Polskę obiega bardzo smutna informacja o śmierci Krzysztofa Jaślara. Był on prawdziwą ikoną polskiego kabaretu. Przygnębiającą wiadomość przekazał w sieci Zenon Laskowik, przyjaciel zmarłego artysty. Twórcy przez długo ściśle ze sobą pracowali. Właśnie razem z nim tworzył programy dla telewizji. Po latach powrócił natomiast do kabaretu Tey.
Środowisko artystyczne żegna zmarłego kolegę. Podobnie widzowie, którzy pamiętają programy jego autorstwa. Nie wszyscy jednak zapewne pamiętają, że Krzysztof Jaślar miał uzdolnionego syna, który poniekąd poszedł zawodowo poszedł w jego ślady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa tu o Filipie Jaślarze, znanym z Grupy MoCarta. 51-letni dziś muzyk jest absolwentem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina. Skrzypek jest znany ze swojej działalności muzycznej, choć głównie też z dużym przymrużeniem oka. Grupa MoCarta wszak od lat prezentuje widzom swoje kabaretowe programy.
Muzyk przyznał jednak kiedyś w rozmowie z Polskim Radiem, że to, że podzieli pasję ojca nie było wcale oczywiste. Niemniej to właśnie w otoczeniu kabaretowego towarzystwa dorastał, co miało duży wpływ na jego przyszłość. – Mówiłem do Zenona Laskowika i Zbigniewa Wodeckiego “wujku”. Tata z nimi pracował, a ja jako dzieciak przychodziłem na realizacje telewizyjne, na próby, rozmawiałem z tymi ludźmi. Bardzo mnie bawiły te rzeczy, co więcej, potrafiłem z moim kolegą z podstawówki, Karolem, przez telefon stacjonarny opowiadać sobie wszystkie dialogi. Uważam, że miałem ogromne szczęście, mogąc te osoby spotkać – powiedział.
Dziś z rozbawieniem mówi o swoim zespole wprost – “kabaret smyczkowy”. I wraca pamięcią do źródeł swojego talentu. – Kiedy byłem uczniem, przynosiłem przynajmniej raz w tygodniu uwagę “Filip rozśmiesza klasę”. To mogło oznaczać, że gdzieś ten mój kabaretowy talent się tlił – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS