W poniedziałkowe przedpołudnie, po intensywnych poszukiwaniach trwających od 20 października, służby odnalazły ciało mężczyzny w zbiorniku wodnym Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Nieoficjalne źródła sugerują, że to zwłoki Grzegorza Borysa, poszukiwanego za zabójstwo swojego sześcioletniego syna. Policja, choć nie potwierdza jeszcze jednoznacznie tożsamości, zapowiada przeprowadzenie dokładnych badań w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci.
Zwłoki poszukiwanego Grzegorza Borysa znalezione niedaleko domu
Wstrząsający finał poszukiwań, które przez ostatnie dwa tygodnie elektryzowały Polskę. Jak podaje „Wyborcza”, odnaleziono ciało 44-letniego Grzegorza Borysa, poszukiwanego za zabójstwo swojego syna. Zwłoki zostały znalezione na mokradłach w okolicy rozlewiska Lepusz, tuż obok miejsca zamieszkania podejrzanego.
Szczegóły dotyczące odnalezienia ciała
Zwłoki Borysa zostały odnalezione po 17 dniach poszukiwań, które rozpoczęły się zaraz po makabrycznym odkryciu w jego mieszkaniu w piątek, 20 października. Wstępne doniesienia wskazują, że Borys mógł utonąć niedługo po ucieczce z miejsca zbrodni. Chociaż oficjalne potwierdzenie przyczyny śmierci nie zostało jeszcze wydane przez służby, wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Policja ostrożna w wypowiedziach
Chociaż tożsamość ciała nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona przez służby, informacje przekazane przez nieoficjalne kanały wskazują na to, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na Grzegorza Borysa jako ofiarę. Karina Kamińska, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, potwierdziła znalezienie ciała, jednak zaznaczyła, że konieczne są dalsze badania w celu oficjalnego potwierdzenia tożsamości i przyczyn śmierci.
Zagadka plecaka moro rozwiązana?
Przełom nastąpił, gdy na mokradłach znaleziono plecak w kamuflażu moro, który należał do poszukiwanego. W środku znajdowały się osobiste przedmioty, w tym pieniądze i telefon komórkowy, które mogły być kluczem do zrozumienia ostatnich dni ucieczki Borysa. To odkrycie skłoniło policję do ponownego przeszukania obszaru, który wcześniej był już dokładnie sprawdzany przez specjalistyczne jednostki, w tym płetwonurków i funkcjonariuszy z psami tropiącymi.
Operacja na niespotykaną skalę
Poszukiwania Grzegorza Borysa były największą akcją poszukiwawczą w historii polskiej policji. Zaangażowano blisko tysiąc funkcjonariuszy z różnych jednostek, w tym policji, straży leśnej, żandarmerii wojskowej oraz oddziałów specjalnych. Nad obszarem Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego codziennie patrolowały śmigłowce z kamerami termowizyjnymi, a na ziemi używano najnowocześniejszych technologii, takich jak georadary.
„Małe Bieszczady” – teren idealny do ukrycia
Trójmiejski Park Krajobrazowy, oferujący gęste zarośla i trudno dostępne wąwozy, stanowił idealne schronienie dla Borysa, doświadczonego w technikach przetrwania. Jego znajomość terenu i umiejętności survivalowe były na tyle zaawansowane, że nawet setki funkcjonariuszy miały problem z odnalezieniem go w tym „małym Bieszczadach”.
Zarzuty i międzynarodowy nakaz aresztowania
Przypomnijmy, że Grzegorzowi Borysowi postawiono zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Był on ścigany na podstawie listu gończego oraz europejskiego nakazu aresztowania, co świadczy o powadze zarzutów i determinacji władz w dążeniu do jego ujęcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS