A A+ A++

Daniel Surmacz, COO i współzałożyciel RTB House: Na początku pandemii ogarnęła nas panika i wszyscy zastanawialiśmy się, co teraz będzie z naszymi firmami, czy trzeba będzie zwalniać ludzi, czy rozwijać nowe produkty, a jeśli tak, to które. Po pierwszej fali paniki, kiedy tąpnęły indeksy giełdowe, wszystko się jakoś w miarę ustabilizowało, a biznesy zaadaptowały do nowych okoliczności. Mieliśmy 34 biura na całym świecie pełne ludzi i z dnia na dzień wszyscy przeszliśmy na pracę zdalną.

Beata Mońka, business partner BPS, RASP: W pewien sposób przyzwyczailiśmy się do pandemii i zaadaptowaliśmy się do niej. Myśląc jednak o ostatnich zmianach, przedsiębiorcy doznają teraz nowego szoku związanego z inflacją, niezrozumieniem wszystkich intencji dotyczących Polskiego Ładu, rosnącą presją na wzrost płac. Po raz pierwszy od czasu transformacji mamy tak silny rynek pracownika, a jednocześnie deficyt tych najlepszych. Pytanie, jak sobie poradzimy z następnymi wyzwaniami, jak przerwane łańcuchy dostaw i zagrożenia geopolityczne, związane chociażby z Tajwanem i Ukrainą. Do tego dochodzi np. kryzys związany z deficytem półprzewodników. W pierwszej części roku to jednak będzie spory hamulec. Nawet jeżeli jako przedsiębiorcy mówimy, że działamy w czasach ciągłej zmiany, nie oznacza to, że wszyscy ludzie już się z nią oswoili.

DS: Praca zdalna spowodowała, że lokalizacja przestała mieć tak istotne wcześniej znaczenie i nagle okazało się, że np. ktoś, kto mieszka na Podkarpaciu, może zacząć pracować dla firmy z San Francisco czy Londynu. To z kolei przełożyło się na jeszcze większą konkurencję o talent na arenie międzynarodowej. Jeszcze przed pandemią o bardzo doświadczonego kandydata konkurowaliśmy z 2–3 ofertami, teraz jest ich 5–8. Trzeba mieć bardzo dobrą i kompleksową propozycję, aby być atrakcyjnym pracodawcą dla najlepszych osób.

MN: Kiedy pojawiła się pandemia, wszyscy myśleli, że rynek pracownika się skończył i znowu zacznie się rynek pracodawcy. Tak się jednak nie stało. Osoby, które zatrudniamy do produkcji naszych gier, projektów technologicznych i software’owych, mogą zarabiać w dolarach czy w euro, siedząc w swoich domach, a praca dla nas nie jest dla nich niczym wyjątkowym. Musimy ich zachęcić do pozostania z nami i angażować w programy motywacyjne.

Uważacie, że jednocześnie mamy obecnie czas refleksji po stronie pracowników, czas zmian na wzór tych w USA, gdzie tylko w listopadzie 4,5 mln osób rzuciło pracę i poszło trochę w nieznane. Coś podobnego może się wydarzyć w Polsce i będziemy dyskutować na temat „jakości” pracy czy raczej debata skupi się jedynie na podwyżkach pensji?

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLiverpool rozbił bank. Transfer oficjalnie potwierdzony. 5-letni kontrakt
Następny artykułAlpejski PŚ: Dwie triumfatorki supergiganta w Ga-Pa