– Poczta działa tragicznie. Brakuje listonoszy, nie ma kto donosić przesyłek. Dziś dostałem 20 listów, większość z września. Wiele listów wraca do nadawcy, choć nikt nigdy nie próbował ich doręczyć – żali się Mariusz, mieszkaniec zielonogórskiej dzielnicy Czarkowo. W sypialni Zielonej Góry mieszka kilka tysięcy osób.
Czytelnik “Wyborczej” czekał na kartę z banku, faktury i rachunki. Mijały tygodnie, ale listy nie przychodziły.
– To są ważne dokumenty. Jeśli przepadną, będę mieć problem. Tak nie da się żyć. Dzwonię na pocztę i sam pytam, czy coś do mnie przyszło. Pracownice też mają dość. Poczta Polska istnieje fikcyjnie – żali się. W czwartek osobiście na poczcie odebrał przesyłkę poleconą, która miała być awizowana dzień wcześniej. Tyle tylko, że pan Marcin cały dzień siedział w domu. Nikt nie zapukał, by ją doręczyć.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS