Koncerny Lockheed Martin i Northrop Grumman podpisały list intencyjny z niemieckim Rheinmetallem jako „obiecującym źródłem strategicznym” produkcji centropłatów samolotu F-35. Na mocy porozumienia w Niemczech może powstać druga zintegrowana linia montażowa centropłatów.
Niemcy przejęliby tym sposobem rolę pierwotnie powierzoną tureckiemu przemysłowi zbrojeniowemu. Za ten sam element płatowca – opracowany wspólnie przez Lockheeda i Northropa – odpowiadało wcześniej przedsiębiorstwo TUSAŞ (czyli po angielsku: Turkish Aerospace Industries) wraz z dziesięcioma innymi tureckimi podmiotami. Wszystkie one straciły lukratywne kontrakty, kiedy Turcję wykluczono z programu F-35 w lipcu 2019 roku w związku z zakupem rosyjskich systemów przeciwlotniczych S-400.
Pentagon podkreśla, że F-35 nie może koegzystować z rosyjską platformą służącą do zbierania danych wywiadowczych, stoi na stanowisku, że za pomocą S-400 Rosjanie mogliby poznać niejawne informacje na temat możliwości bojowych F-35. W oświadczeniu prasowym służby prasowej Białego Domu podkreślono, że zakup S-400 podkopuje zobowiązanie wszystkich członków NATO do wycofania ze służby systemów produkcji rosyjskiej.
Tureckie wojska lotnicze miały otrzymać sto F-35A. W momencie ogłoszenia decyzji o wykopaniu Ankary z programu, na szkoleniu w USA przebywało czterdziestu dwóch Turków, w tym czterech pilotów. Wszystkim nakazano opuszczenie terytorium USA do końca miesiąca. Wyjechać musiało także dwudziestu tureckich członków biura zarządzającego programem – Joint Program Office.
Ankara zapowiadała, że będzie się domagać odszkodowania za usunięcie z programu albo też przywrócenia w dawnej roli. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan zapowiedział jednak, iż nie może być mowy o wycofaniu się Turcji z kontraktu z Rosją w sprawie S-400, co sprawiało, że przywrócenie do programu również nie wchodziło w grę.
Z walki o odszkodowanie na razie nic nie wyszło. W ubiegłym roku Turcja próbowała rozgrywać kwestię akcesji Finlandii i Szwecji do NATO tak, aby otrzymać gwarancję jeśli nie odnowienia partnerstwa przemysłowego, to przynajmniej dostaw oczekiwanych F-35A w zamian za ratyfikację protokołów akcesji. Nic z tego nie wyszło. W czerwcu szef komisji sił zbrojnych amerykańskiej Izby Reprezentantów Adam Smith oświadczył, że nie będzie się tak targować i że drzwi do programu są dla Ankary nieodwołalnie zamknięte.
Tymczasem w marcu ubiegłego roku, ledwie trzy tygodnie po napaści Rosji na Ukrainę, niemieckie ministerstwo obrony oficjalnie potwierdziło wolę nabycia F-35A jako następcy Tornada. Na razie zakłada się pozyskanie trzydziestu pięciu maszyn, ale z czasem liczba ta może wzrosnąć (co mogłoby się negatywnie przełożyć na program FCAS, który i tak ledwie zipie). Jednym z kluczowych argumentów na rzecz Lightninga II było pozostanie w programie NATO Nuclear Sharing. W preferowanym wcześniej przez Niemcy F/A-18E/F Super Hornecie procedurę certyfikacji trzeba by dopiero rozpoczynać, a przy ograniczonym zainteresowaniu Waszyngtonu koszty spadłyby na Berlin.
Zamówienie F-35 przez naszych zachodnich sąsiadów – umowę wartą 8 miliardów dolarów podpisano w grudniu ubiegłego roku – otworzyło Lockheedowi drogę do rozmów z Niemcami w sprawie włączenia tamtejszych firm do procesu produkcji. Dla koncernu z Bethesdy było to jak gwiazdka z nieba, gdyż usunięcie tureckich poddostawców skomplikowało cały globalny proces produkcji.
– Lockheed Martin jest wiernym partnerem Niemiec od ponad pięćdziesięciu lat – powiedział wiceprezes Mike Shoemaker przy okazji podpisania listu intencyjnego. – Program F-35 będzie wzmacniał w kolejnych latach nasze partnerstwo strategiczne z kluczowymi partnerami przemysłowymi. Produkcja centropłata F-35 w Niemczech będzie kluczowa dla zaspokojenia rosnącego globalnego zapotrzebowania na F-35.
Notabene Shoemaker wyraźnie skrócił historię Lockheeda w Niemczech, liczy ona bowiem już ponad sześćdziesiąt lat. Szkopuł w tym, że zaczęła się od myśliwca F-104 Starfighter. Jego pozyskanie dla sił powietrznych RFN odbyło się w atmosferze skandalu korupcyjnego (minister obrony Franz Josef Strauss miał rzekomo otrzymać 10 milionów dolarów w łapówkach), w służbie liniowej zaś samolot zapisał się jako niebezpieczny dla pilotów – w wypadkach zginęło ich 115. Wszystko to jednak temat na osobny artykuł, nad którym właśnie pracujemy.
W tym miejscu przypomnijmy jeszcze, że ochrona niemieckiego przemysłu stanowiła jedną z głównych kwestii omawianych w kontekście wyboru następcy Tornada. Stąd równolegle z wyborem F-35 zapowiedziano opracowanie Eurofightera Typhoona w wersji walki elektronicznej. Podpisanie listu intencyjnego z Rheinmetallem tak szybko po oficjalnym zamówieniu F-35 sugeruje, że Niemcy od samego początku nalegali na włączenie koncernu do sieci poddostawców Lockheeda Martina.
Zobacz też: Belgia myśli o inteligentnej amunicji karabinowej
US Air Force / Staff Sgt. Thomas Barley
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS