A A+ A++

Pandemia i związany z nią lockdown to szczególnie krytyczny czas dla gastronomii. Właściciele i załogi bielskich lokali dwoją się i troją, by wyjść z kryzysu obronną ręką. Są wdzięczni swoim klientom, na których wsparcie ciągle mogą liczyć. Jednak przede wszystkim przetrwanie zawdzięczają samym sobie, bo aż kipią od niesamowitych pomysłów, którymi wprowadzają w zachwyt swoich gości.

– Minęły cztery miesiące, odkąd ponownie musieliśmy zamknąć lokal. Policzyłam to. Musiałabym wydać z oszczędności 150 tysięcy złotych, by przetrwać. Od rządu nie dostałam ani złotówki. Jeśli otrzymam jakieś wsparcie, to będzie niewielkie, a przecież muszę na bieżąco spłacać wszelkie zobowiązania – opowiada Katarzyna Kwaśny, właścicielka legendarnego bielskiego Baru Pierożek. Co więc pozwala radzić sobie w sytuacji, gdy nie można zaprosić gości do środka? – To nasi kochani klienci. Mimo wszystko nie zostawili nas i chętnie sięgają po dania na wynos. Bardzo im dziękujemy za to, że o nas pamiętają. My z kolei postaraliśmy się, by stać się bardziej elastyczni. Dostosowujemy się do bieżących potrzeb klientów i staramy się od ręki spełnić wszystkie ich oczekiwania. Otrzymują to, na co właśnie mają ochotę – opisuje właścicielka. – Jednak jak długo można pracować na pół gwizdka i kto to wytrzyma? Nie wszyscy są w stanie ciągle dokładać – dodaje.

Dania z grilla? A może rzemieślnicze piwo z własnego browaru? Dla Wirtuozerii, jak i wieli innych bielskich lokali, nie ma rzeczy niemożliwych nawet podczas przedłużającego się lockdownu.

Trudną sytuację branży zauważają władze Bielska-Białej. – Drodzy bielszczanie, mamy pandemię, wiele przedsiębiorstw jest na krawędzi opłacalności. Działamy z akcją „#BBwspieraGastro”. To wyraz solidarności z właścicielami gastronomii w trudnych dla nich czasach – zwrócił się do mieszkańców prezydent Jarosław Klimaszewski. I zachęcał do pomocy w opracowaniu listy lokali, serwujących dania na dowóz i na wynos, którą promowano potem „w sieci”.

Lokalni restauratorzy robią wszystko, by w tych czasach czymś się wyróżnić, ale przede wszystkim trafić w potrzeby swoich gości. Niektóre pomysły wręcz zachwycają i mają szansę stać się ponadregionalnymi hitami.

– My wprawdzie jeszcze nie wracamy i ciągle czekamy na dobre wiadomości od naszego rządu, ale w końcu możemy się pochwalić całkiem nowym projektem. To „CzasNaWino.pl”, czyli miesięczna subskrybcja win. Można więc mieć namiastkę „Stek i Wino” w swoim domu – ogłosiła z dumą załoga bielskiej restauracji. To pomysł właściciela „Stek i Wino” Mariusza Owczarza. – Idea jest prosta. Co miesiąc dostarczamy pod drzwi klientów box z winami, dobranymi przez naszych sommelierów wedle oczekiwań naszych klientów. Choć dopiero z tym ruszyliśmy, to pomysł się sprawdza i mamy klientów z całego kraju – cieszy się pomysłodawca. – Nie możemy serwować najlepszych steków, bo to danie, które podaje się od razu po przygotowaniu, to chociaż oferujemy naszym gościom drugą z naszych specjalności – dodaje.

Bielska firma cateringowa „Po Świecie Kuchni” rzecz jasna radzi sobie z daniami na wynos, bo to w końcu jej specjalizacja. Jednak boleśnie odczuła pandemię, musząc zamknąć na dłuższy czas wiele punktów stacjonarnych i salę balową. Ale niedawno wpadła na pomysł, o którym zrobiło się bardzo głośno. – Stworzyliśmy ofertę dla kibiców TS Podbeskidzie. Już wcześniej oferowaliśmy catering na stadionie, również w strefie VIP. Teraz namawiamy, by wspierać lokalną gastronomię. Kibice, oglądając mecze w swoich domach, mogą się raczyć naszymi posiłkami, a przy tym otrzymać klubowe gadżety. Już nie możemy się doczekać wznowienia rozgrywek – stwierdza Justyna Legierska-Uherek.

O strzale w dziesiątkę mówi też Sara Szal, współwłaścicielka Mono Pâtisserie & Bistro. – Dla naszych gości otworzyliśmy… spiżarnię. Przygotowujemy własne domowe słoiczki – wytrawne i słodkie. To na przykład majonez, smalec, szarpany policzek, śledzie w oleju cebulowym. Ale to też słodkie kremy, które w założeniu miały służyć do smarowania kanapek, ale goście używają ich też do naleśników i innych potraw. I są zachwyceni – cieszy się współwłaścicielka, słynąca w Bielsku-Białej z zachwycających deserowych monoporcji. – W naszej spiżarni są też słoiki z gotowymi tradycyjnymi daniami, takimi jak leczo, kapusta czy fasolka po bretońsku. Wystarczy je w domu odgrzać. Hitem stały się też przygotowywane przez nas kaczki, gęsi i kurczaki, które wystarczy już tylko we własnym domu poddać ostatniemu etapowi pieczenia – wylicza Sara Szal. Ostatnio bistro przyjmowało zamówienia na podarunki z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka. To pakiety łączące wyjątkowe słodkości z… kwiatowymi kompozycjami Anny Drewniak.

O zawrót głowy przyprawiają kulinarne koncepty Restauracji Wirtuozeria. Goście mogą mieć jej specjały we własnym domu przy każdej okazji. Tak było choćby w święta, gdy serwowano cały zestaw tradycyjnych dań i można tam było nabyć zachwycające kulinarne… prezenty. I tak też było w sylwestra, gdy można było zamówić zestawy z bogatego menu na swoją „domówkę”. W „Wirtuozerii” ciągle grillują i prowadzą stoisko pod restauracją. Klientom serwuje się rzemieślnicze piwo własnego browaru w aż osiemnastu odsłonach.

Jak się okazuje, kryzys to też czas realizacji nawet najśmielszych pomysłów i inicjatyw. To czas fantazji i kreatywności, a co szczególnie pokrzepiające – wszystko to jest doceniane przez mieszkańców, którzy nie wyobrażają sobie, aby ich ukochane miejsca spędzania wolnego czasu i ucztowania miały zniknąć z mapy miasta.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Gdańsku powstaną Sorterownie. To punkty wymiany rzeczy, których już nie potrzebujemy
Następny artykuł“Szczepionkowe paszporty” budzą opory i kontrowersje