Nie znam wszystkich szczegółów zatrudnienia syna byłego premiera w gdańskim ZTM, ale nie widzę powodów, by się tym faktem oburzać. Skoro apelujemy, by nie wnikać zbyt głęboko w życie dzieci polityków, to bądźmy konsekwentni.
Nie może być jedynym pretekstem do przeczesywania pracowniczego CV człowieka fakt, że jest synem byłego szefa rządu. Była „procedura naboru”, kandydat „uzyskał niezbędną liczbę punktów”, „spełnia wymagania” i „ma predyspozycje”. To w zasadzie powinno zamknąć temat.
CZYTAJ TAKŻE: Michał Tusk wybrany na stanowisko urzędnicze w Gdańsku. Czym konkretnie będzie się zajmował?
Opinia publiczna poznała Michała Tuska lepiej w trakcie pracy komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Wtedy w zasadzie dowiedziono, że syn premiera miał być i był formą parasola ochronnego nad przekrętem. Być może nawet nie był tego świadomy. Jego obecność w firmie państwa P. miała gwarantować nietykalność, nikt „miał ich nie ruszyć”. I tak było. Dlatego wtedy prześwietlaliśmy zarówno umiejętności i zainteresowania Michała Tuska, jak i okoliczności zatrudnienia go w liniach lotniczych OLT.
Wtedy też okazało się, że syn byłego premiera jest prawdziwym pasjonatem tematyki transportowej. Że się na tym naprawdę zna. Czy jego pochodzenie, czy zawód wykonywany przez jego ojca miały na to jakiś wpływ? Nie sądzę.
Apeluję więc jeszcze raz. Czepiajmy się, gdy jest do tego powód. Tutaj go nie widzę. Michała Tuska na tym stanowisku sam bym zatrudnił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS