W wieku 67 lat zmarł Czesław Biliński, wychowanek prudnickiej Pogoni
Miłość do uprawiania koszykówki – wspominał w wywiadzie do książki „Pogoń Prudnik. Historia klubu” w 2018 roku – zaszczepił we mnie ówczesny nauczyciel wychowania fizycznego w SP 4 – Jan Gruszczyński. Zdobyliśmy mistrzostwo województwa szkół podstawowych. Potem, już w klubie, trafiłem na kolejnego wspaniałego trenera, Andrzeja Rogowskiego. W Pogoni trafiłem też na znakomitych kolegów, od których mogłem się wiele nauczyć, zwłaszcza: Zygmunta Wójcika, Adama Dudka i Jerzego Cieślika – oni, oprócz trenerów, ukształtowali mnie sportowo. Wspaniały był też np. Józek Adamczyk. Świetnie pamiętam również Tadka Chrobaka.
Na początku lat 70. ponad dwumetrowy zawodnik przeszedł do Wisły Kraków, z którą w 1975 r. sięgnął po tytuł wicemistrza Polski. Grał też w Koronie i Hutniku. W sumie, na poziomie ekstraklasy i 1. ligi rozegrał w drużynach krakowskich 300 meczów ligowych, w których zdobył 4.289 punktów (śr. 14,3).
– Okres gry w Pogoni uważam za najbardziej udany w życiu – wyznał w rozmowie z Radosławem Roszkowskim. – Wspaniali ludzie wokół, cudowna atmosfera. Do dziś bardzo kocham to miasto i gdzie mogę, wychwalam i promuję. Gospodarz hali Piotr Żurakowski wyszukiwał dla nas trampki i prał skarpetki. Czasem graliśmy w jednym trampku czerwonym, a drugim niebieskim, ale to było bez znaczenia, bo najważniejsza była przygoda, przyjaźń, rywalizacja.
Czesław Biliński mieszkał ostatnio w Krakowie. Prywatnie był wujem Sławomira Hajdeckiego, prezesa prudnickiego Smyka. W najbliższą sobotę na parkiet hali przy Łuczniczej wybiegną jego dwie ukochane drużyny – Pogoń i Wisła – by stoczyć walkę o pozostanie w 1. lidze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS