Strachu najadł się konduktor, który w niedzielę 12 lutego miał dyżur na trasie Przemyśl-Szczecin. Gdy paczka, w której, według deklaracji przewozowej miała znajdować się elektronika, ożyła, ten niezwłocznie wezwał policję.
W środku było zwierzę
Gdy kryminalni przybyli na miejsce, wezwano także nadawcę przesyłki – 40-letnią kobietę ze Śląska. W jej obecności przeprowadzono oględziny. “Okazało się, że w pudełku jest łagodny, niejadowity wąż z rodziny pytonów dusicieli – pyton królewski” – czytamy w komunikacie prasowym gliwickiej policji.
Gad był ewidentnie przestraszony. “Przyjął bierną postawę i podczas interwencji nie stwarzał problemów”. Na pytanie, dlaczego kobieta podjęła decyzję o sprzedaży zwierzęcia, odparła, że martwiła się o bezpieczeństwo dzieci. “Gad rósł i stawał się coraz silniejszy” – miała stwierdzić była właścicielka.
Policja prowadzi postępowanie
Mundurowi odnaleźli osobę, która profesjonalnie zajmuje się hodowlą węży i zadeklarowała tymczasową opiekę nad gadem. Policja przeprowadzi postępowanie pod kątem naruszenia przepisów o transporcie zwierząt. Sprawdzone zostanie też, czy wąż był legalnie hodowany, a warunki jego wysłania nie były formą znęcania nad zwierzęciem.
Polskie przepisy prawa dotyczące przewozu żywych zwierząt są bardzo surowe. “Na przewoźników z Polski rozmaite obostrzenia nakłada także Unia Europejska. Najważniejszą zasadą przewozu jest maksymalna ochrona bezbronnych istot. Nikt nie może przewozić zwierząt lub zlecać taki transport, jeśli tego rodzaju przewóz powodowałby okaleczenie, cierpienie lub przyczyniał się do ich krzywdy” – czytamy na stronie globkurier.pl.
Źródło: gliwice.policja.gov.pl, globkurier.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS