Trudno sobie wyobrazić świat, w którym politycy będą nas zmuszać do niejedzenia mięsa, rezygnacji z latania samolotami czy przesiadania się z samochodów do komunikacji publicznej. Chcemy być wolnymi ludźmi i sami decydować o tym, co jemy i jak żyjemy. Taka wolność ma jednak konkretną cenę. I nich zapłacą ją ci, którzy chcą z niej korzystać.
Medialna burza rozpętała się po przywołaniu przez polityków prawicy raportu „The Future of Urban Consumption in a 1.5°C World” z 2019 r. W dokumencie wymieniono m.in. zalecenie spożycia przez jedną osobę maksimum 16 kg mięsa i 90 kg nabiału rocznie lub całkowitego wykluczenia ich z diety, kupowania ośmiu sztuk ubrań rocznie, zrezygnowania z posiadania auta czy używania sprzętów elektronicznych (np. laptopa) przez minimum siedem lat. A wszystko po to, by spowolnić emisję gazów cieplarnianych i „stworzyć przyszłość, w której każdy może się rozwijać”. Odpowiedzialna za raport organizacja C40 Cities to globalna sieć samorządów, do której należy niemal sto największych miast w Europie, w tym Warszawa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS