Urodził się tyciutki, dlatego mama nazywa go Tyciu, Tyciulek. Wedle aktu urodzenia Bruno w kwietniu skończy 5 lat. Mniej więcej w połowie życia zdiagnozowano mu autyzm. Ledwo zaczął chodzić do żłobka, z dnia na dzień stał się znów niemowlęciem. Przestał mówić. Przez pierwsze pół roku tylko krzyczał, zanim mama nauczyła się go rozumieć. Ze spojrzeń, z gestów.
– Najpogodniejsze dziecko w przedszkolu, w zasadzie nie płacze. Uwielbia hałas, bo ma zaburzenia integracji sensorycznej, w tym wypadku podwrażliwość słuchową. Dlatego lubił chodzić ze mną na manifestacje, tam, gdzie są bębny. Jak jest za cicho, tłucze talerze. Od listopada do lutego, kiedy jest mniej słońca, śpi tylko trzy godziny na dobę i nie jest zmęczony – opowiada Angelika Domańska, lat 38, samodzielna mama Brunona i 19-letniej dziewczyny.
Mieszkają w Warszawie na Bielanach. Żyją za świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekuna osoby z ciężką niepełnosprawnością, które wypłacane jest w zamian za rezygnację z pracy zarobkowej i w tym roku po styczniowej podwyżce o 339 złotych wynosi 2458 złotych. Angelika nie ma wsparcia w rodzinie. Dorabia, bo inaczej nie miałaby na najem mieszkania.
Ciągle walczy. Przed diagnozą autyzmu u Brunona: na ulicznych protestach antyrządowych, przeciwko zaostrzaniu zakazu aborcji, nacjonalistom, zawłaszczaniu sądów. Po diagnozie: o lepsze przedszkole dla syna, o więcej usług opiekuńczych, więcej godzin z psychologiem, logopedą, fizjoterapeutą.
1 marca, wracając z przedszkola specjalnego na drugim końcu miasta, na Pradze-Północ, gdzie codziennie odwozi Brunona komunikacją miejską, wdała się w facebookową dyskusję o przyczynach samobójstwa. Godzina jazdy do przedszkola, godzina z powrotem, po południu powtórka. Daleko, ale to jedyne przedszkole dla dzieci w spektrum autyzmu w Warszawie. Tego dnia wróciła do domu bez syna i musiała rozpocząć walkę, by go odzyskać.
Przez ten komentarz na Facebooku: “Jestem chora. Codziennie walczę ze sobą, żeby nie popełnić rozszerzonego samobójstwa. To nie takie proste zmusić się do życia”.
1 marca, po interwencji policji i badaniu psychiatrycznym Angeliki, na podstawie orzeczenia sądu rodzinnego w Warszawie Bruno został umieszczony w Domu Dziecka numer 15 na Nowogrodzkiej. Ten sam sędzia – po uzyskaniu dodatkowych informacji, o których później – uchylił to postanowienie 22 marca i chłopiec wrócił do domu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS