Alexander Zverev po słabszych miesiącach wrócił ostatnio do świetnej formy. Nie miał sobie równych podczas turnieju w Rzymie i wygrał go, tracąc po drodze tylko jednego seta. Tym samym potwierdził, że będzie się liczył w walce o tytuł w Roland Garros, w którym w zeszłym roku poległ w półfinale z Casperem Ruudem.
Imponujący występ Zvereva. Niewiele brakowało, by narobił bałaganu
27-latek perfekcyjnie rozpoczął rywalizację od dwóch zwycięstw – z Rafaelem Nadalem oraz Davidem Goffinem. Był również ogromnym faworytem konfrontacji z Tallonem Griekspoorem (25. ATP). Początek należał jednak do rywala, który w drugim gemie zanotował przełamanie, a potem nie oddał już prowadzenia i wygrał 6:3.
Kolejne dwie odsłony to popis Niemca, który zdobył w nich 75 proc. punktów po pierwszym serwisie. Coraz mniej popełniał również błędów, w przeciwieństwie do Griekspoora, który aż 23-krotnie “pomógł” przeciwnikowi. Tym samym czwarta rakieta świata wyszła na prowadzenie 3:6, 6:4, 6:2 i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, a lada moment zawodnik potwierdzi awans do IV rundy.
Podczas czwartej partii znów nerwowo zaczął grać Zverev, który popełnił w niej aż cztery podwójne błędy. I gdyby tego było, to nie potrafił wykorzystać czterech szans na przełamanie w siódmym oraz dziewiątym gemie. Nieco wcześnie udało się tego dokonać Holendrowi, który, mimo że niejednokrotnie znajdował się w opałach, finalnie wytrzymał presję i doprowadził do wyrównania w setach.
Piąta odsłona to już jedna wielka sinusoida zdarzeń. Niemiec miał w pierwszym gemie już 30:0, ale potem przegrał cztery punkty z rzędu i został przełamany. Po kilku minutach, choć prowadził 40:0 i miał trzy piłki na przełamanie, nie potrafił dokończyć dzieła. Mało tego w piątym gemie znów stracił serwis. Jego kibice zamarli, gdyż było już 1:4. “Zaraz narobi bałaganu. A raczej Griekspoor, który urządza sobie w czerwcu noc sylwestrową” – napisał dziennikarz Fernando Ruiz.
Zverev awansował do kolejnej rundy. “Trzeba być niemalże perfekcyjnym, żeby go pokonać”
I co zrobił wówczas Zverev? Wrócił, ze zdwojoną siłą. Błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 40:0 i po raz kolejny miał trzy piłki na przełamanie. Ale tym razem ostatnią wykorzystał. Od tamtej pory na korcie rządził już tylko on. Każda kolejna akcja Niemca wprawiała kibiców w ekstazę, a ten, jak gdyby nigdy nic, wygrał cztery gemy i prowadził 5:4. “Trzeba być niemalże perfekcyjnym, żeby pokonać takiego zawodnika jak Zverev” – pisali fani na portalu X.
Holender udowodnił jednak, że nie zamierza się poddać i po znakomitym serwisie doprowadził do wyrównania. Coraz więcej było jednak długich wymian, a sporo z nich zwyciężał Zverev. I to go wyraźnie napędzało, co udowodnił w 11. gemie. Nałożył wówczas presję na rywala, który musiał obronić podanie, by doszło do tie-breaka. I zrobił to, a fani mogli się cieszyć tym znakomitym starciem jeszcze trochę czasu.
W ostatnim gemie ogromne doświadczenie pokazał Niemiec, który zwyciężył 10:3. Starcie potrwało łącznie cztery godziny i 17 minut. – Niewiarygodny mecz. Nie lubię z nim grać, bo jest wielkim zawodnikiem, który walczy do samego końca – podsumował.
Alexander Zverev – Tallon Griekspoor 3:6, 6:4, 6:2, 4:6, 7:6 (3)
Zverev awansował zatem do IV rundy turnieju, w której zmierzy się ze zwycięzcą starcia pomiędzy Jozefem Kovalikiem a Holgerem Rune. Jeśli uda mu się przejść najbliższy etap, to najprawdopodobniej zmierzy się potem z Daniłłem Miedwiediewem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS