A A+ A++

fot. Dariusz Krzywański

Jak dwóch zawodników polskich ekip oparło się pościgowi trzech kolarzy z zespołów zagranicznych w walce o mistrzostwo Polski? Cesare Benedetti, Maciej Bodnar i Łukasz Owsian walczyli o medale w Nowym Dworze Mazowieckim, ale mimo sporych wysiłków musieli uznać wyższość liczniejszych ekip z polskiego podwórka.

Cesare Benedetti jechał pierwsze w karierze mistrzostwa Polski, Łukasz Owsian po raz trzeci na płaskiej trasie krajowego czempionatu wywalczył brązowy medal. Dwójka do spółki z Maciejem Bodnarem w czołówce wyścigu o mistrzostwo Polski reprezentowała zagraniczne ekipy i musiała się wspierać w starciu z o wiele liczniejszymi składami HRE Mazowsze Serce Polski i Voster ATS.

Fajny wyścig, taki bez reguł. Było wiadomo, że drużyna Dariusza Banaszka i Voster będą głównymi drużynami. Jak oni będą z przodu, to z tyłu nikt nie będzie ciągnął. Jak skakałem ja czy “Bodi”, Owsian czy [Stanisław] Aniołkowski, to dogonili. Trzeba było puścić ucieczkę. Potem Łukasz Owsian spróbował wiele razy, raz się udało. Ja, [Paweł] Bernas, Owsian, [Patryk] Stosz i dwaj kolarze z Mazowsza. Tylko ja, Paweł Bernas i Owsian pracowaliśmy. Potem Bodnar dogonił i we trzech pracowaliśmy: ja, on i Łukasz

– relacjonował na mecie Benedetti, który ostatecznie finiszował szósty.

Benedetti i Owsian znaleźli się w grupce goniącej prowadzącą ósemkę, która na 24-kilometrowej rundzie wypracowała sobie 6 minut przewagi nad peletonem. Owsian przyznał, że to on zainicjował akcję podjęcia pościgu za grupką Norberta Banaszka.

Nie sądziłem, że uda nam się odjechać, ale w końcu odjechaliśmy i potem nie pozostało nic innego jak to kontynuować. Nie mieliśmy nic do stracenia. Trzeba było próbować, a nie przejechać anonimowo wyścig

– powiedział.

Gdy stranieri dokładali wszelkich starań, by oderwać się od peletonu, na czoło wyścigu wyszła trójka: Norbert Banaszek, Szymon Rekita oraz Wojciech Pszczolarski. Przewaga spadała, 3:10 przewagi na 63 kilometry przed metą zdawało się niewystarczające, ale choć pracującej w pościgu trójce odrabianie przewagi szło nieźle, impet pościgu stopniowo spadał.

Rekita i Banaszek na ostatnich 30 kilometrach zostali sami, utrzymując przewagę na poziomie dwóch i pół minuty. Jak dwójce udało się utrzymać na czele pomimo pościgu trzech zaprawionych w bojach zawodników?

Mieli 6 minut na początku. My też nie jesteśmy maszynami

– roześmiał się Benedetti.

Siły pracującej trójki nie wystarczyły, aby dogonić uciekających od startu zawodników. Odrobienie trzech minut w upale kosztowało sporo, a gdy należało przyspieszyć na przedostatniej rundzie i dopaść prowadzących, zabrakło rezerw.

“Bodi” przestał pracować pierwszy, potem przestał Łukasz, potem ja. Na ostatnich kilometrach zaczęliśmy skakać. Jak “Bodi” skacze, to oczywiście nie będę gonił. W końcu zostało nas czterech, Owsian pojechał, ja zostałem z Cieślikiem, Tobiaszem Pawlakiem, ale zmianę dali mi dopiero 500 metrów przed metą

– tłumaczył kolarz Bora-hansgrohe.

Przewaga liczebna drużyn pozwoliła im odjechać w dobrym układzie. Współpraca w czołówce musiała się dobrze układać. To na nas spoczywał ciężar dogonienia ucieczki, wieźliśmy kolarzy z Mazowsza i Vostera na kole. W pewnym punkcie podjęliśmy decyzję, że jak się wyprujemy do końca i dojdziemy ucieczkę, to grozi to tym, że ci z naszej grupki nam odskoczą. Ostatnią rundę jechaliśmy, bo jechaliśmy

– wtórował mu Owsian, potwierdzając, że grupka pościgowa na ostatnich 40 kilometrach jechała wolniej niż spodziewali się tego obserwujący rozwój wypadków.

Owsian, który kojarzony jest przecież z jazdą po pagórkach czy górach, po raz trzeci w karierze zdobył brąz mistrzostw Polski na płaskiej trasie. 32-latek w finale atakował raz po raz, aż w końcu zamęczył rywali i odjechał po brązowy medal. Co pomaga mu odnosić takie sukcesy w tak nieprzewidywalnym wyścigu?

Właśnie to jest dobre pytanie, bo my sami nie wiemy. Po prostu jako kolarze zagraniczni jesteśmy zdani na siebie. To my musimy robić wyścig ciężkim, żeby utrudnić innym zawodnikom dojechanie na kole. Dziś udało się to niektórym zawodnikom, ale nie było dużego wiatru, bo było gdzie przyrantować

– ocenił.

Nogi były dobre, czułem się dobrze. Trasa nie był jakaś bardzo selektywna, ale próbowaliśmy z chłopakami z zagranicznych ekip atakować, żeby ten wyścig uczynić cięższym. Udało się odjechać. Potem tylko w trójkę pracować no i nie udało nam się dojść tych dwóch ostatnich zawodników. Ale to jest kolarstwo, wiadomo, czasem się uda, czasem nie

– skwitował na mecie.

Zamieszanie w finale

Gdy Banaszek i Rekita pojedynkowali się o tytuł mistrza Polski, w grupce pościgowej zaczęły się kalkulacje dotyczące brązowego medalu.

Po ośmiu rundach na metę prowadził blisko 15-kilometrowy odcinek dojazdowy. Rekita i Banaszek mieli w tym punkcie dwie i pół minuty przewagi, a zmęczeni Bodnar, Owsian i Benedetti podjęli kolejne próby rozruszania grupki.

Jak wyjechaliśmy z rund to ktoś nam krzyknął, że dalej jest dwie i pół minuty. No to na 15 kilometrów, szybki dojazd, nie było szans dojść ucieczki w teorii. Na 5 kilometrów do mety stwierdziliśmy, że już nam się nie chce ciągnąć tego i zaczęliśmy skakać

– analizował Owsian.

Kolarzowi Arkea-Samsic dzięki serii przyspieszeń udało się oderwać od rywali na ostatnich kilometrach. “Łysy Diabeł” na mecie zameldował na trzecim miejscu, zaledwie 7 sekund po zwycięskim Banaszku.

Zdziwiło mnie, kiedy na kilometr do mety zauważyłem auta. Albo ktoś źle podawał przewagę, bo nie sądzę, żeby 2:30 można było stracić na 10 kilometrach, albo chłopaki z przodu przestali współpracować. Jak się rozjechali, to możliwe, że nam się bardzo udało zbliżyć atakami

– ocenił.

Owsian w finale znalazł się w centrum zamieszania: na ostatnim kilometrze pomylił trasę i skręcił w alejkę, w którą na ostatnim kilometrze zjeżdżały samochody. Zawodnik francuskiej ekipy jechał w tym punkcie sam i na metę wjechał jako trzeci. Na potwierdzenie brązowego medalu musiał poczekać na decyzję sędziów.

Widziałem auta dyrektorów sportowych ekip tych kolarzy z przodu, więc jechałem za nimi. Potem się okazało, że oni jedną uliczkę wcześniej skręcili, a ja razem z nimi. Skróciłem trasę. Sędziowie byli przychylni, jechałem sam, więc uznali, że nie miało to jakiegoś większego wpływu wyniku

– mówił.

Sędzia główny wyścigu, Paweł Skorek, potwierdził w rozmowie z “Rowery.org” na mecie, że komisja sędziowska zdecydowała się na utrzymanie wyników, gdyż manewr Owsiana nie przyniósł mu nieuczciwej przewagi.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCiemne chmury nad Morawieckim. “W PiS padają wezwania do dymisji”
Następny artykułGdzie leją wodę?