Nie milkną komentarze po dymisji bydgoskiego biskupa Jana Tyrawy. Mówią prawnicy i ofiary

Mariusz Milewski, ofiara księdza pedofila z diecezji toruńskiej

Jak tylko zobaczyłem komunikat Nuncjatury, to pomyślałem, no wreszcie, w końcu! Może coś się zadzieje! Gdy patrzyłem na byłego już biskupa bydgoskiego, widziałem, że on był tak pewny siebie, pewny tego, co robi… Jak on traktował ofiary księży pedofilów! Okropnie. Dla mnie to megaradość. Liczę na więcej, liczę, że w końcu zajmą się też Suskim, z którym z kolei ja się borykam już od wielu lat. A to przecież za miedzą! To fantastyczne, że w końcu Tyrawa złożył rezygnację, a raczej, że go zmusili do tego, bo właśnie tak to się w Kościele odbywa. To bardzo dobra wiadomość i przestroga dla innych, żeby uważali, bo sprawiedliwość w końcu kiedyś przyjdzie. Chociaż widziałbym jeszcze i Tyrawę, i wielu innych biskupów również przed sądem cywilnym. Bo teraz to on sobie pójdzie na emeryturkę i tak naprawdę nic mu się złego nie będzie działo, tyle że trochę po nosie dostał. To była taka szajka takich biskupów od Gulbinowicza – Janiak, Tyrawa, Głódź – to jeden sort.

W zmaganiach z kurią, z machiną kościelną zwykły człowiek jest bezradny. Oni mają swoje procedury, jeden drugiego kryje – a ofierze pozostaje totalna bezradność. Tym bardziej się cieszę, że w końcu ktoś gdzieś w Watykanie, może też w Polsce reaguje na te zaniedbania biskupów i usuwa ich ze stanowisk. Nie łudzę się, w Polsce nie będzie to masowe, jest ich zbyt wielu. Gdyby tak uważnie przejrzeć każdą diecezję, to rozmaitych przypadków takich zaniedbań jest cała masa. Struktury kościelne są bardzo skomplikowane, dla zwykłego człowieka praktycznie nie do przejścia, a tu jednak się udało, i to już drugi biskup, który złożył rezygnację.

Moja sprawa kolejny rok się toczy. Obecnie jesteśmy przed rozprawą przed toruńskim sądem okręgowym, sprawa toczy się o odszkodowanie, więc mam nadzieję, jest już bliżej końca. Ostatnia rozprawa odbyła się 22 kwietnia, pan mecenas Kościoła, pan Kelm nawet do nas podszedł, chciał rozmawiać, bo wie, że moją sprawę Kościół przegra, nie ma innej możliwości, dowody są miażdżące, to tylko kwestia wielkości odszkodowania. A tylko sam proces o odszkodowanie trwa od sierpnia 2019… Mam cichą nadzieję, że może wyrok I instancji uda się uzyskać w czerwcu. Tak to się toczy, to muszą znosić ofiary. Ale pierwsze ofiary już mają zasądzane odszkodowania, a takich spraw będzie się ujawniać coraz więcej.

Mec. Janusz Mazur, adwokat, który reprezentował ofiarę księdza pedofila Pawła Kani w sprawie o odszkodowanie przeciwko bydgoskiej i wrocławskiej kurii

Jestem mile zaskoczony, tyle powiem. Forma odwołania, to, że ta rezygnacja wyszła od samego biskupa, jest chyba dowodem na to, że czuł ciężar tych swoich przewinień i dlatego sam wystąpił o odejście. Pozostali biskupi byli odwoływani z urzędu, on natomiast sam od siebie wyszedł z inicjatywą… tak się domyślam. Natomiast z pewnością jest to jak najbardziej uzasadnione. Natomiast dziwi mnie to, że pomimo takiej decyzji o odejściu biskup Tyrawa złożył wniosek o kasację wyroku o odszkodowanie dla mojego klienta, ofiary molestowanej w dzieciństwie przez księdza Kanię. To znaczy niby złożyła diecezja bydgoska, nie on, ale…

Co prawda zapłacili, ale o kasację wnieśli. Diecezja wrocławska nie wniosła, a bydgoska tak… Jestem tym zaskoczony. I tak nie ma szans na powodzenie, ale jednak złożona została, teraz, na przełomie marca i kwietnia. Ale może w wyniku nowych decyzji personalnych ta kasacja zostanie cofnięta. Można się zastanawiać w tym kontekście, czy jednak bydgoski biskup nie został zmuszony do rezygnacji, bo skoro wrocławski biskup Józef Kupny jakoś uznał ten wyrok… to jednak niekonsekwentne. No, ale najważniejsze, że mój klient dostał odszkodowanie w całości. To, że biskup Tyrawa odszedł, tego, oczywiście, nie można się było spodziewać, aż tak dobrze to nie jest. Ale takie oczekiwanie, co wynikało z filmu panów Sekielskich, ale też i z prowadzonej przeze mnie sprawy, na pewno jakoś było uzasadnione.

Chciałbym podkreślić, że biskup Tyrawa, jako chyba jedyny z biskupów, przyszedł do sądu okręgowego w prowadzonej przez nas sprawie i dał się przesłuchać, osobiście bronił swojego stanowiska. Tu chylę czoło, szacunek dla takiego przeciwnika, choć muszę przyznać, że mówił bzdury. Ale jednak się bronił. Kupny się na to nie zdobył.

Co się teraz będzie działo z biskupem? Sprawy, które były podstawą jego odwołania, są już przedawnione, niby można go skarżyć jako osobę fizyczną, ale tak naprawdę on przecież działał jako instytucja kościelna, jako reprezentujący diecezję biskup, nie jako prywatna osoba. Indywidualne procesy wobec niego raczej żadnych szans nie mają. Nam się udało, a dzisiejsza decyzja biskupa też dowodzi, że mieliśmy rację. Ale co z tego? Tyrawa jako osoba fizyczna żadnej konsekwencji nie poniesie, za wszystko już zapłaciła diecezja bydgoska. I koniec, nic więcej.

To nie jest sprawiedliwe, prawo powinno dotykać bezpośrednio tego, co skrzywdził. Osoba pokrzywdzona doznała przecież tej krzywdy osobiście, fizycznie i moralnie. A biskup przecież podejmował decyzje osobiście, z Janiakiem, Gołębiewskim, Gulbinowiczem… to taka lawendowa mafia, autentycznie, nie ma co się bać takich terminów używać, tak to działa. W aktach prowadzonego przeze mnie postępowania cywilnego było bardzo dużo dowodów świadczących o osobistej winie biskupa Tyrawy. Ale co z tego? Niemal na pewno całkowicie uniknie za to jakichkolwiek konsekwencji.

Zgłoś naruszenie/Błąd