Dr Karol Jachymek, autor książki „Film – ciało – historia. Kino polskie lat sześćdziesiątych”, kulturoznawca z Katedry Kultury i Mediów Uniwersytetu SWPS.
W czasach odwilży odbył się pierwszy powojenny finał konkursu Miss Polonia, w latach siedemdziesiątych swój początek miała słynna wystawa aktu i portretu kobiecego „Venus” organizowana w Krakowie, a na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych popularność zdobyła Danuta Lato – modelka, piosenkarka i aktorka znana ze swojego seksualnego wizerunku. Na obyczajowość Polek i Polaków wpływała też dostępność prezerwatyw, środków antykoncepcyjnych czy gadżetów erotycznych.
Jak zmieniło się podejście do erotyki od czasów PRL-u do współczesności? Wszystkie transformacje społeczne z tego okresu układają się w wielowątkową opowieść na temat historii polskiej obyczajowości. Historii tym bardziej interesującej, że jej kolejne rozdziały pisane są często w odniesieniu do zjawisk rodzimej kultury popularnej.
Kino, książki, okładki i ilustracje czasopism, reklamy, programy telewizyjne, gadżety – wszystko to jest bezcennym źródłem wiedzy na temat zmieniającej się przez lata rzeczywistości obyczajowej.
Erotyka po polsku
Droga zmieniających się w Polsce obyczajów prowadzi nie tylko przez publikacje Kazimierza Imielińskiego, Michaliny Wisłockiej, Zbigniewa Lwa-Starowicza czy Zbigniewa Izdebskiego. Erotyka od lat 60. coraz śmielej wkraczała w nasze życie, chociażby poprzez kino. Od tego czasu na dużym ekranie zaczęło pojawiać się coraz więcej scen erotycznych, np. w „Skoku”, „Anatomii miłości”, „Kardiogramie”, „Dziejach grzechu”, „Konopielce”, „Kingsajzie”, „Bez końca” czy „Krótkim filmie o miłości”. W latach 80. swoją premierę miała również seria do dziś popularnych komedii o zabarwieniu erotycznym: „Och, Karol”, „Porno”, „Sztuka kochania” i „Co lubią tygrysy”.
Miały one przyciągnąć jak największą liczbę widzów do sal kinowych, neutralizując opozycyjne nastroje i odpowiadając na oczekiwania podzielane przez masową publiczność. Były też rodzimą odpowiedzią na teksty zachodniej kultury popularnej, które – m.in. z pomocą kaset wideo – coraz częściej docierały do Polski, zmieniając tym samym naszą świadomość obyczajową.
O innym podejściu do sfery cielesności świadczył fenomen tzw. kociaków, czyli promowanego w latach 60. w mediach nowego typu wizerunku „zwykłej dziewczyny”.
Od czasów odwilży na okładkach m.in. „Przekroju”, „Po Prostu”, „Filmu”, „Ekranu”, „Kina” czy innych czasopism publikowane były fotografie młodych, atrakcyjnych i odpowiednio wystylizowanych kobiet, będących niejako symbolem ówczesnej nowoczesności. W latach 60. ogromną popularność zdobyła też Kalina Jędrusik, której ekranowy wizerunek, świadomie przez nią konstruowany, charakteryzował się natomiast dużo większym rozerotyzowaniem i seksualną dwuznacznością.
Czytaj też:
„Bo we mnie jest seks”. Zobacz nowy zwiastun filmu o Kalinie Jędrusik
O historii polskich obyczajów można mówić też w odniesieniu do produkowanych w naszym kraju prezerwatyw Eros-Ex i Eros-Ol-Ex z olejem silikonowym (Krakowskie Zakłady Przemysłu Gumowego Stomil), środków antykoncepcyjnych, pierwszych gadżetów erotycznych, np. słynnego turystycznego aparatu do masażu (stworzonego przez Spółdzielnię Inwalidów TELSIN z Piotrkowa Trybunalskiego), a także talii kart czy kalendarzy z podobiznami nagich kobiet, które traktowane były w PRL-u jako swego rodzaju „waluta”.
Zachodzące w naszym kraju zmiany obyczajowe od czasów odwilży znalazły również swoje odzwierciedlenie w pojawiających się jak grzyby po deszczu lokalach ze striptizem oraz w muzyce, jak chociażby w piosence „Chałupy welcome to” Zbigniewa Wodeckiego, świadczącej o trwającej w latach 80. modzie na nudyzm i naturyzm.
Czytaj też:
Wodecki: Chciałbym trafić na okładkę gejowskiego magazynu
Opowieść o polskiej seksualności to ponadto anonse towarzyskie (także te kierowane do społeczności bi- i homoseksualnej), pokątnie dystrybuowane kasety wideo z filmami porno, pierwsze rodzime czasopisma pornograficzne czy – w późniejszych czasach – portale internetowe, a nawet muzyka disco-polo (estetyzująca i trywializująca niekiedy przemoc seksualną, jak np. „Straciłam cnotę” zespołu Dekret, z czego często nie zdajemy sobie sprawy, beztrosko tańcząc do niego podczas potańcówek i wesel).
Mogłoby się wydawać, że czasy współczesne od rzeczywistości PRL-u dzieli prawdziwa przepaść. Dzisiaj coraz głośniej mówimy o sprawach seksu. Mamy nieograniczony dostęp do pornografii, istnieje większe przyzwolenie na niezobowiązujące kontakty seksualne, coraz częściej dyskutuje się o prawach osób LGBTQ+, a seksualność osób starszych przestaje być tematem tabu. Zastanówmy się jednak nad tym, czy rzeczywiście żyjemy współcześnie w czasach seksualnej idylli, tak różnej od tego, co działo się w Polsce w minionych dekadach.
Czytaj też:
„Dziewczyny z Dubaju”. Zdecydowanie więcej niż seks [RECENZJA]
Przecież w dalszym ciągu, podobnie jak w PRL-u, nie mamy dobrego języka do mówienia o sprawach seksu. Żarliwe dyskusje wzbudza potrzeba wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej i rozmawiania na ten temat z młodzieżą. Warto pamiętać, że wszystkie te kwestie nie wzięły się w naszej codzienności znikąd.
Powielane przez lata wzorce i pokutujące stereotypy, obecne chociażby w kulturze popularnej, ufundowały rzeczywistość, w której do zrobienia pozostało niewątpliwie jeszcze bardzo wiele.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS