A A+ A++

Nadzieje rynkowe na kolejne rozegranie tzw. pivotu ze strony Fedu legły w gruzach po publikacji ostatnich danych z amerykańskiego rynku pracy. Raport pokazał naprawdę solidne liczby, choć najgorsze w tym roku. Jednak przy tak napiętym rynku pracy, wzrost zatrudnienia rzędu ponad 200 tysięcy w miesiącu i spadek stopy bezrobocia powoduje, że Fed nie będzie chciał się zatrzymywać z podwyżkami, gdyż sam wskazywał, że chce schłodzić rynek pracy, w celu pozbycia się nadmiernej inflacji.

Raport z amerykańskiego rynku pracy nie pozostawia złudzeń. Wzrost zatrudnienia o 263 tys. osób i spadek stopy bezrobocia ponownie do rekordowo niskiego poziomu 3,5% z poziomu 3,7%. Oczywiście spadła minimalnie stopa partycypacji, ale nie da się ukryć, że raport był naprawdę solidny. Oczywiście wiele osób w mediach wskazuje, że był to najgorszy raport od początku tego roku, a w zasadzie też od post-pandemicznych potężnych wzrostów, jednocześnie wskazując na spowolnienie w płacach. Jednak patrząc na szerszy kontekst, czyli porównanie obecnych danych do średnich przed pandemią, to raport z września był naprawdę bardzo mocny. Warto zwrócić uwagę, że pojawiały się sygnały ostrzegawcze, jak kolejne odbicie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych czy spadek nowo otwartych miejsc pracy. Właśnie dlatego tak solidny raport NFP jest zaskoczeniem i przesłaniem do Fedu, aby kontynuował swoją obecną politykę. To dla rynków nie jest zbyt dobry sygnał, gdyż ten oczekiwał, że podobnie jak inne banki centralne, Fed również zakomunikuje początek hamowania podwyżek. Najprawdopodobniej tak się nie stanie, chyba że doświadczymy naprawdę silnej i nieoczekiwanej recesji. Na ten moment nie wydaje się to jednak możliwe, z całkiem solidnymi danymi gospodarczymi.

Wydaje się w takim razie, że dolar nie ma alternatywy. Co więcej, pojawia się wiele przesłanek dalszej presji wzrostowej na inflację. Oczywiście ceny gazu czy prądu zmalały na całym świecie po rekordowym sierpniu, ale i tak są to ceny kilkukrotnie wyższe niż przed rokiem. Do tego ropa, która jest wskaźnikiem wyprzedającym dla inflacji powraca w okolice 100 USD za baryłkę przez OPEC+, który zdecydował się na całkiem silne cięcie produkcji. Do tego wszystkiego mamy lekką eskalację konfliktu handlowego między USA i Chinami. Ataki na infrastrukturę między Ukrainą i Rosją oraz niepewność dotyczącą wpływu pandemii na Chiny. Do tego Wall Street szykuje się na sezon wyników, co do którego nastroje są naprawdę minorowe.

Przed otwarciem rynków w Europie EURUSD notowany jest przy 0,9720. Z kolei za dolara musimy płacić 4,9910 zł, za euro 4,8530 zł, za franka 5,0100 zł, za funta 5,5263 zł.

RPP w kalendarzu
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRanking WTA: Prowadzenie Igi Świątek wciąż niezagrożone
Następny artykułArmatorzy kontenerowi chcą klientów bez pośrednictwa spedytorów