A A+ A++

Piątka przyjaciół spotyka się na kolacji i postanawia zagrać w grę – przez cały wieczór wszyscy siedzący przy stole mają dzielić się ze sobą każdą wiadomością, jaka przyjdzie na ich telefon. To, co zaczęło się jak niewinny żart, szybko wymyka się spod kontroli, gdy na jaw zaczynają wychodzić kolejne sekrety i kłamstwa… Oparty na tym prostym pomyśle okazał się takim hitem, że ledwie 3 lata po jego premierze w różnych krajach na świecie istnieje już łącznie 18 wersji tej produkcji, a prawa zostały sprzedane do 85 krajów – co zresztą ustanowiło rekord Guinnessa w dziedzinie najczęściej remake’owanego filmu. Polska również zapragnęła mieć własną wersję – (Nie)znajomi w reżyserii Tadeusza Śliwy właśnie podbijają nasze kina. Jak wypadają w porównaniu z oryginałem?

Wybierając się do kina na (Nie)znajomych, zastanawiałam się, czy zobaczę dokładnie to samo, co w moim ulubionym filmie ostatnich lat, tylko przełożone na polskie warunki i obsadzone polskimi gwiazdami pokroju Tomasza Kota i Mai Ostaszewskiej… czy może, jak zdawali się sugerować marketingowcy na Instagramie, polska wersja jedynie wyjdzie od tego samego pomysłu na ryzykowną grę w szczerość, a dalej potoczy się już swoim rytmem. Okazało się, że efekt końcowy leży mniej więcej pośrodku. To nie jest film jedynie inspirowany włoskim pomysłem – to raczej bardzo wiernie przełożona na polskie warunki opowieść, w której tu i ówdzie twórcy postanowili odrobinę inaczej rozłożyć akcenty i zinterpretować niektóre kwestie.

(Nie)znajomi © Fot Jaroslaw Sosinski / MIMIKRA

Podobieństwa widać już na pierwszy rzut oka – scenariusz oparty jest dokładnie na tym samym szkielecie, a niekiedy wręcz wprost sypie cytatami z włoskiego oryginału. Bohaterowie spotykają się w bardzo podobnym (przynajmniej od wewnątrz) mieszkaniu, obsada dobrana jest mniej więcej według klucza „znajdźcie mi tu sobowtór tego Włocha”. Nie wspominając już o Kasi Smutniak, która pojawia się zarówno we włoskiej, jak i w polskiej wersji. Przy tym, jak w obu wersjach ograna jest jej postać i jak w (Nie)znajomych twórcy zgrabnie puszczają przy tej okazji oko do fanów oryginału – jestem zdania, że Kasia Smutniak mogłaby już w zasadzie stworzyć własne filmowe uniwersum. Absolutnie nie miałabym nic przeciwko, żeby zobaczyć ją we wszystkich 18 wersjach.

Ale jednocześnie, choć fabuła niemal jak po sznurku przebiega przez wszystkie kluczowe punkty scenariusza i zwroty akcji oryginału, znalazło się tu całkiem sporo miejsca na naszą rodzimą interpretację. Tak jak Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie jest filmem niesamowicie uniwersalnym, tak (Nie)znajomi są już mocniej osadzeni w realiach kraju, w którym dzieje się akcja. Okna mieszkania nie wychodzą na zwyczajną uliczkę, tylko na plac budowy na powstającym właśnie eleganckim warszawskim blokowisku. Bohaterom zdarza się wtrącić komentarze niemal polityczne, a przynajmniej wynikające z wyraźnie w społeczeństwie zarysowanych różnic w podejściu do historii Polski. Gdzieś w tle przemykają złośliwe komentarze, kto ile i gdzie zarabia, pojawia się wątek pracy za granicą, a nawet próba pożyczania od znajomych pieniędzy. Wszystko to, łącznie nawet z haniebnym, ale mimo wszystko swojskim zwyczajem rzucania petów z balkonu, buduje bardzo znajomy i bardzo polski klimat.

(nie)znajomiKadr z filmu (Nie)znajomi, reż. Tadeusz Śliwa, 2019.

Zmiany nie kończą się jednak wyłącznie na mocnym osadzeniu fabuły w polskich warunkach – chociaż też niekiedy bardzo mądrze z niego wynikają. Twórcy pozwolili sobie odrobinę przetasować względem oryginału powiązania w grupie znajomych, a do tego przy kilku tematach mieli do powiedzenia nieco więcej niż włoska wersja filmu. Brutalniej (chociaż wcale nie wiem, czy dzięki temu dobitniej) wybrzmiewa wątek postaw wobec homoseksualistów – bo i w naszym społeczeństwie te postawy bywają dość brutalne. Rozwinięty i dużo mocniej wygrany (a także fantastycznie zagrany!) jest też motyw opieki nad starszą osobą i tego, na kim zazwyczaj ciąży ten obowiązek.

Jestem ogromną fanką oryginału, ale wszystkie te zmiany wydają mi się uzasadnione i oceniam je bardzo na plus. Podoba mi się, że bohater, który we włoskiej wersji był jednak dość kryształową postacią, w (Nie)znajomych dostaje trochę wad, które ściągają go z piedestału i czynią bardziej przystępnym. Właściwie podoba mi się też, jak polska wersja pozbawia końcówkę filmu pewnej warstwy baśniowości, mocniej osadzając całość w rzeczywistości i nadając jej większy ciężar.

(nie)znajomi - kadr z filmuKadr z filmu (Nie)znajomi, reż. Tadeusz Śliwa, 2019.

Nie mogę jednak powiedzieć, żeby (Nie)znajomi byli filmem kompletnie pozbawionym wad… Jak niemal każda rozgrywająca się współcześnie polska produkcja muszą mieć swój własny nachalny product placement. Na szczęście nie chodzi o parówki, tylko o bank, i na szczęście udało się wokół tej reklamy dobudować w miarę sensowną scenę – ale nieustannie marzy mi się, żeby polskie kino nauczyło się ogrywać takie rzeczy nieco bardziej subtelnie. Trochę też trwa, zanim film się rozkręci, a początek bywa odrobinę drętwy – ale nie wykluczam, że to mógł być efekt zamierzony. A nawet jeśli taki nie był… to która kolacja ze znajomymi nie zaczyna się odrobinę sztywno, żeby rozkręcić się dopiero przy kolejnej lampce wina?

Moje serce nadal należy w pełni do Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie – ale (Nie)znajomi okazali się naprawdę bardzo udaną produkcją. Niezależnie od tego, czy widzieliście oryginał, czy nie, warto się wybrać do kina!

PS Gdzieś z tyłu głowy czuję, że ten rekord Guinnessa rzuca mi wyzwanie, by zapoznać się ze wszystkimi 18 wersjami…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDLACZEGO SIĘ PRZEPROWADZILIŚMY + HISTORIE Z POSZUKIWAŃ | ZMIANOHOLICZKA
Następny artykułOpole: ponad sto nowych badań w klinice ginekologiczno-położniczej