Rozmowa z Januszem Stankowiakiem, Prezydentem Miasta Starogard Gdański.
Lato w pełni. Niedawno odbyły się Dni Starogardu, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Jakie są Pana spostrzeżenia?
Starogard już od kilku lat zwiększa swoją ofertę kulturalno-sportową z akcentem na sezon letni, kiedy mieszkańcy niewyjeżdżający z naszego miasta, czy turyści mogą korzystać z szeregu atrakcji, które dedykowane są właśnie im. W ubiegłym roku ruszyliśmy z formułą szerokiej organizacji święta naszego miasta, bo nie redukowaliśmy tego tylko do dużych koncertów odbywających się na Stadionie Miejskim, ale również ożywiliśmy Rynek, Park Nowe Oblicze, Park Miejski, co dawało dużą alternatywę wyboru działań i tego, co dany mieszkaniec lubi. W tym roku staraliśmy się nadać jej jeszcze bogatszy charakter. Dni Starogardu 2022 były bardzo udane, ale oczywiście na końcu rodzą się wnioski, zamierzamy przeanalizować wszystkie za i przeciw, i poprawić to, co jeszcze można.
Przed nami kolejne wydarzenia, jakie zaplanowano dla mieszkańców. Pod względem ilości i atrakcyjności imprez letnich nie mamy się chyba czego wstydzić?
Wręcz przeciwnie, uważam, że mamy powód do dumy i zadowolenia. Nawet porównując się do dużych miast z Pomorza, nie odstajemy z naszą ofertą kulturalno-sportową w okresie letnim. Jest ona coraz szersza. Dochodzi teraz chociażby zakończenie lata, prężnie działa i będzie działać do końca wakacji Scena Letnia w Parku Nowe Oblicze. Naszym zamiarem jest również nadanie impulsu Rynkowi Miejskiemu. W tym roku jest to niestety już niemożliwe. Mieliśmy takie plany, ale pandemia nam je pokrzyżowała. Jeżeli nic się nie wydarzy, to zrealizujemy je w przyszłym roku.
Pogodę mamy trochę zmienną, ale niewątpliwie temperaturę wokół naszego miasta podgrzał prezydent Tczewa Mirosław Pobłocki, który na antenie Radia Tczew określił Starogard Gdański jako „zapyziałe miasto”. Zna Pan tę wypowiedź?
Pogoda w Polsce jest rzeczywiście bardzo zmienna, ale z tego, co wiemy klimat się ociepla, więc mniemam, że będzie coraz więcej ładnej aury, a w nawiązaniu do tego, co powiedział Pan Pobłocki było to dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Myślę, że też dla wszystkich starogardzian i mieszkańców Tczewa, którzy nie zgadzają się z tą opinią. Nie wiem co kierowało Panem Prezydentem. Nie chciałbym oceniać tej wypowiedzi, natomiast uważam, że z ust samorządowca z takim doświadczeniem takie słowa paść nie powinny. Nawet jeśli to są jego osobiste myśli, to uważam, że powinien je zostawić dla siebie.
Czyli nie będzie kąśliwej riposty wobec wypowiedzi prezydenta Tczewa?
Znowu nawiążę do pogody. Chodzi o ocieplanie atmosfery, o to, żeby było nam przyjemniej. Więc po co budzić antagonizmy, które kiedyś być może istniały między Starogardem a Tczewem, ale dzisiaj praktycznie ja ich nie dostrzegam. Mamy wielu przyjaciół, krewnych, znajomych w Tczewie, oni mają w Starogardzie, spotykamy się przy różnych okazjach. Korzystają z naszej infrastruktury handlowej, my korzystamy na przykład z ich infrastruktury komunikacyjnej, mam tu na myśli tczewski węzeł kolejowy. Nie widzę podstaw do tego, żebyśmy ze sobą konkurowali, wręcz przeciwnie powinniśmy się wspierać jako miasta będące częścią jednego regionu, jakim jest Kociewie.
Nawiązał Pan do infrastruktury, a Mirosław Pobłocki w tym wywiadzie stwierdził, że w przypadku ulic Starogard ma same dziury.
Tutaj przyznam Panu Pobłockiemu po części rację, ale dziury są tam, gdzie aktualnie remontujemy drogi. Wynika to z tego, że trzeba położyć infrastrukturę podziemną, czyli całe sieci wodociągowe i tym podobne. Jeżeli chodzi o stan dróg w Starogardzie, to wydaje mi się, że jest coraz lepiej. W przeciągu ostatnich siedmiu lat wykonaliśmy bardzo dużo inwestycji drogowych na terenie miasta. Praktycznie moglibyśmy już zaczynać następne, ale nie chcemy tego robić ze względu na to, że spowodowalibyśmy paraliż komunikacyjny. Chcemy najpierw skończyć jedno duże zadanie, a potem ruszyć z kolejnymi istotnymi inwestycjami, na przykład z modernizacją ulicy Chojnickiej. Myślę, że dzisiaj infrastruktura drogowa nie odbiega od tej, która jest w Tczewie.
Z Mirosławem Pobłockim znacie się przecież z pracy samorządowej. Zapewne niejednokrotnie ze sobą rozmawialiście. Zapytał Pan Pana Prezydenta dlaczego to powiedział albo na odwrót, może Pan Pobłocki zadzwonił i chciał przeprosić za te słowa?
Takiego kontaktu nie było. Znamy się oczywiście, zresztą dodam, że jako pierwszą z wizyt, które odbyłem po wyborach, w 2015 r., był właśnie kierunek Tczew. Spotkałem Pana Prezydenta, gdzie wyraziłem uznanie wobec Tczewa w wielu dziedzinach i to był jeden z takich wzorców, do którego chciałem dążyć. Mogę powiedzieć, że zadzwoniłem do Pana Prezydenta Pobłockiego w momencie, kiedy upubliczniona została wypowiedź Pana Sławomira Neumanna, który dość nieprzychylnie wyrażał się o mieszkańcach tego miasta. Powiedziałem mu wówczas, że to oczywiście nie jest opinia mieszkańców miasta tylko pojedynczej osoby. Było pełne zrozumienie, Pan Prezydent powiedział, że nie mam się tym przejmować, ale ja czułem się w obowiązku jako gospodarz tego miasta zapewnić go o naszej przyjaźni i naszej dobrej woli, jeśli chodzi o współpracę.
Jeżeli doszłoby do spotkania między Wami, to co by Pan powiedział do prezydenta Tczewa?
Z przyjemnością zaproszę go do Starogardu, pokażę jak się zmienił przez te kilka lat i być może Pan Prezydent zrewiduje opinię o naszym mieście.
Czytając komentarze internautów nawet mieszkańcy Tczewa są zbulwersowani wypowiedzią Mirosława Pobłockiego. To chyba świadczy o tym, że trzeźwiej patrzą na to, co dzieje się w obu miastach?
Myślę, że dla prezydenta Tczewa, jak i dla mnie, najważniejsze są opinie naszych mieszkańców. To oni dostrzegają wady i zalety tego, co się dzieje w naszych miastach. To, że krytykują wypowiedź Pana Pobłockiego oznacza, że myli się on w swojej ocenie, co mnie oczywiście bardzo cieszy jako mieszkańca i włodarza Starogardu. Myślę, że to też jest swego rodzaju refleksja, żeby w przyszłości takich opinii po prostu nie wyrażać.
Tczewscy dziennikarze także mocno skrytykowali prezydenta Pobłockiego zarzucając mu niepotrzebne antagonizowanie społeczności obu miast, a także brak taktu w przypadku kiedy samorządowiec krytykuje drugiego samorządowca za coś, co nie jest związane z jego miastem. Chyba dalekie są Panu takie standardy?
No jeżeli Pan dostrzegł kiedyś w mojej działalności takie zachowanie, to proszę to skrytykować. Myślę, że Tczew i Starogard są ważnymi ośrodkami na Kociewiu, o którego markę wspólnie powinniśmy dbać i ją budować. Antagonizowanie jest czymś, co może nam tylko zaszkodzić. Wiem, że Tczew ma swoje potrzeby, a Starogard swoje. Tczew walczy o most i my wspieramy jego budowę, bo wiemy, że jest ona potrzebna również dla całego regionu. Tak samo my walczymy o obwodnicę Starogardu i mam nadzieję, że ze strony Tczewa też przyjdzie takie wsparcie, bo kiedyś z tej obwodnicy będą korzystać mieszkańcy Tczewa, czy okolic. Powinniśmy się wspierać, a nie ze sobą walczyć, czy rywalizować.
Ostatnio gorącym tematem jest też upadłość Spółdzielni Inwalidów „Pomorzanka”. Pana polityczni oponenci starają się przykleić ten problem Panu.
Na terenie Starogardu działa kilka tysięcy przedsiębiorstw. Są to autonomiczne firmy, które kierują się prawami biznesowymi, działają na zasadach rynkowych. Jeżeli chodzi o starogardzką „Pomorzankę”, to mieliśmy sygnał o problemach finansowych tej firmy i zwrócono się do samorządu, żebyśmy im pomogli zwalniając ich z podatku od nieruchomości, co uczyniliśmy. Dwukrotnie zostali zwolnieni z tego podatku, natomiast nie mieliśmy takich informacji, że firma jest na krawędzi upadku. Z tego co mi wiadomo po rozmowie z prezesem, wszystko zaczęło się od obostrzeń covidowych, jako że firma niemiecka ograniczyła zapotrzebowanie, co miało wpływ na kondycję finansową „Pomorzanki”. Z kolei to miało wpływ na to, że „Pomorzanka” mając stratę finansową nie dostała dofinansowania z PFRON-u i tutaj jak gdyby koło się zamknęło. Brak środków spowodował, że firma powoli degenerowała się, chyląc się ku upadkowi. O tym, że firma będzie postawiona w stan likwidacji dowiedzieliśmy się w sumie niedawno od pana prezesa. Zastanawialiśmy się wspólnie czy jest możliwość, aby firma wróciła do wcześniejszej kondycji. Pan prezes twierdził stanowczo, że raczej nie. My jako samorząd nie możemy ingerować w decyzje biznesowe kogoś, kto jest niezależny.
Rozumiem, że temat „Pomorzanki” jest Panu znany i na bieżąco obserwuje Pan co się dzieje z tą firmą?
Oczywiście, jest to przecież firma z długoletnią tradycją. W większości przypadków zatrudnia osoby niepełnosprawne, ale są to osoby, które są dobrze wyspecjalizowane w pewnych umiejętnościach. Miałem osobiste spotkania z co najmniej dwoma przedsiębiorcami, którzy są zainteresowani, aby przejąć pracowników tego przedsiębiorstwa i być może w innej formie, ale w podobnym zakresie działania odnowić lub rozpocząć bliźniaczą produkcję na terenie naszego miasta. Pojawiła się również firma zagraniczna, która myśli, żeby na terenie Starogardu utworzyć bardzo dużą filię. Jest to firma z rynku niemieckiego.
Dziękuję za rozmowę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS