Problem z oceną tegorocznych wyników Igi Świątek przypomina dylemat znany ze skoków narciarskich czy Formuły 1 – czy cenniejsze jest zwycięstwo w prestiżowym konkursie lub wyścigu, czy czołowe miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu, ale bez tej wygranej? Pojedynczy przebłysk i jednorazowe wyprzedzenie najlepszych, czy pewne miejsce w ich gronie i stabilny, dobry poziom?
Po zeszłorocznym zwycięstwie w Roland Garros było wiele obaw, czy Iga Świątek zdoła utrzymać się na wysokim poziomie. Kobiecy tenis pamięta takie historie jak choćby Jeleny Ostapenko sprzed czterech lat, która również wygrała w Paryżu w młodym wieku, a później znacznie obniżyła loty. Nie wiem, czy Świątek zdoła kiedykolwiek powtórzyć sukces ze stolicy Francji, ale po tym sezonie wydaje się, że los podobny do Ostapenko raczej jej nie grozi.
Jedyna taka tenisistka
Wygrana w otwartych mistrzostwach Francji przyszła niespodziewanie dla samej tenisistki z Raszyna, jej sztabu i kibiców. Oczekiwania po tym triumfie poszybowały bardzo wysoko, dziś są często tak duże, że aż irracjonalne. Nierzadko można spotkać opinie, że po ubiegłorocznym Roland Garros Iga Świątek powinna wygrywać szlema za szlemem. To gruba przesada. Należy natomiast cieszyć się z tego, że Polka zyskała pewną powtarzalność, która może stanowić bazę pod ewentualne przyszłe sukcesy.
To nie Ashleigh Barty, Naomi Osaka czy Simona Halep a Świątek jest jedyną tenisistką w 2021 roku, która w każdym z czterech turniejów wielkoszlemowych doszła minimum do czwartej rundy. Dla porównania w poprzednim sezonie były dwie takie zawodniczki: Petra Kvitova i Sofia Kenin, a dwa lata temu jedynie Barty.
To duże i zarazem nieco niespodziewane osiągnięcie naszej tenisistki. W tak młodym wieku zyskała stabilizację, jakiej mogą pozazdrościć jej największe rywalki. Imponująca jest jej wszechstronność, umiejętność odnalezienia się na różnych nawierzchniach. Choć Świątek dalej najgroźniejsza jest na kortach ziemnych, to w tym roku wygrała turniej WTA 500 w Adelajdzie rozgrywany na kortach twardych, była w 1/8 finał w Melbourne, Londynie i Nowym Jorku. Niezbity dowód postępu, jaki poczyniła.
Imponujące tempo
A że postęp nie zawsze jest tak szybki, jak marzą kibice? Pewnych rzeczy nie da się przyśpieszyć. Świątek wciąż uczy się gry na najwyższym poziomie. I dobrze, bo dopiero moglibyśmy się zamartwiać, gdyby jako tenisistka dobiła do ściany, a brakowałoby dobrych wyników. Takowe rezultaty już są, podobnie jak przestrzeń do rozwoju.
Dotychczasowy rozwój kariery Świątek jest imponujący. 2018 rok: triumf w juniorskim Wimbledonie. 2019: debiut na poziomie WTA, debiut w Wielkim Szlemie. 2020: coraz lepsze wyniki i sukces w Roland Garros. 2021: umocnienie się w czołówce, dwa wygrane turnieje, awans do pierwszej “10” rankingu WTA (obecnie jest ósma). Nieźle, jak na 20-latkę z kraju, który od lat musi liczyć na poświęcenie samego zawodnika, jego rodziny, znajomych niż na efekty odgórnego systemu.
Emocje buzują na dobre i na złe
Ciągle zapominamy o tym, że Świątek dopiero w maju tego roku przestała być nastolatką. Mimo młodego wieku często gra bardzo dojrzały tenis. A, że czasem reaguje emocjonalnie, jak w Nowym Jorku w meczu z Fioną Ferro (łzy w drugim secie) czy z Belindą Bencić (słynny okrzyk “przestań”)?
– Chciałam zaprzestać szukania pomocy z boksu trenerskiego i skoncentrować się na tym, co faktycznie dzieje się na korcie. Wiem, że gram solidniej, jak nie patrzę w tamtą stronę i wyłącznie wysyłam pozytywną energię. Wiem, że przydarzyły się okrzyki w tym meczu. “Przestań” było pochopną odpowiedzią na to, że mój team mnie motywował. Oczekiwałam, że zamiast samej motywacji dadzą mi sposób na rozwiązanie problemów. Ale na tym turnieju nie ma coachingu, więc wpadłam w taki trochę głupi schemat, w którym tego oczekiwałam, a nie mogłam dostać. Było to więc trochę do nich, trochę do siebie – tłumaczyła Polka w rozmowie z Eurosportem.
Nie jest to powód do dramatyzowania. Dużo starsze i bardziej doświadczone od Świątek tenisistki zachowują się podobnie. Halep miewa napady złości na członków swojego sztabu, Serenie Williams zdarzało się płakać na korcie, Osaka rzucała rakietą podczas tegorocznego US Open. Każdy inaczej próbuje wyładować emocje. Rok temu po triumfie w Paryżu kibice i eksperci nosili na rękach trenera Piotra Sierzputowskiego i psycholog Darię Abramowicz. Jeden sezon bez zwycięstwa wielkoszlemowego nie jest powodem, by ich skreślać, a takie głosy można już zauważyć.
Nie ma wpadek, nie ma olśnień
Świątek nie przegrywa, zwłaszcza w Wielkich Szlemach, spotkań z anonimowymi zawodniczkami z drugiej setki rankingu. Spektakularne wpadki ją omijają. W tym roku w Melbourne odpadła z Halep, w Paryżu z Marią Sakkari, w Londynie z Ons Jabeur, a w Nowym Jorku z Bencić. Z drugiej strony w 2021 roku w turniejach wielkoszlemowych brakowało jej jednak wygranych z rywalkami z Top 25. Tu jest pole do poprawy i niekoniecznie od razu musi to być 6:0, 6:0 jak z Karoliną Pliskovą w finale w Rzymie.
Wpadką nie nazwałbym także występu Polki na igrzyskach. Na pierwszy rzut oka odpadnięcie w drugiej rundzie w Tokio mogło niepokoić, ale tylko do czasu, gdy przypomnimy sobie, z kim Świątek przegrała – z Paulą Badosą. Hiszpanka ma za sobą najlepsze miesiące w karierze. Tak jak Świątek dotarła w tym roku m.in. do ćwierćfinału Roland Garros i czwartej rundy Wimbledonu. Na dodatek ranking Badosy przed igrzyskami nie oddawał jej rosnącej, dobrej formy. Nie była rozstawiona w turnieju olimpijskim, choć prezentowała poziom godny zawodniczki rozstawionej. Od czerwca wyniki Hiszpanki uprawniały ją do zajmowania miejsca w pierwszej “10” WTA. Warto o tym pamiętać, wieszając psy na Świątek za występ w Tokio.
Jak Agnieszka Radwańska
Nie sądziłem, że Świątek tak szybko wskoczy na poziom Agnieszki Radwańskiej pod względem poziomu regularności, stabilizacji formy. Radwańska nigdy nie wygrała turnieju wielkoszlemowego, ale przez 12 lat kariery na 48 występów wielkoszlemowych, aż 27 razy dochodziła co najmniej do czwartej rundy (56 procent). Świątek ma tych występów na razie 11, a mimo to już siedem razy była w najlepszej “16” (64 procent). To świetny wynik, który – mam wrażenie – nie jest odpowiednio doceniany.
Owszem, solidność nie jest efektowna, regularne występy w czwartej rundzie na wielu nie robią takiego wrażenia jak jeden “wystrzał” w postaci wielkiego triumfu. Mimo to uważam za spore osiągnięcie, że Świątek wskoczyła w tak młodym wieku na tak wysoki poziom w Wielkim Szlemie. Taka regularność to moim zdaniem wcale nie mniejszy sukces niż pojedynczy triumf wielkoszlemowy w Paryżu.
US Open 2021 za Polką, ale to nie koniec sezonu. Tenisistka z Raszyna jest zgłoszona do imprezy w Ostrawie, która rusza 20 września. Nadal ma szansę pierwszy raz w karierze zakwalifikować się do kończącego sezon Turnieju Mistrzyń. W imprezie rozgrywanej na początku listopada w chińskim Shenzhen wystąpi osiem najlepszych zawodniczek według rankingu WTA Race sporządzanego na podstawie wyników z tego roku. Na ten moment Świątek jest piąta.
Czołówka rankingu WTA Race:
- Ashleigh Barty 6281 pkt
- Barbora Krejcikova 3968
- Aryna Sabalenka 3889
- Karolina Pliskova 3542
- Iga Świątek 2681
- Naomi Osaka 2641
- Garbine Muguruza 2431
- Ons Jabeur 2305
- Cori Gauff 2255
- Jessica Pegula 2102
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS