Przez ostatnie lata kibice oklaskiwali wielu świetnych napastników: Roberta Lewandowskiego, Luisa Suareza, Zlatana Ibrahimovicia, Sergio Aguero, Harry’ego Kane’a, Karima Benzemę. Dziś najwięcej emocji wzbudza Erling Haaland, urosły też notowania Victora Osimhena z Napoli, który jest już wart więcej niż 100 mln euro. Są jednak przypadki równie skutecznych graczy, którzy przez lata utrzymywali się na piłkarskiej scenie, ale nigdy nie dostali tyle uwagi, co gwiazdy z pierwszych stron gazet.
Mowa o Edinie Dzeko, który przed kilkunastoma dniami trafił do tureckiego Fenerbahce, po dwóch sezonach spędzonych w Interze. Jego CV wygląda imponująco: Wolfsburg, Manchester City, Roma, Inter. A liczby muszą robić gigantyczne wrażenie: Dzeko jest jednym z ośmiu obecnie aktywnych zawodników, który strzelił przynajmniej 400 goli w zawodowej karierze, licząc rozgrywki klubowe i reprezentacyjne.
W grze Dzeko imponuje, że potrafi poświęcić się dla dobra zespołu. To nie typ napastnika, który czeka na dobre podanie lub dośrodkowanie. Potrafi cofać się do rozegrania, grać tyłem do bramki, rozgrywać piłkę z kolegami. Z tego wyszło ponad 100 asyst w zawodowej karierze. Przy tym wszystkim Dzeko jest po prostu inteligentny. Nie jest to piłkarz idealny, bo niejednokrotnie zdarzało mu się marnować proste sytuacje. Ze względu na wzrost mógł być odbierany jako napastnik surowy technicznie. Ale przez lata pokazał, że to mit.
Zaczynał od duetu marzeń z Grafite. I zdominował ligę
Droga Dzeko na szczyt zaczynała się od Wolfsburga, do którego trafił w 2007 r. za cztery mln euro z czeskiego FK Teplice. To był wtedy drugi najwyższy transfer w historii klubu. W tym samym oknie piłkarzem Wolfsburga został także Brazylijczyk Grafite. Pewnie mało kto przypuszczał, że sezon później to ten duet poprowadzi Vfl do mistrzostwa Niemiec. Maszyna Felixa Magatha potrafiła rozjechać u siebie 5:0 Bayern, a Grafite i Dzeko kończyli mecz z doppelpackami. Wtedy Dzeko kończył sezon Bundesligi z 26 golami, a Grafite – z 28. Magath zgadzał się na transfer Bośniaka, oglądając jedynie nagrania wideo. To wystarczyło, by stwierdzić, że z niego będzie świetny napastnik. I się nie pomylił.
Wielkim sukcesem Wolfsburga było zatrzymanie Dzeko po zdobyciu mistrzostwa, bo bardzo go u siebie widział Milan, a sam piłkarz chciał trafić do Mediolanu. Ostatecznie dał się przekonać do podpisania nowej umowy. Postawienie kolejnego kroku było tylko kwestią czasu. W styczniu 2011 roku kupił go Manchester City za 37 mln euro, bijąc sprzedażowy rekord Bundesligi. Wtedy klub z Etihad Stadium płacił więcej tylko za Robinho. To był też powód, by rozstać się z Emmanuelem Adebayorem i Roque Santa Cruzem.
W Anglii wiecznie w cieniu Aguero. Chwalił go Mourinho
W Wolfsburgu Dzeko był jedną z głównych postaci w zespole. W Manchesterze City, który dopiero stawiał podwaliny pod obecną potęgę, był głównie w cieniu Sergio Aguero, ale zdarzało mu się grywać w duecie z Argentyńczykiem. Był w jego cieniu wręcz do tego stopnia, że gdy Aguero strzelał gola na 3:2 w starciu z Queens Park Rangers, to mało kto pamięta, że bramkę na 2:2 zdobył właśnie Dzeko. Roberto Mancini wykorzystywał Bośniaka głównie w roli rezerwowego. W podstawowym składzie, poza Aguero, więcej grał Carlos Tevez czy Mario Balotelli.
Swoje Bośniak strzelał, ale niejednokrotnie był krytykowany przez kibiców City za brak motywacji do gry i brak formy. Gdy czterokrotnie pokonaćł bramkarza Tottenhamu w Premier League, Mancini pozostał niewzruszony i w kolejnym spotkaniu pozostawił go na ławce. Klasę Dzeko doceniali trenerzy rywali, w tym np. Jose Mourinho za czasów pracy w Chelsea. Sytuacja u Bośniaka na chwilę się zmieniła po przyjściu Manuela Pellegriniego, ale finalnie obie strony i się tak pokłóciły. Oczywiście z powodu braku regularnej gry.
Transfer Wilfreda Bony’ego ze Swansea City w styczniu 2015 roku był powodem, by definitywnie rozstać się z Dzeko. Ten też miał za sobą słabą rundę jesienną. Odchodził z dwoma mistrzostwami Anglii, FA Cup, Tarczą Wspólnoty i Pucharem Ligi Angielskiej. Bośniaka sprowadziła Roma na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu.
Rzym powitał go jak zbawcę. I stał się wielki
Czas pokazał, że Dzeko znalazł swój raj na ziemi w Rzymie, gdzie był witany na lotnisku Fiumicino jak zbawca. Choć jego początki w Romie nie należały do najłatwiejszych i szybko dostał od kibiców pseudonim “cieco”, czyli ślepy. Pierwsze miesiące w Rzymie były nieudane do tego stopnia, że Luciano Spalletti wolał wystawiać Diego Perottiego w roli fałszywej “dziewiątki”. Sezon 16/17 był zdecydowanie najlepszym w jego karierze, gdzie strzelił 39 goli w 51 meczach. Bez Dzeko nie byłoby też awansu do półfinału Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie, kiedy Roma po drodze wyeliminowała Porto czy Barcelonę. – Gdybym mógł stworzyć idealnego napastnika, zrobiłbym go takiego, jak Dzeko – mówił Spalletti w jednym z wywiadów.
Po sześciu sezonach Dzeko zapisał się złotymi zgłoskami w historii Romy i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu ze 119 golami na koncie. Przed nim był tylko legendarny Francesco Totti (307) i Roberto Pruzzo (138). Do pełni szczęścia w Romie brakowało mu zdobycia jakiegokolwiek trofeum. Tych ogólnie brakowało w klubie od 2008 roku, ale niechlubna seria została przerwana w 2022 roku, gdy udało się wygrać Ligę Konferencji Europy. – W meczu na Stadio Olimpico jest okej, jeśli nie wykorzystasz trzech okazji. Kiedy się nie wykorzysta czwartej, zaczynają się wyzwiska. W Anglii była dużo mniejsza presja – twierdził Dzeko, tłumacząc, jakie oczekiwania wobec jego osoby były w Rzymie.
Warto jednak podkreślić, że od 2018 do 2021 roku Dzeko był regularnie łączony z nowymi klubami. W 2018 r. chciał go Antonio Conte w Chelsea, a rok później mógł dołączyć do Interu. Z kolei w 2020 r. była szansa na transfer do Juventusu, ale do skutku nie doszedł ruch związany z Arkadiuszem Milikiem. Dzeko musiał się pojednać z trenerem Paulo Fonseką. W sezonie 18/19, już za Eusebio Di Francesco, Roma poniosła klęskę w Pucharze Włoch z Fiorentiną (1:7), a Bośniak opluł sędziego, za co zobaczył czerwoną kartkę.
Dzeko swoje w Rzymie zrobił, ale ostatnie miesiące w jego wykonaniu na Olimpico tylko utwierdzały kibiców Romy w przekonaniu, że trzeba dokonać wymiany pokoleniowej. W związku z tym klub pozwolił odejść Bośniakowi i zainwestował wielkie pieniądze w Tammy’ego Abrahama.
Tam zyskał spełnienie we Włoszech. Nieoczywisty bohater w drodze do finału LM
Inter starał się o Dzeko przez kilka lat. Działania przybrały na sile latem 2020 roku, gdy trenerem był Antonio Conte. Ostatecznie ruch dopięto rok później, już za rządów Simone Inzaghiego, gdy Inter sprzedał Romelu Lukaku do Chelsea za 115 mln euro. Roma zgodziła się go puścić za niecałe trzy miliony euro. – Sprzedaliśmy Lukaku i wzięliśmy Dzeko, a na boisku nie widać znaczącej różnicy – mówił Giuseppe Marotta, dyrektor generalny Interu. – Być może przeznaczenie mnie tu przywiodło – mówił sam piłkarz.
Mimo upływających lat Dzeko szybko stał się ważnym punktem Interu i wypracował nić porozumienia z Lautaro Martinezem. W utrzymaniu formy pomagały mu m.in. dedykowane sesje masażu. O jego podejściu do regeneracji i przygotowania fizycznego w samych superlatywach opowiadał m.in. Joleon Lescott, były reprezentant Anglii. Po sezonie 21/22 Dzeko miał 17 goli i 10 asyst, a po minionych rozgrywkach 14 trafień oraz pięć asyst. Nawet po powrocie Lukaku nie stracił miejsca w podstawowym składzie i był jednym z najbardziej eksploatowanych graczy przez Inzaghiego.
To właśnie Dzeko można określić nieoczywistym bohaterem Interu w drodze do finału Ligi Mistrzów w Stambule. Choć w samych rozgrywkach strzelił niewiele goli (trzy trafienia przeciwko Viktorii Pilzno i gol z Milanem w półfinale), to miał ogromny wpływ na grę Interu, współpracując z całym zespołem i sprawiając problemy obrońcom. Inzaghi widział w jego grze coś więcej, skoro w finale postawił właśnie na Bośniaka, a nie na Lukaku, który w paru tygodniach poprzedzających finał wrócił do formy.
O ile w Rzymie Dzeko mógł narzekać na brak trofeów, to o tyle w Mediolanie pod tym względem było dużo lepiej. Dwa Puchary i Superpuchary Włoch oraz gra w finale Ligi Mistrzów jest dobrym zwieńczeniem jego kariery. Finalnie Inter nie przedłużył jego kontraktu i pozwolił na odejście do Fenerbahce Stambuł, który też starał się o Dzeko od miesięcy. I jak w przypadku Lewandowskiego w reprezentacji Polski, tak i w kontekście Edina oraz Bośni i Hercegowiny można stwierdzić, że długo w tym kraju nie będzie zawodnika takiego kalibru.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS