicy.

Wypłacalność Maksymiliana pozostawiała wiele do życzenia, ale dopiero jego wnuk, Karol Habsburg, najdobitniej przekonał się o zależności korony od żywego pieniądza. W pierwszych dekadach XVI wieku Europa przeszła rewolucję finansową. Odkrycie Ameryki spowodowało, że kontynent zalały złote monety. W codziennym obrocie było coraz więcej gotówki. Rosło znaczenie sterujących rozliczeniami domów bankowych i specjalistów od finansów. Teraz wojny wygrywali ci, którzy mieli lepszych bankierów.

Maksymilian zmarł w 1519 roku. Karol, aby przejąć schedę po dziadku, musiał zapewnić sobie tron cesarski. Elekcja zapowiadała się jednak inaczej niż poprzednie – Habsburg miał konkurentów. W szranki z nim stanęli: król Francji Franciszek I oraz król Anglii Henryk VIII. Rozpoczął się wyścig po gotówkę. Od początku było jasne, że zwycięzcą będzie ten, kto pierwszy zapewni elektorom najwyższe łapówki. Zarówno Franciszek, jak i Karol zwrócili się więc do Fuggera.

Ostatecznie augsburski bankier przekonał elektorów, że jego kapitał stoi za Habsburgiem. To wystarczyło, aby przechylić szalę na korzyść „domu Austrii”. Łączna kwota łapówek była olbrzymia – kredyt udzielony Karolowi wynosił 544 tysięcy florenów, co odpowiadało niemal dwóm tonom czystego złota. Fugger udzielił najwyższej pożyczki w nowożytnej historii. Tym razem jednak nie zabezpieczał jej zastaw w postaci jakiejkolwiek kopalni bądź nieruchomości. Jedyną gwarancją zwrotu kapitału było słowo nowo wybranego cesarza.

Fugger zapewne nie spodziewał się, jak długo przyjdzie mu upominać się o należność. Przez kilka lat Karol zachowywał się tak, jakby zapomniał o tej „drobnej” przysłudze. W 1523 roku Fugger odświeżył mu pamięć za pomocą przytoczonego na początku listu, w którym dość brutalnie przypomniał Habsburgowi, komu zawdzięcza cesarską koronę. Karol postanowił w końcu dłużej nie zwlekać. W zamian za anulowanie długu wydzierżawił Fuggerowi kopalnie rtęci w hiszpańskim Almadén. Jako że były to jedne z największych złóż w Europie, a popyt na rtęć stale rósł, augsburski bankier znów wyszedł na swoje.

Greg Steinmetz stawia w biografii Fuggera ryzykowną tezę, że jego bohater był najbogatszym człowiekiem w historii. Biograf wyliczył, że majątek, jakim dysponował Fugger w chwili śmierci w roku 1525, czyli ponad 2 mln florenów, stanowił prawie 2,2 proc. produktu krajowego brutto ówczesnej Europy. To czyniło go bogatszym od naftowego giganta Johna D. Rockefellera (równowartość 1,5 proc. gospodarki USA) czy założyciela Microsoftu Billa Gatesa (0,4 proc.).

Bez względu na trafność tych wyliczeń Fugger z pewnością może ubiegać się o inne, nie mniej prestiżowe miano: pierwszego nowożytnego kapitalisty. Jeśli kapitalizm jest, jak to ujął belgijski historyk Henri Pirenne, „sojuszem między rządzącymi a przedsiębiorcami, kupcami i finansistami, który podtrzymuje władzę obu”, to bankier z Augsburga był z pewnością takiego porozumienia pionierem.

Fugger był wyjątkowy nie ze względu na fortunę, jaką udało mu się zgromadzić. Był wyjątkowy, bo zorientował się, że w nowym, zmieniającym się świecie ani państwo, ani ludzie jak on, bankierzy, zajmujący się pomnażaniem pieniędzy, nie mogą bez siebie istnieć.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicjanci kontrolowali zachowania kierujących jednośladami na drodze
Następny artykułRzeka Swędrnia koła Kalisza powyżej stanu ostrzegawczego