A A+ A++

Pokonanie 129-kilometrowej drogi z Zielonej Góry do Frankfurtu nad Odrą zajmuje 1 godzinę i 22 minuty. Do Berlina dojedzie się natomiast w 2 godziny 38 minut. Dlaczego podajemy te liczby? Bo sklepy w Niemczech narzekają, że nie mogą znaleźć pracowników. I może skusi się ktoś z zachodniej Polski. Zwłaszcza że można nieźle zarobić

Według badań Eurostatu we wrześniu liczba wakatów w handlu hurtowym i detalicznym doszła u naszego zachodniego sąsiada do 154 tys. Urosła o 15 tys. w ciągu zaledwie trzech miesięcy i aż o 46 tys. w ciągu roku. W historii badania tylko raz ta liczba była wyższa – w pierwszym kwartale 2011 roku. Okazuje się, że na pracę za równowartość 5,5 tys. zł na rękę nie ma w Niemczech chętnych.

Na takie wynagrodzenia na stanowisku sprzedawca w Berlinie wskazuje serwis lohnanalyse.de. W mniejszych miastach pensja sprzedawcy spada tylko trochę – do 5 tys. zł na rękę.

Zobacz też: Polska prześcignie Niemcy? “Rośniemy szybciej, bo jesteśmy biedniejsi. Eldorado się skończy”

Ściąganie w ostatnich latach milionów imigrantów spoza Europy, jak widać, nie oznacza, że trafiają oni szybko na rynek pracy do najmniej płatnych zajęć. Czyli na przykład właśnie jako sprzedawca w sklepie. Statystyki pokazują jednak, że ich integracja się poprawia. Jeśli chodzi o przybyszów spoza Europy, to zatrudnionych w 2018 roku było w Niemczech 38 proc. z nich. Dla porównania w 2017 roku było to 32,2 proc., a rok wcześniej – nieco poniżej 30 procent.

We wszystkich branżach było w Niemczech w trzecim kwartale aż 1,36 mln wakatów. W porównaniu z kwartałem drugim ta liczba spadła o 30 tys., ale już porównując z ubiegłym rokiem wzrosła o 122 tys.

To zasługa głównie tworzącej miejsca pracy gospodarki. W ciągu roku zatrudnienie wzrosło aż o 306 tys. osób. Łącznie na koniec września pracowało w Niemczech 45,4 mln osób. Choć wakatów jest tak dużo, to stopa bezrobocia wynosi 3,1 proc. i jest zbliżona do polskiej (3,2 proc.).

W Polsce podwyżki w sklepach są, ale już wolniejsze

A jak wygląda pod kątem liczby wakatów branża handlowa w Polsce? Coraz mniej firm zgłasza braki w załodze. Z jednej strony to efekt tego, że otwiera się coraz mniej nowych sklepów. Z drugiej – wynagrodzenia w ostatnich latach rosły, więc chętnych do pracy nie brakowało.

Na koniec września na pracownika czekało już tylko 22 tys. miejsc pracy w handlu, czyli o 9 tys. mniej niż w czerwcu. To pozwala prognozować, że podwyżki w najbliższym czasie nie będą już tak spektakularne, jak w poprzednich latach.

Informacja od największej sieci, czyli Biedronki, potwierdza taką tezę. Wynagrodzenia pracowników tej sieci będą od stycznia wyższe o 100-350 zł brutto miesięcznie. Tymczasem dwa lata temu podwyżki były rzędu 200-550 zł brutto, a rok temu premię za wyniki sklepu – w większości placówek wynosiła 500 zł – z kwartalnej zmieniono na miesięczną.

Teraz gest pracodawcy będzie, jak widać, skromniejszy. Polscy pracownicy, szczególnie ci w pobliżu niemieckiej granicy, mają więc materiał do przemyśleń. Czy decydować się na codzienne dłuższe podróże do pracy za zachodnią granicą, gdzie na pracownika czekają z otwartymi rękami, czy zaakceptować wolniejsze tempo wzrostu wynagrodzeń.

komentarze

irytujące

Napisz komentarz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł"Podróż" uczniów Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu. Wernisaż wystawy [zdjęcia]
Następny artykułNaczepą uszkodził znak drogowy