Do Prudnika przyjechał z Francji w 2009 roku. Był sympatycznym człowiekiem, z daleka witał się ze znajomymi.
Wielu ludzi, nawet 10-letnie dzieci, na mój widok, mówią dzień dobry. Raz zostałem zatrzymany do kontroli przez policję. Sprawdzili moje dokumenty i wszystko im grało. Wielu policjantów już mnie zna, nawet mi machają z samochodu – mówił w 2011 r. w wywiadzie, który ukazał się w „Tygodniku Prudnickim”. W 2010 r. czynnie wspierał prudnickich organizatorów Europejskiego Tygodnia Turystyki Rowerowej (PTTK Prudnik, Gmina Prudnik), którego uczestnikami były głównie osoby francuskojęzyczne.
Szybko stał się osobą rozpoznawalną i lubianą, ale nie nauczył się języka polskiego. Często odwiedzał osoby, z którymi mógł porozmawiać w językach francuskim lub niemieckim, którymi się posługiwał. Utrzymywał się z francuskiej emerytury i szwajcarskiego ubezpieczenia.
W 2017 r. napisał list do prezydenta RP oraz władz polskiego Kościoła katolickiego, w którym wnioskował o dzień wolny w Święto Wniebowstąpienia Pańskiego.
Dziewięć lat temu zapowiedział, że chce pozostać w Prudniku do śmierci. Spełnił swoją obietnicę. Zmarł ok. godz. 13.00 w sobotę 9 stycznia w prudnickim szpitalu. W ostatnich latach coraz bardziej dawało mu się we znaki zdrowie.
Spoczywaj w spokoju „Francuzie z Prudnika”!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS