W przypadku macierzyństwa jest zupełnie inaczej. Kiedy kobieta zachodzi w ciążę, lśni i błyszczy. Skoncentrowana jest na niej uwaga otoczenia. Koleżanki dopytują o samopoczucie i wyniki badań. Mąż, partner jest w stanie o północy wyruszyć na poszukiwanie ulubionych lodów czekoladowych ciężarnej partnerki. Mimo wielu – nie ukrywajmy – niedogodności tego stanu kobieta zwykle może liczyć na wyjątkowe traktowanie. W autobusie ktoś ustąpi miejsca, w sklepie przepuści w kolejce. A staruszka na targu pośle ciepły uśmiech w stronę rosnącego brzuszka. Kobieta w ciąży daje życie. Jest więc wyjątkowa. I tak jest traktowana.
W dniu porodu wszystko się kończy. W centrum świata znajduje się od tej chwili nowo narodzony człowiek. Wszyscy patrzą tylko na niego, zachwycają się i uśmiechają. Matka rzecz jasna też, choć boli ją ciało i dusza. Jednak nikt na to nie zwraca uwagi – od teraz kobieta i jej problemy schodzą na drugi lub nawet dużo dalszy plan. Mężczyzna zapatrzony w potomka pomoże, ile da radę. Jednak wcześniej niż później będzie musiał opuścić jaskinię i wyruszyć, aby upolować mamuta.
Czytaj także: Kiedy zostać mamą? Czyli jak planować macierzyństwo
Zdana na siebie
Niestety, macierzyństwo często staje się dla kobiet więzieniem. Doskwiera im samotność i wyobcowanie – koleżanki przestają się odzywać, brakuje wspólnych tematów i czasu na wspólną kawę w mieście. Partner jest coraz bardziej zapracowany, bo na nim przecież spoczywa ciężar utrzymania rodziny. Wraca późno, jest zmęczony i choć stara się pomóc, często nie jest w stanie dać wsparcia, jakiego potrzebuje wyczerpana młoda mama. Ludzie migrują do miast, nie mieszkają – jak dawniej – w wielopokoleniowych domach, gdzie zawsze było komu ponosić dziecko na rękach czy zabrać na spacer. Współczesne matki są często zdane wyłącznie na siebie.
Z czasem wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, zadania się piętrzą. Pojawiają się niewyspanie, chroniczne zmęczenie i stałe poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dostępność porad – w książkach, grupach i na forach internetowych – wcale nie ułatwia sprawy, przecież wiele z nich wzajemnie się wyklucza. Życie matki okazuje się monotonne, a ona sama zaczyna odgrywać w nim drugoplanową rolę. To wszystko rodzi smutek i frustrację. Kobieta czuje się oszukana, bo macierzyństwo nie przypomina tego z komedii romantycznych czy instagramowych relacji celebrytów. Gdyby matka nie była matką, lecz np. etatowym pracownikiem – mogłaby liczyć na zrozumienie otoczenia. Może nawet na wsparcie w trudniejszym okresie. Tymczasem mama jest zdana na siebie, pogrąża się w monotonii i samotności.
Dramat wielu kobiet polega na tym, że towarzyszy im rosnący dysonans poznawczy. Z jednej strony czują zmęczenie, tracą poczucie sensu i rośnie ich życiowa frustracja, a równocześnie czują, że powinny być szczęśliwe, zadbane i dumne z tego, że urodziły i wychowują dziecko. Tego również oczekuje od nich świat.
Czytaj także: Narodziny smutnych matek. Coraz częściej opowiadają o swoim zwątpieniu i frustracji
Po czym poznać, że wypalona mama to ty?
Termin „wypalenie macierzyńskie” jako pierwsza zaczęła stosować amerykańska psycholog rodzinna Sheryl Ziegler. W swojej wieloletniej praktyce spotkała wiele kobiet, które w pogoni za ideałem macierzyństwa zrezygnowały z siebie, ze swoich pasji, relacji z bliskimi osobami, a na końcu poczuły, że bycie mamą czyni je nieszczęśliwymi. W swojej książce „Wypalona mama” zebrała historie kilkudziesięciu różnych matek, które spotkała w swojej praktyce. Unika moralizatorskiego tonu, ma lekkie pióro, pisze ciepło, serdecznie i widać, że dobro kobiet leży jej na sercu. Odwołuje się również do własnych doświadczeń – przyznaje, że od kiedy jest mamą trójki dzieci, zdecydowanie lepiej rozumie swoje klientki i rodziny, którym pomaga.
Objawy wypalenia macierzyńskiego według Ziegler to m.in.: bezsenność, ciągły brak energii, notoryczne roztargnienie, brak zainteresowania seksem, ograniczenie lub zerwanie kontaktów społecznych, poczucie przytłoczenia i osaczenia przez życie.
Co ważne, autorka nie snuje teoretycznych rozważań. Opisuje różne historie – przedstawia ich genezę, ale też, co ważniejsze, rozwiązania, które przyniosły ulgę bohaterkom. Nie ma złotego środka – jednej skutecznej metody, aby pomóc wypalonej mamie. Z lektury wyłania się jednak szereg drobnych zmian i porad, które kobiety mogą zacząć stosować w swoim życiu.
Kiedy czujesz się przytłoczona macierzyństwem
Wszystko zaczyna się od uświadomienia sobie problemu. To pierwszy krok do zmiany swojego życia. Jeśli zrozumiesz, że ty sama lub ktoś tobie bliski przekraczacie cienką granicę między martwieniem się a lękiem, między chwilowym spadkiem formy a długotrwałym zmęczeniem, między kiepskim nastrojem a depresją, zacznij działać.
Macierzyństwo jest wyzwaniem i bywa niełatwe. Zasadniczo jednak powinno być jednym z tych życiowych doświadczeń, które nas budują i wzmacniają. I przynajmniej czasami – dodają skrzydeł. Bycie mamą nie musi być wyrokiem. Możliwe jest poukładanie życia od nowa, poszukanie swojego powodu do radości i powrót na drogę, z której chwilowo zboczyłaś w bok. Może odwagi doda ci fakt, że nie jesteś sama z problemem? Macierzyństwo może (a wręcz powinno) być radosnym, pozytywnym doświadczeniem, mimo że stawia przed nami wyzwania i czasem ostro daje popalić. Kiedy jednak dążenie do perfekcji bierze górę nad naszym życiem, kiedy na każdym kroku towarzyszy nam poczucie winy i rozczarowanie – to sygnały, że coś jest nie tak. Że nadszedł czas, aby zawalczyć o siebie.
W książce „Wypalona mama” Sheryl Ziegler pokazuje, jak ważne jest budowanie sieci wsparcia. Pisze o tym, jak zacząć tworzyć wokół siebie grono wspierających osób. Autorka kreśli smutny obraz współczesnego, pełnego samotności i wypalenia macierzyństwa. Podkreśla, jak duże znaczenie ma zasypywanie podziałów między matkami. Nieważne, czy urodziłaś naturalnie, czy przez cesarskie cięcie, bez znaczenia, jak karmiłaś i jak szybko wróciłaś do pracy. Wojny w tych kwestiach tylko niepotrzebnie odbierają energię. Lepiej w relacjach, choćby wirtualnych, skupić się na tym, co łączy cię z innymi kobietami. Wszystkie mamy jakieś problemy, jesteśmy zmęczone, walczymy o figurę sprzed ciąży i czasem płaczemy z bezsilności. Nasze siostry, sąsiadki, koleżanki prawdopodobnie doświadczają podobnych rozterek i frustracji, kłócą się z partnerami i mają wrażenie, że utknęły w miejscu. Zrozumienie, że nie jesteśmy w tym same, to pierwszy krok do zmiany.
Szczęśliwi rodzice to klucz do szczęśliwych dzieci. Jeśli z trudem utrzymujesz się na granicy furii, chce ci się krzyczeć lub płakać z bezsilności, czujesz, że twoje życie jest puste i już nie należy do ciebie, warto poszukać pomocy. Uciekanie od kłopotów to strategia wyczerpująca i nieskuteczna. Nierozwiązane problemy są często jak dzieci – rosną z czasem.
Sheryl Ziegler „Wypalona mama”, wyd. GWP
Fot.: wyd. GWP
Czytaj także: Matki bez granic
Kaja Wolnicka – Psycholożka, fotografka, instruktorka nurkowania. Blogerka. Na swoim blogu Moi-Mili.pl pisze o dzikich dzieciach, uważnym rodzicielstwie, celebrowaniu codzienności. Mama Leona i Mili.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS