A A+ A++

Tzw. raport berliński powstał na zlecenie abpa Berlina Heinera Kocha. Z liczącego 670 stron dokumentu wynika, że w latach 1949-2019 co najmniej 121 osób padło ofiarą nadużyć 61 duchownych. Podczas prezentacji wstrząsających informacji Koch powiedział oficjalnie, że „haniebne czyny księży wobec dzieci bardzo go zasmucają i przerażają”.

Większość opisanych w raporcie przypadków nadużyć seksualnych księży wobec nieletnich wydarzyła się w latach 50-tych i 60-tych. Z ich opisu jednoznacznie wynika, że Kościół reagował przy nich w sposób bardzo opieszały – władze kościelne wykazywały większe zrozumienie dla przestępców niż dla ofiar. Zdaniem autorów raportu do jakościowej zmiany doszło około 2002 roku. Dopiero kiedy kardynał Ratzinger przejął sprawy pedofilii, w niemieckim kościele zaczęto stosować zasadę zero tolerancji. Co ciekawe, jak wynika z oceny autorów raportu, należy wprowadzić zupełnie nowy sposób reagowania na tego typu nadużycia. Jest to więc kolejny przyczynek do krytycznej oceny Watykanu i jego sposób reagowania na pedofilię kleru.

Należy też pamiętać, że to bilans, który dotyczy wyłącznie archidiecezji berlińskiej. Jej włodarz nie poprzestał bynajmniej na wyrażeniu skruchy. Niebawem Berlin wspólnie z diecezjami Drezna i Görlitz powoła niezależną od struktur kościelnych komisję oraz radę złożoną z byłych ofiar pedofilii.

Raport berliński jako ucieczka do przodu

Raport zlecony przez niemieckich hierarchów to jedna z prób odpowiedzi na kryzys. Wybrany w marcu 2020 r. przewodniczący episkopatu Niemiec Georg Bätzing określa siebie jako konserwatystę, ale w medialnych wypowiedziach zaznacza, że kocha swój Kościół i dlatego chce, aby doszło w nim do zmian.

Jego zdaniem najważniejsze obszary, w których musi dojść do zmian, to stosunek do osób LGBT i zwiększenie roli kobiet w Kościele. Bätzing zdaje sobie jednak sprawę, że w samym Watykanie pomysły Kościoła niemieckiego napotkają na opór (pamięta o tym, że poprzednicy Franciszka nie raz wypowiadali się przeciwko zniesieniu celibatu i kapłaństwu kobiety). Dlatego też – póki co i aby odzyskać wiarygodność – niemieccy hierarchowie w świetle jupiterów systematycznie rozliczają się z pedofilią.

Najważniejszymi przykładami są diecezje Hildesheim i Monachium, w których urzędujący biskupi zarządzili sporządzenie dokładnych raportów dotyczących nadużyć seksualnych kleru wobec nieletnich. Wielkie emocje budził też raport dotyczący nadużyć seksualnych w Ratyzbonie w słynnym chórze chłopięcym „Regensburger Domspatzen”, którym przez lata kierował niedawno zmarły brat papieża emeryta Benedykta XVI George Ratzinger.

Niemieccy biskupi podeszli do sprawy systemowo. Poszczególni gospodarze diecezji zlecają świeckim kancelariom prawniczym dokładne prześwietlenie kościelnych archiwów. Mają świadomość, że będzie się to wiązać z ujawnieniem szerokiej opinii publicznej systemowych ram problemu.

Jednym z przykładów takiej działalności była ta podjęta przez bpa Heinera Wilmera z Hildesheim. Zaraz po objęciu biskupstwa w kwietniu 2018 roku zajął się obciążającą kartoteką swoich bezpośrednich poprzedników, którzy przez dziesięciolecia chronili zwyrodnialców w sutannach. Co więcej, biskup nie przebierał w słowach. Nadużycia władzy w Kościele nazwał jego DNA, a istnienie struktur zła uznał za coś oczywistego. Nawiązywał przy tym do ustaleń Eugene Drewermana, katolickiego księdza i uznanego psychoterapeuty, który w licznych książkach właśnie te struktury zła w Kościele demaskował. Zapłacił za to zresztą dużą cenę – najpierw został pozbawiony prawa nauczania, a później został usunięty ze stanu kapłańskiego. To więc znamienne, że to właśnie jego bp Wilmer nazwał prorokiem, którego Kościół dzisiaj potrzebuje.

Czytaj również: Polski Kościół walczy do końca, by nie płacić za pedofilię

Grzechy zaniedbania

Czy rozliczanie będzie łatwe? Nic podobnego. Jesteśmy świadkami otwartej konfrontacji na największych szczeblach niemieckiej hierarchii. Starczy przywołać przykład skandalu do jakiego doszło w Kolonii w listopadzie 2019 roku. Chodzi o utajnienie wyników procesu księdza oskarżonego o pedofilię. Okazało się, że był dobrym znajomym kardynała Rainera Marii Woelkiego z Kolonii, który uznał, że ujawnienie wyników śledztwa może zaszkodzić przyjacielowi, który już wtedy ciężko chorował.

Wszystko pozostałoby w ukryciu, gdyby nie firma której sam Woelki zlecił przeprowadzenie śledztwa – nie zgodziła się na usunięcie niewygodnych dla kardynała elementów raportu.

Próba manipulacji faktami wywołała wiele emocji u innych biskupów. Nie wszyscy mają zrozumienie do tych „przyjacielskich odruchów” Woelkego. Kardynał Reinhard Marx uznał, utajnienie tych materiałów ma wymiar wstrząsający i szkodliwy dla całego kościoła niemieckiego, który może utracić resztki wiarygodności. Receptą na wiarygodność, według Marxa, ma być prawda.

Niemiecki przykład

Polscy hierarchowie z przerażeniem przyglądają się ewolucji Kościoła katolickiego w Niemczech, który wkroczył na ścieżkę reform. Przykłady z Niemiec dobrze pokazują, gdzie w procesie oczyszczenia znajduje się polski kościół.

Dość napisać, że żadna z inicjatyw podejmowanych przez polskich biskupów nie jest ich dobrą wolą: ani to, że diecezjalni delegaci mający przyjmować zgłoszenia ofiar pedofilii, ani kierowanie spraw do Kongregacji Nauki Wiary, ani też procedury odsunięcia sprawców od posług (wszystko to pomysły Watykanu).

Nad Wisłą to nie do pomyślenia, żeby jeden biskup postawił się drugiemu i toczył z nim otwarty spór w związku z tuszowaniem nadużyć. Nie ma tez mowy, by polski kościół pokazał komuś z zewnątrz przepastne kurialne archiwa (nie może się ich nawet doprosić prokuratura). Polskiemu kościołowi potrzeba jeszcze kilku lat medialnego łajania, by zrozumiał, że czas stanąć w prawdzie. Oby nie było za późno.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCBA zatrzymało 6 osób. Za łapówki załatwiły uniknięcie kary więzienia i przyznanie ministerialnej dotacji
Następny artykułPremier League. Mustafi odszedł do Schalke, Kabak przyszedł do Liverpoolu