A A+ A++

Mam prośbę, żeby nie decydować za mieszkańców, wbrew mieszkańcom – zaapelował członek zarządu osiedla Mokrzyszów, do władz miasta i obecnych na zebraniu osiedlowym kandydatów na prezydenta Tarnobrzega. To jedna z konkluzji po dyskusji, na temat planowanej budowy masztu telekomunikacyjnego. O lokalizacji prawie 44 metrowego masztu przy ul. Zamkowej, mieszkańcy dowiedzieli się już po wydaniu przez prezydenta pozwolenia na budowę. I o to właśnie mają największe pretensję.

Brak informacji, komunikacji i konsultacji społecznych, to główne zarzuty, jakie padały pod adresem prezydenta miasta oraz przewodniczącego osiedla Mokrzyszów, podczas spotkania osiedlowego, które odbyło się w minioną niedzielę. Głównym jego tematem była budowa na działce prywatnej, masztu telekomunikacyjnego. Jak twierdzą mieszkańcy, o tej inwestycji dowiedzieli się nie od urzędników a z mediów społecznościowych.

– Jest to inwestycja z łączności publicznej, więc ona nie podlega żadnym konsultacjom społecznym – tłumaczy urzędniczka obecna na zebraniu. – Informacja jest zawsze wystawiona na stronie BiP urzędu miasta Tarnobrzega i na tablicy ogłoszeń – kontynuuje sugerując, iż mieszkańcy wiedzę o tej inwestycji posiedli już wcześniej, ponieważ informacja na BiP-ie ma ponad 30 wyświetleń.

Innego zdania są sami mieszkańcy.

– Miasto wyraziło zgodę za plecami mieszkańców i my na to się nie zgadzamy (…) Zanim dojdzie do budowy, trzeba przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami – tłumaczy członek zarządu osiedla.

– Teraz budowy nie ma, my jako zarząd przejdziemy się po okolicznych mieszkańcach, jeśli wyrażą zgodę to wszystko w porządku, budujemy, jeśli nie wyrażą, to proszę się zastanowić, gdzie przenieść tą inwestycję – kontynuuje.

– Nie decydujcie za mieszkańców, wbrew mieszkańcom (…) To jest służba, to nie jest świecznik i piedestał, macie z nami rozmawiać i nas informować – dodaje.

JEDNAK BLIŻEJ NIŻ 300 METRÓW

Podczas konferencji prasowej, która odbyła się 29 lutego br, przy ulicy Chrobraka w Tarnobrzegu – Mokrzyszowie, zapytaliśmy prezydenta Dariusza Bożka, czy lokalizacja masztu była konsultowana z mieszkańcami. Prezydent na nasze pytanie nie odpowiedział, oddając głos przewodniczącemu osiedla Andrzejowi Biernatowi. 
– Maszt został zaplanowany za remizą w znacznej odległości od remizy – opowiedział wówczas przewodniczący Biernat. – Tam nie ma żadnego budownictwa, są tylko działki ogrodnicze. Najbliższe zabudowania znajdują się prawie 300 metrów od projektowanego masztu. Konsultacji żadnych nie przeprowadzaliśmy (…) Nikt nie protestował – dodał.
Fakt, że nikt ewentualnie nie protestował, bo nikt po prostu nie wiedział o tej inwestycji, nie potrzebuje komentarza. Z informacji podanych podczas zebrania osiedlowego wynika z kolei, że przewodniczący osiedla pomylił się w swoich wyliczeniach. Jak poinformowała obecna na zebraniu urzędniczka, maszt o wysokości prawie 44 metrów, ma powstać w odległości 55 metrów od remizy, 125 metrów od najbliższego budynku mieszkalnego i 190 m od szkoły. 
– My nie jesteśmy jakimś ciemnogrodem, każde promieniowanie elektromagnetyczne szkodzi w mniejszym lub w większym stopniu. Dopiero w 2019 roku podniesiono normy tego promieniowania w Polsce, stukrotnie. Nie dwukrotnie, nie trzykrotnie tylko stukrotnie, dlatego proszę się nie dziwić społeczeństwu, że się broni (…) Mamy do czynienia ze „smogiem elektromagnetycznym„. Tu są dzieci, mało tego, ktoś kupił działki teraz tam (…) Proszę wsłuchiwać się w głos mieszkańców. Jestem fizykiem z wykształcenia, jak słyszę, że ktoś mówi, że to nie będzie zagrażać zdrowiu, to po prostu nie mogę wytrzymać – przekonuje mieszkaniec osiedla.

ZGODA KONSERWATORA POTRZEBNA, CZY NIE POTRZEBNA?

Maszt ma zostać wybudowany na działce leżącej w strefie konserwatorskiej. Na pytanie mieszkańca osiedla Grzegorza Kiełba, czy budowa masztu była uzgadniania z konserwatorem, urzędniczka odpowiedziała, że maszt telefonii komórkowej nie jest żadnym z obiektów, które podlegają ochronie w strefie konserwatorskiej. Mimo tego, miasto dwa miesiące po wydaniu zgody na pozwolenie na budowę, wystąpiło z pytaniem do konserwatora, czy obiekty w strefie B powinny podlegać zaopiniowaniu przez konserwatora.

– Pozwolenie było wydane 13 grudnia a urząd dopiero w lutym występuje do konserwatora. To o czym my mówimy? Jest decyzja wydana z rażącym naruszeniem przepisów prawa a więc w tym momencie piszę pismo do wojewody, załączę państwa podpisy (mieszkańców – przyp.red) i będę liczył na to, że wojewoda unieważni tą decyzję ze względu na to, że nie było uzgodnienia z konserwatorem a powinno być – ripostuje Grzegorz Kiełb.

PREZYDENT OBIECUJE ROZMOWY Z INWESTOREM

Jak zapewnia prezydent Dariusz Bożek, działania były zgodne z prawem, decyzja wydana jest zgodnie z prawem.

— Na pewno podejmę rozmowy z P4 żeby wstrzymali na razie budowę, żeby przeprowadzili jeszcze z państwem rozmowę, żeby znaleźć ewentualnie inne miejsce (…) Każdy z was ma dwie, trzy komórki, te komórki bardziej szkodzą niż ten maszt – dodaje.

MIESZKAŃCY PRZECIWNI

Na zakończenie punktu zebrania dotyczącego budowy masztu, podjęta została uchwała, zgodnie z treścią której, mieszkańcy Mokrzyszowa nie wyrażają zgody na lokalizacje i budowę masztu przy ul. Zamkowej.

Szczegóły w materiale video. Zapraszamy

foto&video: Piotr Morawski

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDonald Tusk: Polska nie jest bezpośrednio zagrożona
Następny artykułBiałystok. Prokuratura chce 25 lat więzienia dla sprawcy zbrodni z 2000 r. “Ta bestia zabrała mi moją mamusię”