54 minuty temu
Poniedziałkowa ceremonia wręczenia Złotej Piłki, a zwłaszcza reakcje w naszym kraju na decyzje, pokazują po raz kolejny, że prawdziwe jest powiedzenie: człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrego. Wielu kibiców rozczarowanych było faktem, iż ta prestiżowa nagroda po raz kolejny trafiła do Leo Messiego a nie Roberta Lewandowskiego. Też jestem zawiedziony, ale mówienie, że drugie miejsce w głosowaniu jest porażką, to gruba przesada.
Większość ekspertów jest zgodnych, że szala na korzyść Argentyńczyka przechyliła się ponieważ zdobył on ze swoją drużyną narodową mistrzostwo Ameryki Południowej i miał w tym triumfie ogromny udział. Robert nie mógł pochwalić się sukcesem z reprezentacją i pewnie prędko (jeśli w ogóle za jego kadencji) to się nie zmieni. Same liczby strzelonych goli nie wystarczyły. Niemniej, patrząc tak na chłodno, to bez wątpienia trzeba docenić to do jakiej pozycji w światowym futbolu doszedł. Przyszło mu grać w czasach dwóch piłkarskich geniuszy – Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Kilka lat temu wydawało się, że dopóki obaj będą grali w piłkę, dopóty wszelkie nagrody rozdzielane będą między nich. A jednak Lewemu udało się ustawić z nimi w jednym szeregu, a nawet już przed Portugalczykiem. Czy przed Messim? Tu pewnie zwolennicy jednego i drugiego nigdy się ze sobą nie zgodzą. Jeśli chodzi o talent, to Argentyńczyk nie ma sobie równych. Jednak to Robert od dłuższego czasu wymieniany jest w gronie faworytów do indywidualnych nagród i dlatego czujemy niedosyt, że wciąż nie doczekaliśmy si … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS