Barwna procesja w Łysych ściągała gości z całego świata od kilkudziesięciu lat. Słynne, wysokie czasem nawet na 10 m, palmy robią ogromne wrażenie. I choć w tym roku procesji nie będzie, to palmy powstają.
– W naszym regionie to bardzo ważny zwyczaj, a sam konkurs na palmę kurpiowską ma wieloletnią tradycję. Po raz pierwszy został zorganizowany w 1969 roku i przez kolejne 50 lat wspaniale się rozwijał, stając się jedną z największych atrakcji turystycznych regionu – opowiada w rozmowie z WP Grzegorz Fabiszewski, wójt gminy Łysy. – W zeszłym roku postanowiliśmy odwołać całe wydarzenie, jednak dwuletnia przerwa wydała nam się zbyt długa. Obawiamy się, że zagubimy tę piękną tradycję, że zwyczaj zacznie zamierać. Dlatego w tym roku 51 edycja konkursu się odbędzie, choć oczywiście w zupełnie innej oprawie niż w latach ubiegłych – dodaje wójt.
Organizatorzy zrezygnowali z wszelkich imprez towarzyszących. Nie będzie barwnej procesji, ani festynu. Zabytkowy i bardzo klimatyczny kościół pw. św. Anny jest zamknięty dla zwiedzających.
– Z całego wydarzenia pozostawiliśmy tylko konkurs, a i ten ma okrojoną wersję. Wcześniej przyjmowane były prace indywidualne i zbiorowe. Zbiorowe przygotowywały przede wszystkim szkoły i to właśnie ich palmy zwykle były największe. W tym roku szkoły są zamknięte, nie chcemy też nikogo zachęcać do spotykania się przy wspólnej pracy, dlatego zostaliśmy wyłącznie przy palmach indywidualnych – opowiada Grzegorz Fabiszewski. – I choć być może tych największych zabraknie, jestem pewien, że tegoroczne palmy też będą wysokie i przede wszystkim – pięknie wykonane.
Tym, co wyróżnia palmy kurpiowskie są kwiaty i inne dekoracje wykonane z papieru i bibuły. Zgodnie z regulaminem bibuła może być jedynym zastosowanym materiałem. Tradycyjnie jednak palmy z tego regionu przygotowywane są na leszczynowym lub sosnowym pręcie, oplatanym zielonymi gałązkami – najczęściej bukszpanu, jałowca.
– Dawniej zdarzało się też, że do palm trafiał też np. widłak, który jest rośliną chronioną – wspomina wójt gminy Łyse. – Dlatego teraz jest wyraźny zapis w regulaminie, który zabrania ich stosowania. Najważniejsze są i tak ozdoby wykonane własnoręcznie i kompozycja, którą tworzą – przypomina Fabiszewski.
W tym roku bibułowe kwiaty nie będą miały konkurencji w postaci innych elementów folkloru. Nie będzie procesji, kurpiowskich strojów i wyrobów sprzedawanych na straganach.
– Bardzo nam tego brakuje, ale nie mogliśmy podjąć innej decyzji. Nie możemy też zapraszać gości do wspólnego świętowania, a ci zjeżdżali do nas nie tylko z całej Polski, ale z najdalszych zakątków świata – opowiada wójt. – Pamiętam, że kiedy powstawał w szkole zespół folklorystyczny, zastanawialiśmy się czy dzieci będą chciały do niego dołączyć, czy nie będą się wstydziły wkładać strojów ludowych. A gdy wyszły na ulicę, podchodzili do nich zagraniczni turyści, chwalili, fotografowali. Do dziś pamiętam taką grupę Japończyków, która robiła sobie z młodzieżą zdjęcia. Po tym wydarzeniu do zespołu zgłosiło się tylu chętnych, że musieliśmy określić zasady naboru i zrobić selekcję, bo zespół nie mógł wszystkich przyjąć – opowiada ze śmiechem Grzegorz Fabiański.
Okazało się, że konkurs, którego celem jest popularyzacja i ochrona przez zapomnieniem tradycyjnej sztuki obrzędowej, przełożył się na wzrost popularności także innych ludowych zwyczajów i tradycji.
– Tym bardziej mi przykro, że w tym roku ani mieszkańcy, ani goście nie będą mogli cieszyć się wspólnym świętem – mówi wójt. – Żeby jednak całkiem o nas nie zapomnieli, prace konkursowe pokażemy oczywiście w internecie. Przygotowujemy też taki spot o regionie, palmach, naszych zwyczajach i parafiach, dzięki któremu turyści będą mogli choć wirtualnie nas odwiedzić. A za rok zapraszam na 52 edycję konkursu Palm Kurpiowskich. Wierzę, że będziemy już mogli bez obaw razem świętować i się bawić – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS