„Bieg na Igrzyska” to odbywający się co roku cykl zawodów dla dzieci i młodzieży trenujących biegi narciarskie. Zawody mają pomóc w wyłonieniu spośród setek młodych zawodników największych talentów, tych, którzy mogliby w przyszłości pójść w ślady Justyny Kowalczyk i odnosić wielkie sukcesy. Co roku pojawiają się jakieś perełki, ale część tych zawodniczek i zawodników potem nagle znika. Czasem po prostu mija im zapał, ale jednym z najczęstszych powodów jest to, że gdy idą do szkoły średniej, nie są w stanie pogodzić regularnych treningów i wyjazdów na zawody z nauką. Odrabiają zadania nocami w hotelach, uczą się w busach, w drodze na zawody. Tak się na dłuższą metę nie da.
Podobne problemy ma każda dyscyplina w Polsce. Katowicki klub sportowy Alpino powstał w 2005 roku z inicjatywy rodziców, dzieci oraz sportowców. Młodzi zawodnicy trenują tutaj różne dyscypliny, m.in. narciarstwo, snowboard, rolki czy pływanie.
– Niestety, nauczyciele nie są wyrozumiali dla uczniów uprawiających sport, wyjeżdżających na zgrupowania i zawody, nie chcą im pójść na rękę, to jest w zasadzie nagminne. Dopiero zdalna nauka dała wielu zawodnikom szansę np. na regularny udział w treningach – mówi Tymoteusz Błaszczyk z Alpino.
Dla młodych sportowców nauka online także po pandemii?
W tym roku po 25 latach przerwy polski zawodnik wygrał nieoficjalne mistrzostwa świata do lat 16 w slalomie, a to niejedyny jego sukces w ostatnich dniach, wielki sukces w FIS Children Cup w Alpe Cimbria odniósł Jan Łodziński z klubu Team MB Szczyrk. W przeszłości te zawody wygrywały późniejsze gwiazdy światowego narciarstwa, m.in. Janica Kostelić, Lindsey Vonn czy Marc Girardelli. Jan nie ma problemów z łączeniem nauki z treningami, bo chodzi do szkoły prowadzonej metodą Montessori, uczy się w domu.
– Ale świetnie w tym sezonie spisują się także inni moi zawodnicy, zrobili ogromne postępy, nauka zdalna umożliwia im godzenie nauki z treningami – cieszy się Maciej Bydliński, trener Team MB Szczyrk. – Najlepiej byłoby, gdyby dla dzieci i młodzieży uprawiających sport utrzymano możliwość nauki zdalnej także po pandemii – dodaje.
Zdalna nauka fot. shutterstock.com
Aby łatwiej godzić naukę ze sportem, niektórzy młodzi ludzie decydują się na naukę w szkołach mistrzostwa sportowego. Celem takich placówek jest stworzenie optymalnych warunków umożliwiających połączenie nauki z profesjonalnym uprawianiem sportu, dlatego treningi odbywają się w ramach zajęć obowiązkowych. Uczniowie SMS Katowice mają, oprócz zwyczajnych lekcji, 16 godzin zajęć sportowych w ciągu tygodnia. Marek Oględziński, dyrektor placówki, zapewnia, że program szkolny i rozkład zajęć dydaktycznych układany jest w taki sposób, aby obok pasji sportowej uczniowie mogli rozwijać swoje zainteresowania naukowe. Młodzież może korzystać z zajęć dodatkowych, m.in. z matematyki, języka angielskiego czy niemieckiego.
SMS-y nie dla każdego
Kiedy jesienią stacjonarne lekcje w szkołach zostały zawieszone, na pewien czas ustały też treningi w SMS-ach. Od końca listopada, za sprawą rządowego rozporządzenia, edukacja w SMS-ach odbywa się jednak w formie zdalnej tylko w części edukacyjnej, a w części sportowej – już stacjonarnie. SMS Katowice organizuje uczniom transport na treningi oraz odwóz po zajęciach do domów.
Nie wszystkie SMS-y funkcjonują jednak w ten sposób, a nauka w nich nie jest rozwiązaniem dobrym dla każdego. Niektórzy uczniowie wolą wybrać elitarne liceum, które dobrze przygotuje ich do obleganych kierunków studiów, niekoniecznie związanych ze sportem. Inni nie chcą lub nie mogą wyprowadzać się z domu do internatu, co w przypadku nauki w SMS-ach czasem jest konieczne.
– Przejście do takiej szkoły jest poważnym wyzwaniem i może być ryzykowne w przypadku, gdy uczeń nie jest dość dojrzały, by samemu narzucić sobie pewien rygor. Jeśli ktoś w domu miał ścisłą dyscyplinę, może nadużywać wolności, a to często skutkuje wypadnięciem ze sportu – mówi Ewa Serwotka, psycholog sportu, kierowniczka merytoryczna kierunku psychologia sportu dzieci i młodzieży na Uniwersytecie SWPS w Katowicach.
Podkreśla, że jednym z głównych powodów wypadania młodych ludzi ze sportu jest jednak przede wszystkim trudność w pogodzeniu nauki z treningami. Najczęściej dotyczy to nastolatków od 12. do 16. roku życia, głównie w okresie przechodzenia z podstawówki do szkoły średniej.
Rozwiązaniem może być system hybrydowy
– Czas pandemii rzeczywiście zrodził nowe możliwości. Zdalny system nauczania opiera się na nieco innych zasadach niż stacjonarny. Często lekcje są krótsze, a uczniowie więcej uczą się samodzielnie, w dogodnym dla siebie momencie. Większość osób ze środowiska sportowego widzi w tym ogromne plusy. Sama, jako specjalistka, też zauważyłam, że łatwiej mi umawiać się z zawodnikami, z którymi pracuję, bo są bardziej dyspozycyjni czasowo. Zmniejsza się także obciążenie rodziców związane z logistyką, dowozami uczniów do szkoły, na treningi i zajęcia dodatkowe – mówi Serwotka.
Zauważa, że nastolatki, które uprawiają sport, są w większości pozytywnie nastawione do zdalnych lekcji, ponieważ aktywność fizyczna pozwala im łatwiej radzić sobie ze stresem, jaki może rodzić ta forma nauki. Ponadto w odróżnieniu od rówieśników, którzy nie ćwiczą regularnie, młodzi sportowcy wychodzą z domu i spotykają na treningach ludzi, dzięki czemu zaspokajają swoje potrzeby społeczne.
Trudniej jest zawodnikom zindywidualizowanych dyscyplin, takich jak tenis ziemny, którzy spotykają się wyłącznie z trenerem. Ci jednak z reguły nie mają wyjścia i tak czy inaczej korzystają z indywidualnego trybu nauczania. To obciążające, bo często tracą jakiekolwiek relacje z rówieśnikami. Ale wszystko zależy od charakteru zawodnika.
Czy zatem propozycja trenera Bydlińskiego, by dla dzieci i młodzieży uprawiających sport utrzymać możliwość nauki zdalnej także po pandemii, jest słuszna?
Zdaniem Serwotki można byłoby rozważyć system hybrydowy, np. trzy dni nauki w szkole i dwa dnia pracy projektowej w domu, samodzielnej lub w podgrupach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS