A A+ A++

W poniedziałek, w pierwszym dniu działania knajp, pojechałem wczesnym popołudniem do Kulturalnej w Pałacu Kultury. Usiadłem w opustoszałym ogródku, zjadłem zupę birmańską, która na szczęście wróciła do menu, poplotkowałem i starym zwyczajem poszedłem do Baru Studio naprzeciwko. Odległość między stolikami była – tak jak w Kulturalnej – dużo większa, ale bar jest pełen alkoholu.

We wtorek byłem w Wozowni przy Nowym Świecie, w ich ogródku akurat naradzał się sztab wyborczy Szymona Hołowni, więc szybko uciekłem, żeby nikt mi z nimi nie zrobił zdjęcia. Wieczorem poszedłem do Heritage przy pl. Narutowicza. W środku wszystkie dostępne stoliki były zajęte, na zewnątrz zaczynało padać, więc poczekałem, aż ktoś sobie pójdzie. Było dużo smaczniej niż w domu.

W środę nigdzie nie byłem, bo kiedyś w końcu trzeba skupić się obowiązkach, ale za to w czwartek miałem tournee jak za starych dobrych czasów.

Najpierw obiad na placu Zbawiciela. Stoliki przepisowo porozsuwane, wszędzie przyklejone karteczki z napisem „zdezynfekowano”. Spotkałem kolegę, z którym wypiłem kawę, chociaż chyba nie mogę się do tego przyznawać, bo nie tworzymy wspólnego gospodarstwa domowego. Przeszedłem się obok Planu B, a tam sensacja: na wysokich stolikach na zewnątrz są zamontowane plastikowe przegrody! Widok jak z filmu s-f. Jadąc do domu, zobaczyłem jedną rodzinę bawiącą się w działającej tylko wiosną i latem Kolonii na Ochocie. Późnym popołudniem odwiedziłem zaś kawiarnię w kinie Iluzjon. W ogródku było sporo ludzi, jakieś dziecko zaklinowało się nogą w stojaku na rowery, psy wesoło szczekały, a przy stolikach  siedziało pogrążone w rozmowach mokotowskie mieszczaństwo.

Wniosek z jest z tego taki, że Warszawa bardzo ostrożnie wraca do normalności. Widać, że obsługa barów starannie dezynfekuje stoliki, wszyscy mają maseczki i rękawiczki, a klienci pilnują odległości. Ci, którzy się wahają, czy można bezpiecznie wychodzić na zewnątrz, raczej nie mają się czego obawiać. Oczywiście zdarzają się covid-bary, które za nic mają rządowe obostrzenia, ale z daleka widać, że panuje w nich ścisk jak przed pandemią.

Knajpy, mocno przeorane przez tygodnie zawieszenia, starają się przyciągać klientów jak mogą. Pizzeria Ciao a tutti due na Mokotowie postawiła na stolikach wyłączonych z użytkowanie pudełka do pizzy z podobiznami włoskich polityków i artystów. Jest na przykład  Silvio Berlusconi – akurat do niego chyba nikt nie chciałby się przysiąść. A nad Kur&Wino przy Andersa wisi koronamotto: „Będzie niedobrze. I to będzie wspaniałe”. Czekam jeszcze na korona-drinki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzez aferę w Trójce Kazik dostał reklamę za… 16 mln zł
Następny artykułZK-P oddział w Kościerzynie zaprasza do udziału w projekcie ˝Cudze chwalicie, swego nie znacie˝