Nie tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać, że lewicowym aktywistom chodzi jedynie o promocję samych siebie, a nie o prawdziwą walkę o wartości. Widać to zwłaszcza po przeciwskuteczności ich akcji, po osobistych korzyściach tychże aktywistów, pozorach niezrównoważenia albo zadawaniu się z grupami, które ich idee deprecjonują. Z ostatnich jaskrawych przykładów można przytoczyć aktywistę LGBT Barta Staszewskiego, który krytykował polską „homofobię” w wywiadzie dla arabskiej telewizji Al Jazeera, która przecież nie tylko lekceważy dobro homoseksualistów, ale wręcz wspiera reżim stosujący wobec nich represje.
Jednak skoro atencja jest najważniejszym paliwem lewicowych aktywistów to nie ma się co sprawie dziwić, choć nie należy się z nią zgadzać.
CZYTAJ WIĘCEJ: Staszewski skarżący się Arabom to nowa generacja kompleksów
Niestosowny krzyk
Słynny już krzyk Jany Shostak, Białorusinki która chce zwrócić uwagę na problem reżimu Łukaszenki, też kwalifikuje się pod kategorię tej niestosowności.
CZYTAJ WIĘCEJ: Błyskawice i feminizm. Kim jest krzycząca Białorusinka?
Może on robić wrażenie na części społeczeństw demokratycznych i zachodnich, ale nie wzruszy twardych wychowanków sowieckich mechanizmów władzy. Co więcej – w „ruskim mirze” narracja postsowiecka splotła się z prawosławną do tego stopnia, że socjaliści czy exkomuniści we wschodniej Europie bywają pierwszymi sprzymierzeńcami Cerkwi (zwłaszcza tej z patriarchatem w Moskwie), a więc z rozwydrzonej dzieciarni zblazowanego Zachodu lubią robić pokaz swojej własnej przewagi. Nie ma zaś lepszego argumentu dla konserwatywnej wspólnoty, by odcięła się od zagranicy, niż pokazanie lewackiego wariactwa.
Nieadekwatni rozmówcy
I rzecz nie tylko w Janie Schostak, która zresztą popiera i LGBT, i wspierała Rafała Trzaskowskiego, jest feministką w zachodnim rozumieniu tego słowa, ale problem jest też w Robercie Biedroniu. Wybranie otwartego geja do rozmów z Mińskiem, to jak wydelegowanie kobiety do rozmów z Arabią Saudyjską, członka Ku Klux Klanu do rozmów z ruchem Black Lives Matter, czy syna adiutanta Hitlera na ambasadora w Polsce.
Podobnie inne aktywistki feministyczne, rosyjska grupa Pussy Riot, miała niby cywilizować Rosjan i westernizować ich, a poprzez wygłupy czy obśmiewanie Cerkwi, stała się elementem konsolidującym społeczeństwo i władzę przeciwko feministkom.
Elementarz gry politycznej
Decydenci, którzy mianują postacie z życiorysem tak nieadekwatnym do swojej misji, sprawiają wrażenie albo oderwanych od rzeczywistości, albo mających zamiar sprowokować czy zadrwić sobie z drugiej strony negocjacyjnego stołu.
Jest jeszcze inna opcja, w lewicowym paradygmacie coraz częstsza – przedkładanie własnego światopoglądu ponad zdrowy rozsądek i założenie, że cały świat musi uwierzyć w ich zbawczy walec postępu. Tak nie jest – do stołu z neoczekistami powinni siadać twardziele spod znaku śp. Johna McCaina (który zresztą zajmował się Europą Wschodnią) a nie pokorny Josep Borrell czy otwarty gej Robert Biedroń. Idąc w gości dostosowujemy się do zasad gry gospodarza – prawda to stara jak świat. Lewicy trzeba jednak ten świat tłumaczyć od samych podstaw.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS