Niewykluczone, że zmiany odczują w portfelach także Polacy, ponieważ niektórym bardziej opłaca się podjechać na lotnisko w Berlinie i stamtąd rozpocząć podróż. Po podwyżce podatku może się to zmienić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podatek lotniczy w Niemczech w górę. O tyle podrożeją bilety
Już na początku stycznia rząd federalny Niemiec podjął decyzję o podniesieniu stawek podatku za przeloty. Uzgodniono, że podwyżka wyniesie 19,2 proc. na wszystkich trasach.
Jak wylicza portal wakacyjnipiraci.pl, który oferuje promocyjne bilety lotnicze, różnice sięgają od kilku do kilkunastu euro. Oto jak prezentują się zmiany w podatku lotniczym:
- loty krótkodystansowe (np. Paryż, Wyspy Kanaryjskie) – podwyżka z 13,03 do 15,53 euro,
- loty średniodystansowe (np. Egipt, Dubaj) – podwyżka z 33,01 do 39,34 euro,
- loty długodystansowe (np. USA, Tajlandia) – podwyżka z 59,43 do 70,83 euro.
Portal podaje, że dokładnie takiego samego wzrostu muszą spodziewać się pasażerowie, który kupią bilety lotnicze z Niemiec. W przypadku jednego biletu np. do Nowego Jorku pasażer zapłaci o prawie 50 zł z tytułu samej podwyżki podatku, chyba że zdecyduje się kupić bilet do końca kwietnia br.
Podwyżka ma załatać dziurę budżetową
Jak donosi serwis polskiobserwator.de, podwyżka podatku lotniczego ma być jednym ze sposobów na załatanie dziury budżetowej, która w Niemczech wyniosła około 60 mld euro. W związku z tym minister finansów Christian Lindner zaproponował, aby wdrożyć strategię “oszczędzania”.
Z oficjalnych szacunków wynika, że wpływy z podatku lotniczego w 2023 r. wyniosły około 1,6 mld euro. Rząd Niemiec liczy, że podwyżka przełoży się na dodatkowe przychody rzędu 445 mln euro w tym roku, a docelowo – do 625 mln euro.
Przeciwko podniesieniu stawek podatku protestowały branża lotnicza i turystyczna. Norbert Fiebig, prezes Deutscher ReiseVerband (największej izby gospodarczej w branży) ostrzegał, że podwyżkę odczują głównie podróżujące rodziny z dziećmi. Dla przykładu rodzina 2+2, która wybiera się do Tajlandii, będzie musiała zapłacić więcej o 44 euro, czyli około 190 zł.
Berlin zagraża CPK? Eksperci: “to bzdura”
Jak już informowaliśmy w WP, popularność lotniska w Berlinie sprawiła, że zaczęto je wykorzystywać w dyskusji na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).
“Po co nam CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie?” – tego “argumentu” używają politycy i zwolennicy PiS w odpowiedzi na krytykę projektu CPK, nawiązując do niefortunnej wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego sprzed lat.
Jednak zdaniem ekspertów z branży lotniczej, niemieckie lotnisko i CPK to zupełnie różne porty lotnicze.
– Straszenie Berlinem to bzdura. Nie jest hubem, więc jak ma wysysać naszych pasażerów przesiadkowych? Być może ktoś z Polski zachodniej tam pojedzie i poleci. Odpływ pasażerów jest naturalny w sytuacji, gdy mamy kilka portów w niedalekiej okolicy. Czesi i Słowacy też dojeżdżają do Katowic – przekonywał w rozmowie z money.pl Michał Wichrowski, współzałożyciel PMA Aviation, wykładowca WSIiZ w Rzeszowie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS