Pandemia koronawirusa okazała się bolesna w skutkach dla wielu branż. Zamknięte restauracje, galerie handlowe, kina czy teatry to zamrożenie tysięcy miejsc pracy. Nie wszyscy mogą liczyć na postojowe. W takiej sytuacji znalazł się też Mariusz Czajka, który jest związany z Teatrem Buffo.
– Z pożyczonych 400 tysięcy po 9 latach spłacania muszę oddać bankowi jeszcze 700 tysięcy. Tak mnie te franki załatwiły. Mam prawniczkę, która walczy w sądzie o unieważnienie tej umowy i jest szansa, że wkrótce zapadnie wyrok – powiedział w rozmowie z serwisem Pomponik.
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
Jednak po jego wywiadzie znalazła się znana koleżanka, która wyciągnęła pomocną dłoń. Co prawda nie zaoferowała mu pożyczki czy zlecenia związanego z aktorstwem, ale i tak Mariusz Czajka jest zadowolony z takiego obrotu spraw.
– Mile zaskoczyła mnie Adrianna Biedrzyńska, która do mnie zadzwoniła i zapytała, jak mi pomóc. Powiedziałem jej, że mogę nawet zmienić zawód, byle coś zarobić, a ona natychmiast skontaktowała mnie ze znajomym, który ma firmę budowlaną. Jesteśmy w trakcie ustaleń – przekazał w rozmowie z Pomponikiem.
Dramatyczna sytuacja aktora dotarła też do jego dawnych, szkolnych przyjaciół. Jeden z nich zaoferował mu wsparcie finansowe.
– Nigdy tak otwarcie nie żaliłem się na mój los i nie brałem niczego za darmo. Jestem typem, który rozdaje innym, dlatego tak trudno mi w ogóle przyjąć tę pomoc. Krótko mówiąc: walczę ze wstydem – przyznał Czajka.
Aktor nie traci nadziei, że wkrótce otrzyma też propozycję zagrania roli. Trzymamy za niego kciuki!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS